Udało się! Po długiej wędrówce i wzajemnych podchodach, dobrnęliśmy do tego najważniejszego dnia, niedzieli, kiedy wyborcy wejdą za kotarę w kabinie i stawiając krzyżyk przy nazwisku zdecydują o dalszym losie kilku ludzi.
Kilku będzie uśmiechać się, wielu odejdzie z poczuciem przegranej. Bo przecież każdy z tych, co pozwolił upublicznić swój wizerunek, gdzieś tam w głębi duszy liczył, że jego postawa i wkład w budowę lokalnego środowiska zostaną dostrzeżone i docenione.
Ale wybory, wyglądają trochę jak wybór miss piękności. Kto najładniejszy na plakacie wyborczym i czyich wizerunków jest więcej. Czasami przecież na ulicy, na każdej latarni wisi portret tej samej osoby. Przez kilkaset metrów wędrówki uśmiechała się do nas ta sama twarz i tym samych hasłem kusi, pamiętajcie – jestem dla ludzi. Będę walczył o młodych, o nauczycieli, o ludzi pracy. O biednych i bezdomnych, o nasze dzieci, bezpieczeństwo na ulicach, chodniki i drogi.
Czy coś więcej można obiecać? Można, ale wszystko zamyka się wokoło budżetu, który i tak zawsze będzie skrojony na mniejszą miarę, niż oczekiwania. A na ile można podnieść podatki?.
Różne są sposoby przyciągania uwagi wyborców, jeżeli masz nazwisko, które ma odzwierciedlenie w przyrodzie, to jesteś uprzywilejowany, jeden z kandydatów w ościennym powiecie zamiast swojej twarzy pokazuje na plakacie wyborczym grzyba, który wydaje się, że być może symbolizuje jego nazwisko.
I to jest pomysł, bo bardziej zwraca uwagę. Ale w czym grzyb jest lepszy od człowieka? Może trochę, bo jest z natury i nie przeszedł procesu cywilizacji. Ewolucja go nie dosięgła. Ale czy potrafi podejmować właściwe decyzje dla ludzi? Po ostatniej aferze sejmowej, jakże inaczej patrzymy na takie ambicje. Bo coraz więcej jest ludzi interesownych, starych wyjadaczy, przyzwyczajonych do pensji i prestiżu oraz młodych cynicznych wilków, którym wmówiono, że powinni być kreatywni.
Kreatywni są, ale co z wrażliwością? O to się boję, że już przestaliśmy panować nad dobrymi obyczajami, że liczy się interes grupy. Bo nawet w tak małych środowiskach w radach miejskich czy powiatach, nie ludzie rządza, ale partie i ich przywódcy. Bo po co są tak szerokie listy wyborcze?
I tak wielu kandydatów? Na nich promują się ci z pierwszych miejsc, nie zawsze, żeby doceniać ich osiągnięcia, ale dba się przede wszystkim o to, żeby na listach znaleźli się ci z dużymi rodzinami i wieloma przyjaciółmi.
Kandydat do kandydata i zbierze się niezła sumka. Trwa więc akcja, żeby jak najwięcej rodziny i znajomych ściągnąć do głosowania. A potem to rządzi jakiś przywódca z reguły ten z pierwszego miejsca na liście. Dlatego na przyszłość musimy postawić sobie pytanie, nie tylko jak wybierać, ale kogo? Komu będzie zależało, żeby zmienić istniejący system, i kto będzie chętny, żeby rozpocząć zmiany i rozwój?
Jędrzej Kuzyn
Spokój,stabilizacja, rozwój, doświadczenie… Tego potrzebuje nasze miasto.
Czytam komenty na takim pewnym portalu i już nie wiem czy śmiać się czy płakać. Jak tam komentujący łatwo interpretują po swojemu, do nich nic nie dociera. Te jednostki chyba są niereformowalne. I ta ich nadzieja, albo te górnolotne słowa klarowność , czy te osobniki w ogóle mają pojęcie o czym mówią? Aż boję się pomyśleć co by się stało gdyby nie daj Bożę te jednostki dostały się do rządzenia. Strach się bać, anarchia totalna. Nie siejmy jednak czarnych scenariuszy, musi być ład i porządek i jakaś kolej rzeczy a nie rozpier…a. Wszyscy potrzebujemy spokoju i stabilizacji.