Z DZIEJÓW POŻARNICTWA

OSP dawniej (1)Idea niesienia pomocy bliźniemu na wypadek nieszczęścia pożaru, sięga jeszcze czasów przed narodzeniem Chrystusa. Musiała się ona wyłonić z chwilą dojścia człowieka do pewnego poziomu kultury i stanu posiadania, którego strata na wypadek ognia była trudna do powetowania.

Była to więc obrona własna, niejako instynktowna, przed żywiołem ognia, niszczącym i trawiącym wszystko. Dopiero Chrystus ustanawiając przykazanie miłości bliźniego zrobił z niej cnotę, stawiając ją zaraz po miłości do Boga. Czy zatem strażak działa z obowiązku należenia do straży przymusowych (dzisiaj państwowych, zawodowych) czy jako ochotnik, zawsze i w każdym wypadku zasługuje na cześć i szacunek, bo broniąc mienie i życie bliźniego a zarazem mienie narodowe przed kataklizmem, spełnia czyn bohaterski narażając przy tym swoje życie na niebezpieczeństwo.


Dzieje ochrony pożarniczej w Polsce sięgają XIV wieku. W uchwałach Rady Miejskiej Krakowa z roku 1374 i 1375 grożono wydaleniem z miasta każdemu, kto zauważył pożar i nie alarmował sąsiadów okrzykiem „gore”. Nakładano też grzywny na właścicieli domów, w których zaistniał pożar. Kto pierwszy przybywał z woda do gaszenia pożaru otrzymywał nagrodę, kto zaś zamiast ratować uciekał, groziła mu nawet kara więzienia. Krakowscy woziwodzi i łaziebnicy obowiązani byli pod karą grzywny stawać na miejsce pożaru. Dla ułatwienia gaszenia pożaru, na rogatkach Krakowa zawieszano osęki (bosaki). Zwracano tez uwagę na zabezpieczenie kominów, szczególnie u piekarzy, kowali i piwowarów. Po Krakowie i w innych miastach, uchwałą Rad Miejskich wprowadzono porządki zwane ogniowymi. I tak Rada Miejska Warszawy uchwałami z lat 1546, 1548 i 1550 wprowadziła porządki ogniowe, które nakładały na mieszkańców obowiązek czynnego udziału w gaszeniu pożarów. Każdy dorosły mieszczanin zobowiązany był spieszyć do pożaru z odpowiednimi narzędziami. Dla każdej ulicy wyznaczono naczelnika, który sprawował nadzór nad wypełnianiem obowiązków pożarniczych na podległej mu ulicy. Osoby, które pierwsze przybyły do pożaru, były nagradzane.


Prekursorem polskiego pożarnictwa jest Andrzej Frycz Modrzewski. W swoim dziele „O poprawie Rzeczypospolitej” wydanym w 1517 roku sporo miejsca poświęcił obronie przed pożarami. Postulował więc żeby:
– kominy domów wychodziły ponad kalenicę dachów,
– przedmioty łatwopalne przechowywane były z dala od ognia,
– w okresie największego zagrożenia pożarowego, od 1 maja do 1 września, zabroniono palenia ognia po zachodzie słońca.
Andrzej Frycz Modrzewski zalecał, jakie narzędzia pożarnicze powinny znajdować się w każdym gospodarstwie:
– ruchoma drabina,
– osęka na długim drzewcu,
– płachta przymocowana do drąga,
– wiadro, siekiera i kadź pełna wody.


Każdy, kto zauważyłby pożar, był zobowiązany natychmiast zaalarmować miasto biciem w dzwony. Wszyscy mieszkańcy mieli obowiązek śpieszyć na ratunek, kto by zaś tego unikał, groziła mu nawet kara śmierci.
Modrzewski przedstawił też szczegółową propozycje zorganizowania straży ogniowej. Wszyscy mieszkańcy mieli być spisani i wg wielkości miasta miała być im przydzielona liczba oddziałów. Na czele oddziałów mieli stać naczelnicy wybierani corocznie. Zwierzchność nad naczelnikami miała sprawować Rada Miejska. Sam oddział gaśniczy miał składać się z toporników, wiadrowników i wodnego, do którego należeli wszyscy właściciele koni.
Wysunięta przez Modrzewskiego idea ustanowienia obowiązkowych straży pożarnych wyprzedziła o prawie trzy wieki swoją epokę. Warto wymienić oprócz Modrzewskiego kilku innych światłych Polaków, którym organizacja akcji gaśniczych nie była obca. Wymienię tu Anzelma Gostomskiego, który w książce „Gospodarstwo” wydanej w 1588 roku kładł nacisk na właściwą organizację akcji gaśniczej, Jakuba Kazimierza Haura- autora wydanego w 1689 roku poradnika encyklopedycznego „Skład albo skarbiec znakomitych sekretów ekonomii ziemiańskiej”, w którym zawarł uwagi i wskazówki dotyczące walki z żywiołem ognia, Karola Radziwiłła, w którego dobrach w Koronie na Litwie i Rusi wprowadzono przepisy przeciwpożarowe i ściśle ich przestrzegano.
W dobie Oświecenia sprawom ochrony przeciwpożarowej w miastach sporo uwagi poświęcił marszałek wielki koronny Stanisław Lubomirski. W roku 1779 wprowadził nowy porządek ogniowy, przez co wydatnie podniósł stan bezpieczeństwa pożarowego Warszawy.
W dobie rozbiorowej w zaborze pruskim rozporządzenia przeciwpożarowe były w gestii władz policyjnych.


W Królestwie Polskim w roku 1819 namiestnik królewski gen. Józef Zajączek wydał dla Królestwa Polskiego przepisy szczegółowe ”zaprowadzenia narzędzi do gaszenia pożarów po miastach”. Oprócz wielu zaleceń, zawartych w rozporządzeniu, bardzo ważną sprawą było nałożenie na wszystkie miasta obowiązku zaopatrzenia w narzędzia pożarnicze a także rola kominiarza, którego obowiązkiem było sprawdzanie stanu kominów i zdanie burmistrzowi sprawozdania. Narzędzia pożarnicze powinny być sprawione na koszt kasy miejskiej. Następne przepisy w Królestwie Polskim wyszły w latach 1835, 1836, 1843.
Zajmę się teraz gubernią kaliską, do której należał powiat wieluński a w nim Wieruszów i okolice.


Pierwsza ochotniczą strażą ogniową była w tej guberni straż w Kaliszu powstała w 1864 roku. Do 1877 roku działała ona na podstawie instrukcji zatwierdzonej przez naczelnika wojennego guberni kaliskiej. Straż ta otrzymała statut dopiero w roku 1877. Do roku 1880 stowarzyszenia pożarnicze powstają głównie w miastach gubernialnych i powiatowych. Po roku 1880 stowarzyszenia pojawiają się w osadach i wioskach.
Gubernia kaliska należała do czołowych w Królestwie Polskim pod względem liczby ochotniczych straży ogniowych. Miała też, obok warszawskiej, najlepiej rozwiniętą sieć towarzystw rolniczych oraz kas gminnych i towarzystw oszczędnościowo- pożyczkowych. Przodowała też w produkcji rolnej. Przytoczę tutaj daty powstania niektórych jednostek pożarniczych z dawnego powiatu wieluńskiego w guberni kaliskiej a dzisiaj znajdujących się na terenie powiatu wieruszowskiego. Straż ogniowa w Wieruszowie powstała w 1882 roku, w Bolesławcu w 1882 roku, w Lututowie w 1882 roku, w Osieku w 1910 roku, w Węglewicach w 1911 roku, w Galewicach w 1912 roku, w Sokolnikach w 1912 roku, w Czastarach w 1912 roku, w Dzietrzkowicach w 1912 roku, w Łubnicach w 1912 roku. Istniały tez oddziały straży wiejskiej w Chruścinie od 1906 roku, w Wójcinie od 1912 roku i w Parcicach od 1912 roku.


Działalność stowarzyszeń pożarniczych na wsi nie należała do łatwych. Panowało powszechnie przekonanie wśród mieszkańców wsi, że zapalona gromnica w oknie, wystawiona w oknie palma, jaskółcze czy bocianie gniazdo uchronią obejście przed pożarem. Trzeba było przekonywać ludzi do zmiany słomianych dachów, przygotowania tłumic, bosaków, drabin, naczyń na wodę, trzeba było zmieniać ludzką mentalność. I udało się. Społeczeństwo zaczęło doceniać rolę straży pożarnych. Po II wojnie światowej pobudowano sporą ilość obiektów strażackich, które szczególnie na wsiach służyć miały nie tylko strażakom ale kołom gospodyń wiejskich, klubom młodzieżowym, bibliotekom.
Na przełomie XX i XXI wieków w jednostkach OSP pojawia się coraz większa ilość wozów bojowych i sprzętu gaśniczo- ratunkowego. Jednostki posiadają wysokowydajne motopompy, pompy pływające, węże ssawne i inne, prądnice, pilarki do cięcia drewna, nożyce do cięcia metalu, agregaty prądotwórcze, reflektory, sprzęt szybkiego natarcia, butle tlenowe, ubrania specjalne i inne. Stało się tak, gdyż dzisiejsza straż nie jeździ już tylko do pożarów, widzimy ją w akcjach powodziowych, przy usuwaniu skutków huraganów, przy wypadkach samochodowych a nawet przy usuwaniu szkodliwych owadów.


Niektóre jednostki na naszym terenie posiadają piękne obiekty np. Wieruszów- Podzamcze, Wyszanów, Pieczyska, nieźle prezentują się obiekty w Kuźnicy Skakawskiej, Cieszęcinie, Lubczynie, Mirkowie, Teklinowie, Chobaninie. Pomimo rozszerzonej działalności dzisiejsza straż nie ma już takiego autorytetu jak kiedyś, a szkoda! Przypomnę, że w XIX i XX w. W Zarządach OSP przeważali ziemianie, księża, adwokaci, aptekarze, lekarze, nauczyciele, kupcy. Przełom ostatnich wieków przyniósł światu ogromny postęp techniczny, pędzimy do przodu. Część zwykłych ludzi uważa, że to straż opłacana czytaj zawodowa musi śpieszyć z pomocą. Szczególnie widoczne jest to w miastach. Dzisiaj główną ostoją Ochotniczych Straży Pożarnych (na szczęście) jest jeszcze wieś. I to jest piękne- i niech trwa jak najdłużej „Bogu na chwałę, ludziom na ratunek”.

Zenon Magaj.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments