Felieton na niedzielę

Felieton ITPUmarła młoda aktora. Tak sobie pięknie odeszła. Pewnie piękniej niż to sobie potrafimy wyobrazić. Bo, jak to sobie wyobrazić, kiedy nie możemy zajrzeć do ludzkich dusz.

 

 

 

Tylko możemy, co najwyżej odczytywać piękno ludzkiej natury z twarzy i czytać to cierpienie jakie się na niej maluje. A przecież zanim to się nowe poznawanie wieczności wyrzeźbiło na twarzy, tyle myśli musiało przejść prze głowę. Od buntu, złorzeczenia może nawet Panu Bogu? Do wyciszenia i zachwytu nad przemijalnością wszystkiego.

Może to co napisałem jest zbyt optymistyczne, bo to mógł być tylko strach? Nie wnikniemy w to, póki sami nie zmierzymy się z podobnym zdarzeniem. Jedni będą mieli to szczęście, inni tego szczęścia na szczęście nie będą mieli. Ale zawsze jest strach. Przed losem, który jest nieprzewidywalny. Jak bębenek rosyjskiej ruletki wymierza w nas strzał. Najczęściej jest to ślepa amunicja, ale czasami zdarza się i ostra.

Co jest takiego w tej śmierci, że tak wielu się nad nią nachyla. Na pewno medialność. To, że przyciskając klawisz włącz, już od razy widzimy piękną twarz, jak żywą aktorki, która właśnie umarła. I cieszymy się, że tym razem to nie my i automatycznie może napaść nas strach, że to właśnie moglibyśmy być my trafieni okrutną choroba, z której labiryntu nie ma wyjścia. Nas mogło to dosięgnąć.

W nas zagościć wirus śmierci i w środku cichaczem rozwijać się w swoim tajemniczym bycie. I może o ten cichy, podskórny zdradziecki, bo ukrywający się we wnętrzu człowieka byt najbardziej mamy pretensję. Ze przychodzi siedzi w sobie, znieczula na chorobę i korzysta z naszego ciała. Rozwija się w tajemnicy pasożyt jeden, jest piata kolumną, atakuje od tyłu.

I chyba o to mamy najwięcej pretensji. O to, że nie udało się wypracować takiej profilaktyki, która pozwoliłaby nam przeciwstawić się mu. By diagnoza nie była wyrokiem. Żeby pieniędzy nie zbijali na leczeniu ci, którzy wiedzą, że nie ma odwrotu. Ale, znalazł się ktoś mądry i wypracował metody diagnozowania, a nie leczenia. Bo leczenie jest już ostatnim stadium. Raczej bardziej dla księdza czy psychologa niż lekarza. Tak, to zobaczyłem, kiedy spojrzałem na to, jak społeczeństwo pochyla się nad śmiercią tej młodej, pięknej aktorki, ale przecież pochyla się przede wszystkich nad swoim strachem.

Jędrzej Kuzyn

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments