Wakacyjne spotkania w ciekawych miejscach mojej okolicy

OLYMPUS DIGITAL CAMERACz. 3 – Młyny nad Prosną

 

 

Dzisiaj, niestety coraz częściej zacierają się ślady po licznych budowlach przemysłowych, związanych z rzeką Prosną i jej dopływami. Malownicza Pradolina, jeszcze do początku lat 70-tych XX wieku mimo ingerencji człowieka sprawiała wrażenie dzikiej, zabagnionej, z licznymi łąkami kośnymi, gdzie sianokosy były uzależnione od rytmów wylewowych rzeki.

Należy zauważyć, że poziom wód był znacznie wyższy niż współczesnie, co sprzyjało budowaniu licznych młynów, nawet na małych dopływach lub strugach. Kompleksowa i nieco nieprzemyślana melioracja przyniosła chwilowe zwiększenie powierzchni łąk oraz wydajności plonów siana, ale z upływem czasu uwidaczniało się ich przesuszenie, zmniejszenie bioróżnorodności, nadmierne odprowadzanie wód – brak ich zatrzymywania przez tereny zabagnione, uregulowanie samego koryta Prosny (zmienienie jej linii brzegowej, ,,wyprostowanie’’ nurtu i zatrzymanie procesu meandrowania), powolna likwidacja starorzeczy, wymuszona gospodarka wodna – liczne progi zwalniające, śluzy, tamy. Zaniedbania z okresu przemian w naszym kraju z lat 80-tych i 90-tych XX wieku doprowadziły do usunięcia części zasuw na śluzach, brak należytego czyszczenia koryt rzecznych i rowów, co wymusiło drastyczne zmiany w ekosystemie.

Na terenie gminy Bolesławiec można jeszcze podziwiać tylko dwa, zachowane młyny wodne: w miejscowości Mieleszyn – Chobot (w 1949 r. rozebrano drewniany budynek z 1906 r. i wystawiono murowany, z czasem doprowadzono energię elektryczną – porzucając napęd wodny) i w Piaskach – Krupka (drewniany, wybudowany na palach w pierwszych latach wieku XX, posiadał własne urządzenia wytwarzające energię elektryczną, w 1967 r. część pali drewnianych zamieniono na betonowe, obecnie umocniony specjalnymi zabezpieczeniami rusztowań i przykryty nowym poszyciem z blachy).

Obydwa już nie pracują (Krupka – ponad trzydzieści lat, ale Chobot przerwał przemiał dopiero w 2004 r.), były uzależnione od dostawy wody z tzw. Młynówek, mających ujęcia w głównym nurcie Prosny. I właśnie zła regulacja poziomu lustra wody doprowadziła do całkowitego zamulenia i zarośnięcia ujęć napływowych. W Chobocie całkowicie zanikło dostarczanie wody, a Młynówka w zasadzie przypomina zabagniony rów, choć we fragmencie na północ od młyna rowy melioracyjne nieco dostarczają wody, na tyle, aby teren stał się atrakcyjny dla bobrów, gdzie w brzegowych wierzbowo-osikowych zaroślach widzimy liczne ślady działalności tych zwierzątek.
Młyn Krupka – Młynówka na wysokości Starych Piasków częściowo jest zasilana z koryta rzeczki Małgorzatki (prawy dopływ Prosny), a dawne ujęcie – od lat ,,zakorkowane’’ łachami piachu i mułu, porośniętymi zaroślami. Młynówka obecnie, to tylko szeroki rów, ale malowniczo wijący się i przecinający nadprośniańskie łąki, czasem zbliżający się do lasu olchowego i wówczas płynący w zacienionym ,,tunelu’’ drzew, by poniżej samego młyna, tak jak w Chobocie dostarczyć ciszy i odpowiednich drzew dla pracy bobrów.

Na południe od mostu łączącego miejscowości Chróścin i Siemianice, w gęstwinie zarośli, gdzie czasem zaglądają wędkarze i dzikie zwierzęta, a wytrwały poszukiwacz napotka pozostałości po dawnej zabudowie gospodarstwa młynarskiego – fragmenty zwalisk ceglanych i rumowisko drewnianych belek – tak w skrócie można opisach współczesną lokalizację młyna Antoniewskich w Chróścinie. A jeszcze kilkanaście lat temu młyn był opuszczony, ale dobrze widoczny. Jednak podpalenie spowodowało przyspieszenie procesu niszczenia, a dopełnieniem była grabież drewniany elementów. Warto przypomnieć, że młyn w tym miejscu funkcjonował już na przełomie XVIII i XIX wieku i wówczas miał szczególne znaczenie, kiedy po Kongresie Wiedeńskim granice rozbiorowe pomiędzy Prusami i Rosją na naszym terenie, w przeważającej części przebiegały wzdłuż rzeki Prosny. Tutaj wybudowano kordon – strażnicę dla żołnierzy rosyjskich (został zniszczony przez wkraczające wojska niemieckie w 1914 r., jednak jej nikłe ślady – wzgórze z fragmentami kamienno – ceglanych fundamentów znajduje się na posesji gospodarstwa agroturystycznego). Młyn w XIX wieku był znany pod nazwą Kassandra.

Początki młynarstwa na naszym terenie można się dopatrywać już u schyłku XIV wieku. Rozwój gospodarczy, zakładanie licznych folwarków, nastawionych głównie na produkcję zbożową, krzyżowanie się szlaków handlowych, wzrost liczby ludności – zwiększenie konsumpcji opartej na przetworach zbożowych przyczyniło się do lokowania młynów. W 1403 r. w Bolesławcu, odnodze rzecznej, zwanej ,,Rów’’ pracował młyn miejski, którego właścicielem (zgodnie z prawem niemieckim, a na takich zasadach lokowany był Bolesławiec) był wójt miasta. W 1500 r. kolejny wójt – Albert zapisuje żonie połowę dochodów z owego młyna. W lustracjach królewskich zachowała się zapiska, że w 1629 r. na skutek wezbrania wód w rzece młyn ulega całkowitemu zniszczeniu.

W XVI wieku w Bolesławcu pracował jeszcze jeden młyn. Już w 1569 r. określono go mianem ,,Zamkowy’’, usytuowany na innej odnodze rzecznej (równoległej do odnogi na której był młyn miejski). Posiadał cztery koła podsiębierne, pracujące w pozycji wertykalnej (pionowej): dwa do przemiału zboża na mąkę, trzecie do mielenia słodu (półproduktu niezbędnego do produkcji piwa w browarze) i czwarte stępowe do rozdrabniania kory dębowej, używanej przez szewców bolesławieckich do garbowania skór.
W dziejach Bolesławca młyn był świadkiem wielu doniosłych wydarzeń. W 1709 r. właśnie w tym młynie gościł król Polski Stanisław Leszczyński i tutaj dotarła do niego wiadomość o klęsce pod Połtawą, wojsk swoich popleczników Szwedów.
W XVIII wieku miasteczko ulegało kolejnym klęskom elementarnym, powoli popadało w zniszczenie i ten sam los napotkał młyn. Dopiero, kiedy dzierżawcą obiektu został Tomasz Sodomski nastąpiło odrodzenie. Budynek pokryto gontem, wyremontowano młynicę (główne pomieszczenie produkcyjne w młynie), pobudowano chałupę dla młynarza, obory i chlewy dla inwentarza, wystawiono stodołę i założono sad.

Po wkroczeniu wojsk pruskich (drugi rozbiór Polski) młyn został upaństwowiony. Funkcję młynarza pełnił Krystian Rodzaj, następnie jego syn Daniel. Wówczas liczne zatargi młynarzy z mieszkańcami o dostarczanie wody do pobliskiego browaru i wzajemna niechęć w rozwiązaniu konfliktu doprowadziły do upadku tegoż browaru.
7 września 1830 r. młyn zostaje sprzedany prywatnemu właścicielowi – Ludwikowi Kanus.
Pod koniec XIX wieku młyn nabywa Otto Weiss, który w pamięci mieszkańców zapisał się bardzo negatywnie. W okresie odzyskiwania niepodległości przez naszą Ojczyznę, a szczególnie podczas powstań śląskich przekazywał swoim współbraciom – Niemcom tajemnice o ruchach wojsk powstańczych, o przygotowaniach czynionych w Bolesławcu na rzecz powstań (dokonywał tego przekazem świetlnym z górnej kondygnacji młyna, który stał po stronie rosyjskiej, ale tuż przy granicy pruskiej). Jednak jemu w 1936 r. sam budynek produkcyjny zawdzięcza wymianę ciągu technologicznego. Z Wrocławia sprowadził i zamontował turbinę wodną (turbinę możemy zobaczyć na skwerze przed starorzeczem). Przed II wojną światową bezpośrednio współpracował ze specjalnymi służbami niemieckimi, jeszcze w okresie międzywojennym w młynie spotykali się funkcjonariusze SS (takich informacji dostarczyli obywatele Bolesławca). Natomiast jego córka, która uważała się za Polkę, walczyła z hitlerowcami i z ich rąk poniosła śmierć.

Po zakończeniu wojny młyn ponownie mielił zboże. Pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku wyłączono go z produkcji, poddano częściowej konserwacji i zaplanowano umieszczenie w nim Oddziału Młynarstwa Muzeum Techniki w Warszawie. Po wielu zawirowaniach, ostatecznie w 1979 r. zrekonstruowany budynek zaadoptowano na hotel i restaurację.
Niestety 7 lutego 2007 r. drewniany młyn w Bolesławcu spłonął. Został również usunięty z rejestru zabytków. Obecnie – po dawnej świetności pozostały kamienne fundamenty, taras i imitacja koła młyńskiego (i oczywiście fotografie).
Należy również przypomnieć, iż w minionych wiekach działały także młyny w kilku innych miejscach. W 1412 r. sołtysi ze Żdżar – Mikołaj Ziemla i Nikiel posiadali przywilej starosty bolesławieckiego Mikołaja Kępińskiego na posiadanie, min. młyna. W 1564 r. zaznaczono, że znajduje się on na stawie Wiewiórka (Wiewiórka dopiero pod koniec wieku XVIII stała się odrębną miejscowością), a od 1569 r. drugi młyn był na Grobli Gorczyńskiej. W 1580 r. pracuje młyn w Chotyninie, zwany Krupka, przy nim lokowano piłę do cięcia tarcic. Ale w 1661 r. zanotowano, że wcześniej umieszczono tutaj prochownię dla puszkarzy z Bolesławca, a w dniu oględzin był już zrujnowany. Jednak w 1668 r. starosta bolesławiecki Jan Radziejowski z małżonką przekazują ten młyn konwentowi Panien Norbertanek (klasztor miał siedzibę w Bolesławcu).

W Goli w 1628 r. odnotowano młyn na stawie (raczej rozlewisku), na rzece Prośnie. W 1775 r. ciekawa wiadomość jest zapisana pod miejscowością Pokorzyn (dzisiejsze Piaski), iż od kilku lat młyn jest zniszczony (czyli istniał już wcześniej), a w kolejnych latach, po odbudowie jest zwany Małgorzacki (od rzeczki nad którą stał). Również w 1775 r. pojawia się wzmianka o młynie Krupka, ale tym w Piaskach, z wyraźnym zaznaczeniem, że umiejscowiony jest na odnodze rzeki Prosny (dzisiaj Młynówka). W 1791 r. w Mieleszynie komisarze spisali aż pięć młynów (na pewno jednym z nich był Chobot i przynajmniej dwa znajdujące się na terenie dzisiejszego Mieleszynka: Grobla i Cieluch).

Jeszcze w latach 30-tych XX wieku na obszarze ówczesnej gminy Chotynin (dzisiaj znaczna część gminy Bolesławiec, oprócz Mieleszynka – obecnie włączonego do gminy Wieruszów i Goli wówczas należącej do gminy Łubnice) pracowało sześć młynów wodnych:
w Chróścinie – właściciel Walenty Antoniewski, w Chotyninie (dzisiaj Bolesławcu) – Otto Weiss, w Kamionce (dzisiaj w Piaskach, młyn Krupka) – Leon Sowiński i Franciszek Góralski, w Mieleszynie (młyn Chobot) – Maria Larowa, w Mieleszynku (młyn Grobla) – Bolesław Światłowski i w Mieleszynku (młyn Cieluch) – Leon Cieluch.
Niestety jedynie starsi pamiętają, jak pracowały nasze młyny. Mogą sobie przypomnieć szereg furmanek ze zbożem udających się na przemiał. A w okresie zimy, furmanki przynosiły nieoczekiwane źródło zabawy, cały dzień można było zaczepiać sanki i podróżować w jedną i drugą stronę.
Powoli i na tych dwóch ostałych młynach widać upływ czasu.

Wybierając się na spacer na nadrzeczne łąki, warto zaplanować trasę tak, aby odwiedzić choćby pozostałości tych dawnych ,,zakładów’’ przetwarzających ziarna zbóż. A docierając do Krupki czy Chobotu trudno jest nie zwrócić uwagi na ciszę, otaczającą przyrodę, pobliski las olchowy, morze łąk, poprzecinanych zaroślami i zadrzewieniami.
W okolicach Krupki, na polnej drodze łączącej Piaski (Stare) z Krupką warto zwrócić uwagę na dwie równoległe drogi: jedna wyjeżdżona na polach, druga zarośnięta – liczne krzewy, położona nieco niżej. Właśnie ta zaniedbana, to fragment dawnej kilkuwiekowej, wysłużonej drogi łączącej Bolesławiec z Wieruszowem, a zagłębienie tej drogi spowodowały koła wozów, kopyta zwierząt czy ludzkie stopy powoli wynoszące ziemię i obniżające teren.

Ale jeszcze jeden element tamtego krajobrazu jest godny uwagi. Na wzniesieniu rosnąca młoda dzika grusza. Jej leciwa matka dopiero w 2008 r. poddała się czasowi i wiatrom, złamana w konsekwencji została wycięta (na tyle była potężna, iż w dolnej części miała ogromne wypróchnienie, gdzie człowiek mógł się schronić). Rzadko kto przypuszcza, że to miejsce przez lata w okresie zaborów było naznaczone. Owa droga stanowiła szlak, po którym przemieszczały się posterunki kozackie (wszak był to teren nadgraniczny), udające się na objazd lub obchód z Bolesławca (z kordonu do dzisiaj zachowanego) w kierunku, właśnie posterunku Młyn Krupka, gdzie budka strażnicza mieściła się pod tą gruszą i dalej do samego młyna i kolejnego posterunku Mieleszyn.

W Krupce poszukajmy również umieszczonych przy drodze i za mostem pozostałości z pierwotnego wyposażenia młyna: turbina, wały transmisyjne, wkopane dwa koła młyńskie. Napotkanie boćków na gnieździe lub przy kominie na dachu, łany naparstnic purpurowych, w starorzeczach dywany grzybieni białych, liczne ślady działalności bobrów czy odgłosy żurawi – zrekompensują nam trudy wędrówki.
Może zawitamy w te miejsca o wschodzie lub zachodzie słońca, by posłuchać jak kolejny dzień budzi się lub łagodnie zasypia…
(zdjęcia 1-18 Młyn Bolesławiec, 19-26 Młyn Chobot, 27-41 Młyn Krupka)
Piotr Zawada

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bolesławiec. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
z powiatu
8 lat temu

Ciekawy artykuł pięknie ilustrowany zdjęciami młynów w naszej okolicy. Polecam.