Najważniejszy jest człowiek

Z cyklu „rozmowy przy herbacie” z Panią Marią Nowaczyk długoletnią nauczycielką języka niemieckiego w LO. im. M. Kopernika w Wieruszowie rozmawia Wojciech Kudaś. „Jestem szczęśliwa, że mogłam pomagać ludziom. Dla mnie najważniejszy był człowiek i jego potrzeby” mówi pani Maria Nowaczyk.

W.K. Pani Profesor przez wiele lat była pani nauczycielką w wieruszowskim liceum. Zarówno uczniowie jak i rodzice wspominają Panią jako wybitnego pedagoga i niezwykle życzliwego oraz dobrego człowieka. Czy zechciałaby Pani Profesor powiedzieć, gdzie korzenie, skąd Pani pochodzi?

Maria Nowaczyk. Pochodzę z Krapkowic w woj. opolskim, tam ukończyłam szkołę średnią. Po jej ukończeniu blisko dwa lata pracowałam w administracji, w zakładzie pracy w ramach stażu. Po dwóch latach złożyłam dokumenty na Katolicki Uniwersytet Lubelski, na który po zdaniu egzaminu zostałam przyjęta. Na KUL-u studiowałam germanistykę, ponieważ wcześniej uczyłam się tego języka.

W.K Jak trafiła Pani do Wieruszowa?

M.N. Po ukończeniu studiów udałam się do Kuratorium Oświaty w Łodzi, gdzie dostałam przydział do Wieruszowa. Podjęłam pracę w miejscowym Liceum Ogólnokształcącym. Muszę stwierdzić, że warunki lokalowe na ówczesne czasy były dobre. Był to nowy budynek, wybudowany w ramach akcji „Tysiąc szkół na tysiąc lecie”. Wyposażenie gabinetów pozostawiało jednak wiele do życzenia, ale wspólnymi siłami wzbogacaliśmy naszą bazę dydaktyczną. Pan Dyrektor Bronisław Wachnik sprzyjał tego typu przedsięwzięciom.

W.K Czy młodzież chętnie uczyła się języka niemieckiego?

M.N. Jeśli chodzi o naukę języków obcych, to dominującym był język rosyjski. Nauka tego języka rozpoczynała się w piątej klasie Szkoły Podstawowej. Natomiast w szkole średniej, w tym w LO. obowiązywały dwa języki: rosyjski i jeden zachodnioeuropejskich – niemiecki rzadziej angielski. W LO. w Wieruszowie uczniowie uczyli się języka niemieckiego, ponieważ nie było wyboru z uwagi na brak nauczycieli języka angielskiego. Zadanie germanistów nie było wtedy łatwe. Zbyt żywe były wspomnienia w rodzinach z okresu okupacji. Z opowiadań uczennicy wiem, że nie mogła się uczyć głośno j. niemieckiego, gdyż jej ojciec był więźniem obozu zagłady w Stutthofie. W tym czasie języka niemieckiego uczył także Pan Profesor Stanisław Mizerka, który był bardzo wymagającym nauczycielem.

Wielu uczniów wybierało na egzaminie dojrzałości język niemiecki. Ja natomiast chciałam by uczniowie w sposób praktyczny umieli się posługiwać językiem obcym. Byłam zadowolona, gdy pojechaliśmy na wycieczkę do NRD i moi uczniowie dobrze sobie radzili z zamawianiem posiłków w restauracji, czy poruszaniem się po mieście .

W.K Jak Pani Profesor wspomina pierwsze lata w naszym mieście? Jaki był wtedy Wieruszów?

M.N. Wspominam pozytywnie. Wieruszów się rozwijał, funkcjonowała już „Wólczanka” i inne zakłady, budowano nowe bloki mieszkalne, m.in. innymi ten, w którym mieszkam. Nie były to duże mieszkania, ale na owe czasy był to pewien standard. Dziś to jest nieco inaczej. Mieszkanie otrzymałam po ok. roku pracy w Wieruszowie.

W.K. Pani Mario, czy była Pani wymagającym nauczycielem ?

M.N. Trudno siebie oceniać. Starałam się by uczniowie realizowali program, by mieli wiedzę. Skupiałam się na poezji, uczyłam młodzież piosenek w języku niemieckim, to podnosiło umiejętności posługiwania się językiem. Bo język musi być żywy i interesujący by zaległ w pamięci. Jak Pan wie, młodzież była różna, jedni chcieli się uczyć, inni trochę sobie lekceważyli i trzeba było na nich wymóc by osiągali zadawalające wyniki. Chcę powiedzieć, że atrakcyjność nauki języka niemieckiego zwiększyła się po nawiązaniu w 1978 roku przez ZNP współpracy ze Związkiem Zawodowym Nauczycieli z NRD. Wtedy nastąpiła wymiana młodzieży, Polacy jeździli na kolonie do NRD i mieli możliwość rozmów z młodzieżą niemiecką w ich ojczystym języku. W ramach rewizyty młodzież niemiecka przyjeżdżała do nas. By Polacy mogli rozmawiać z nimi musieli znać język niemiecki, to zachęcało do większego wysiłku nauki tego języka.

W.K. Czy uczyła Pani Profesor tylko języka niemieckiego ?

M.N. Był taki okres, że w LO była również Szkoła Podstawowa. nr.2. Była potrzeba bycia wychowawcą w tej szkole, przez dwa lata uczyłam również muzyki. Oprócz nauczania byłam opiekunem szkolnego koła PCK, współpracowałam ze szkolną higienistką. Byłam również opiekunką grupy teatralnej w SP. nr 2, czas ten wspominam bardzo miło. Na emeryturę przeszłam w 1989 roku, lecz jeszcze przez dwa lata uczyłam kilka godz. w liceum.

W.K. Wiem, że zajmowała się Pani działalnością społeczną.

M.N. Tak, od 1987 – 2005 r. współpracowałam ze Stowarzyszeniem Polaków Pokrzywdzonych przez III Rzeszę z Panami: Edwardem Mokrackim i Dariuszem Badeńskim .

W tym czasie wielu ludzi z tego terenu ubiegało się o odszkodowania za przymusową pracę na terenie III Rzeszy i szukało dokumentów potwierdzających ten fakt .

Ponieważ znałam język niemiecki, to pisałam ludziom pisma do RFN o potwierdzenie takiego faktu lub przesłanie dokumentów. Było to zajęcie bardzo absorbujące, wymagające wiele czasu i poświęcenia bo każda sprawa była inna i wymagała dużej uwagi. Jestem szczęśliwa, że mogłam pomagać ludziom. Dla mnie najważniejszy był człowiek i jego potrzeby .

W.K. Nadal Pani pomaga ludziom. Mieszkańcy Wieruszowa, którzy Panią znają, sąsiedzi, wszyscy wypowiadają się bardzo serdecznie o Pani Profesor podkreślając jakim dobrym człowiekiem jest Pani Maria.

M.N. Tak, jeśli zachodzi potrzeba, by napisać podanie lub pismo chętnie to robię w miarę moich sił, bo już mam problemy ze wzrokiem i to mi utrudnia pisanie.

W.K. Pani Profesor zbliża się Dzień Kobiet co chciała by Pani powiedzieć w jesieni życia młodym kobietom ?

M.N Chciałabym powiedzieć młodym matkom, żeby dla nich najważniejsza była rodzina, a praca zawodowa na drugim miejscu .

W.K. Czego życzyć Pani Profesor oprócz zdrowia, co jest oczywiste, o czym Pani marzy?

M.N. Żeby w ludziach było więcej życzliwości, żebyśmy do siebie się uśmiechali. Ludzie potrafią być wdzięczni za każde dobre słowo. To daje siły do działania, zasada Ewangelii „Zło dobrem zwyciężaj „ wciąż jest aktualna.

Dziękuję za rozmowę i za piękne przesłanie. W imieniu redakcji Ilustrowanego Tygodnika Powiatowego składam Pani najserdeczniejsze życzenia z okazji Dnia Kobiet, zdrowia i zadowolenia. Rozmowa z Panią sprawiła mi wiele przyjemności. Cieszę się, że mogłem Panią poznać, a za pośrednictwem gazety kolejną, ciekawą osobę z Wieruszowa poznają i pokochają nasi Drodzy Czytelnicy.

Z Marią Nowaczyk – emerytowanym nauczycielem LO w Wieruszowie, germanistką, niezwykle ciepłą i życzliwą wszystkim osobą rozmawiał

Wojciech Kudaś

Ps. Z Sandomierza niezwykle ciepłe słowa skreślił Pan Marian Poloński, nauczyciel i wychowawca wieruszowskich licealistów, który wraz z Panią Marią i innymi nauczycielami stanowił ówczesną kadrę pedagogiczną Liceum Ogólnokształcącego w Wieruszowie.

Z Panią Marią NOWACZYK pracowałem w Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika w Wieruszowie kilkadziesiąt lat. Kontaktowaliśmy się prawie codziennie, niejednokrotnie wyjaśnialiśmy sobie problemy związane z nauczaniem pokrewnych przedmiotów. Poznałem Ją bardzo dobrze jako znakomitą nauczycielkę i wychowawczynię, jako wspaniałą koleżankę i przede wszystkim jako CZŁOWIEKA o wysokich zaletach. Potrafiła zjednywać sobie wszystkich dobrocią, sercem i wyrozumiałością. Nikomu nie odmawiała nigdy pomocy. Zawsze starała się wspierać innych dobrym słowem, zaś dość często i materialnie tych, którzy znajdowali się w potrzebie lub wymagali wsparcia duchowego. Życzliwie odnosiła się do uczniów, cierpliwie wyrozumiałością tłumaczyła im zawiłości językowe ze swego przedmiotu. Pamiętam doskonale, że w pewnym okresie została uznana za jedną z najlepszych nauczycielek-metodyczek języka niemieckiego w województwie łódzkim. Jej spokój i opanowanie udzielały się innym nauczycielom i w ogóle innym ludziom. Potrafiła spojrzeniem, dobrym słowem i własnym przykładem pozytywnie oddziaływać na innych. Była i zapewne jest dalej wzorem człowieka oddanego bez reszty dla dobra drugich”.

Marian Poloński

W samych superlatywach o Pani Marii wypowiadają się sąsiedzi i znajomi, m.in. Pan Leszek Jasiński.

Pani Maria Nowaczyk to wspaniała kobieta .Zawsze uczynna, z czymkolwiek by się nie zwrócić do Pani Marii, jeśli tylko mogła pomóc, to zawsze to zrobiła. Nigdy nie zapomina o urodzinach, imieninach małych czy dużych sąsiadów, obdarowując nie tylko słowem, ale i drobnym upominkiem. Dla mnie Pani Maria jest niedoścignionym wzorem człowieczeństwa i dobroci. Korzystając z okazji za pośrednictwem Ilustrowanego Tygodnika Powiatowego pragnę skierować do Pani Marii słowa podziękowania za całe dobro, które my sąsiedzi od Pani otrzymaliśmy. Życzę Pani Mario dużo zdrowia i oby nigdy Pani nie zaznała przykrości od kogokolwiek, bo na to Pani nie zasługuje”.

Leszek Jasiński

Foto: Zbiory prywatne

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
p......
12 lat temu

Pani Maria jest wzorem człowieka!!! Takich ludzi mamy mało.

tosia
12 lat temu

Dziękuję za ten wywiad i dziękuję Pani Marii za to, że po prostu jest… Takich ludzi jak Pani potrzebuje ten świat…