Dlaczego ludzie zostają politykami? – Felieton

itpfelietonTakie pytanie zadaje profesor politologii na pierwszych zajęciach studentom na jednej z uczelni amerykańskiej. Odpowiedzi są przeróżne. Większość z młodych adeptów politologii widzi w ich wyborze szlachetne pobudki. Takie jak naprawa świata. Uniknięcia wojen. Pomoc biednym i zagubionym.

 

 

Dla władzy- odpowiada profesor z ironicznym uśmiechem pod wąsem. Z tego trzeba zdać sobie sprawę, a my lubimy owijać wszystko w bawełnę, byle tylko nie próbować poszukać prawdy.

Nie ma co się łudzić. Jesteśmy stworzeni przede wszystkim z dominującym nad naszym charakterem genem władzy, który wyznacza kierunek. Zwierzęta zaznaczają swoim moczem terytorium, gdzie dominują i nie życzą sobie nikogo obcego. Tak jest i z człowiekiem, zaznacza swoje terytorium i dąży do jego poszerzenia.

Przede wszystkim potrzeba władzy decyduje o postępowaniu człowieka. Każdy ma ku temu skłonności. Dominacja, nad psem, kotem, partnerem, dziećmi czy podwładnymi w pracy. Celem władzy jest pieniądz. On z nią najczęściej idzie w parze. I nakręcają się wzajemnie. Dla władzy ludzie gotowi są zabić i znajdują wiele argumentów dla własnego postępowania.

Ostatnio obchodzone są w Polsce dni ateizmu. Związane z rocznicą stracenia pierwszego ateisty polskiego szlachcica Kazimierza Łyszczyńskiego, który w 1689 roku 30 marca został spalony na stosie, za traktat O nieistnieniu Boga
W tym okresie pozwolić komuś na ateizm było równoznaczne z utratą nad nim władzy. Nikt nie lubi się nią dzielić, a raczej ją zdobywać.

Dobrze, że już dzisiaj nie palą na stosach. Chociaż profesor, który jechał do Wieruszowa, żeby uświadomić radnym gdzie jest ich miejsce, zatrzymał się w Doruchowie, żeby w tym tak niechlubnym miejscu, gdzie człowiek człowiekowi zbudował stos i na nim go spalił, odpocząć i nabrać energii.
Może tylko zadumał się na losem spalonych tam czarownic? A może chciał nabrać energii, żeby odnaleźć, argumenty dla powodu z jakiego jechał do Wieruszowa?

Żeby zachować władzę, jesteśmy w stanie chwycić się wielu sposobów. Nawet wynająć profesora, który uświadomi radnym handlującym, gdzieś tam na targowiskach, klepiących swoje trzy grosze w urzędach, albo na posadach, że ich wiedza przy profesorze jest żadna. Przecież nie przenikają istotę rzeczy, nie szukają ideałów, sprawiedliwości, czy naprawy świata, ale radzą. Zbierają się, spierają się o szczegóły. O to czy zlikwidować szkołę, albo w którym miejscu wybudować chodnik i czy w tym roku, a może w dopiero w następnym podnieść pensje burmistrza. Bo nie są wyjątkiem, nie ma wyjątków. Ludzie są przewidywalni. I tak naprawdę nie zależy im na zmianach. Zależy im na tym, żeby zachować święty spokój.

Zmienić burmistrza. Na to trzeba odwagi i charakteru. A przecież już profesor im wytłumaczył, że nie jest to takie proste? Więc mogą nie mieć sobie nic do zarzucenia. Idą święta więc pora przemyśleć swoje życie i wyciągnąć rękę do zgody. Tylko kto z kim się będzie godził? Kto powinien, a kto nie?

Jędrzej Kuzyn

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
elokwent
9 lat temu

zapraszam na sesję dzisiaj, widać będzie dokładnie dlaczego się Pan burmistrz pcha do władzy

Kazimierz
9 lat temu

A może Pan Profesor tylko zagłuszyl sumienia….

ciekawy
9 lat temu

Świetnie ujęty problem z którego wynika, że pewien pan nie tylko jest przyspawany, ale dodatkowo przynitowany do stołka i na dodatek chory na władze. Sam temu zaprzecza i opowiada coś o nie wydawaniu pieniędzy na kancelarie. Jest przecież jeszcze jeden sposób bez kosztowy, no może ta karta papieru na której napisze dymisje jest coś warta.