Zamyślenia o. Krzysztofa z Cieszęcina

801Miłość jest zawsze pełna paradoksów.

Patrząc na zachowanie zakochanych, niekiedy uśmiechniemy się pobłażliwie lub znacząco stukamy w głowę. Czy dla krótkiego spotkania z ukochaną osobą warto zdobywać się na poświęcenie, jechać, czekać, rzucać wszystko, co dotąd pochłaniało nas czas?

 

Na zdrowy rozum to bez sensu, ale zakochani kierują się zupełnie inną logiką.
Taką logiką kierował się w życiu Św. Stanisław Kostka patron polskiej młodzieży, którego wspomnienie obchodziliśmy 18 września. Jako młody człowiek, zastanawiał się, jaki sens i jaki cel ma ludzkie życie, próbując znaleźć odpowiedź na to pytanie, poszukiwał swojej drogi życiowej. Wielkie pragnienie poświęcenia się Bożej Miłości skłoniło Go wyboru drogi życia zakonnego. Aby zrealizować to powołanie, nie bał się uciec z domu przez okno, robiąc linę z powiązanych prześcieradeł, a na stole zostawiając informację dla swoich bliskich: „Idę aby zostać świętym” I został nim!
Z stąd rodzi się pytanie: Czy dzisiaj, człowiek XXI wieku chce zostać świętym? Gdy popatrzymy na otaczającą nas rzeczywistość, w której przyszło nam żyć, gdy patrzymy na otaczający nas świat, zresztą bardzo piękny i wspaniały, gdy spotykamy ludzie którzy wokół nas żyją, z którymi może i na co dzień rozmawiamy, to musimy przyznać, że temat Pana Boga, temat dążenia do świętości, jakby w ich życiu nie istniał, jakby te rzeczywistości nie istniały we współczesnym świecie. Nie można powiedzieć, że człowiek współczesny nie chce zostać świętym, ale dziś świętość staje się jakby mało popularna.
Ważnym i potrzebnym dzisiaj staję się to, co proponuje świat, współczesna ideologia, kultura, marketing… Celem życia człowieka we współczesnym świecie jest: jak najszybsza kariera, posiadanie jak największej ilości dóbr materialnych, co często mija się z życiowym powołaniem. Jednak choć to wszystko człowiek zdobędzie to czasem okazuję się, że i tak jest wciąż za mało tego człowiekowi! A gdzie w tym wszystkim miejsce na świętość?

Św. Stanisław Kostka, patrzył trochę inaczej, dla niego liczyło się coś więcej, niż tylko to co daje ten świat. Przez to był niezrozumiany przez własną rodzinę, która pragnęła dla niego zaszczytów i godności. Pewnego dnia uciekł pieszo z Wiednia do Rzymu, by tam wstąpić do zakonu Jezuitów. Św. Stanisław nie bał się iść pod prąd, być w opozycji do mentalności, którą kierował się jemu współczesny świat, świat jego czasów – wtedy czasy też były trudne, tak jak dzisiaj są trudne.
Niesamowitą pomocą dla niego, w tym byciu „innym”, „życiu pod prąd” była mocna wiara w Pana Boga, którą wyniósł z domu rodzinnego, całkowite Jemu zaufanie, oraz przekonanie, że świętość jest możliwa do osiągnięcia dla niego. Bardzo ważną rolę w dążeniu do świętości, co odkrył pomimo młodego wieku św. Stanisław, jest relacja z Bogiem, a więc modlitwa, lektura Słowa Bożego, ale też próba życia i postępowania według tego Słowa zgodnie z Ewangelią, Bożymi przykazaniami, przykazaniem Miłości Boga i bliźniego. Współpracując w swej posłudze duszpasterskiej z różnymi grupami młodzieży zauważyłem, że najbardziej szczęśliwa i pełna entuzjazmu jest młodzież, która stara się żyć takimi ideałami jak dobro, piękno, miłość, których prawdziwe źródło odnajdziemy w Bogu. Powstaje pytanie czy my dorośli jako wychowawcy, nauczyciele czy duszpasterze potrafimy tę tęsknotę wykorzystać.

W mojej pracy duszpasterskiej spotkała mnie ostatnio miła niespodzianka, gdy podjęliśmy w parafii św. Wojciecha w Cieszęcinie z pomocą organisty Pana Jacka próbę stworzenia scholii to na pierwszą próbę przyszło 8 osób, a na drugą już 12. Jest bardzo radosne, że jest w młodym pokoleniu chęć spotykania się i śpiewania na chwałę Bogu i ku radości ludzkich serc. Druga próba przekształciła się w śpiew w czasie Mszy św. z okazji św. Stanisława Kostki i to znane powiedzenie św. Augustyna, że „kto śpiewa dwa razy się modli” stało się faktem.

O. Krzysztof

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments