Wieruszów regionalny

Jerzy MaciejewskiPrzedstawiamy Państwu prezentację, Jerzego Maciejewskiego  zatytułowaną „Wieruszów regionalny” , przedstawioną na sympozjum regionalistów w Praszce – 17 X 2015r.

 

 

PREZENTACJA

Moim rodzinnym miastem jest Wieruszów, gdzie przyszedłem na świat w 1950 r. Tu ukończyłem szkołę podstawową i technikum mechaniczne, ale młodzieńcza pasja do radiotechniki spowodowała, że studenckie czasy związałem z Politechniką Wrocławską, a dokładniej z tamtejszym wydziałem elektroniki, na którym uzyskałem tytuł magistra inżyniera elektronika.

Przez długie lata zawodowej pracy sprawy historii były mi zupełnie obce, przypadek jednak postawił na mojej drodze kuzyna zainteresowanego przeszłością rodziny, co zainspirowało i mnie do podjęcia poszukiwań genealogicznych. Zajęcie okazało się tak bardzo atrakcyjne i przynosiło nadspodziewanie szybko satysfakcjonujące rezultaty (drzewko rodzinne obejmuje dziś trzy stulecia), że po kilku latach bez trudu poruszałem się w świecie rosyjskojęzycznych i łacińskich rękopisów. Znajomość łaciny przydała się również na innym polu.

Zbliżał się rok 2001 i miejscowy konwent w ramach przygotowań do obchodów 600-lecia sprowadzenia paulinów do Wieruszowa powierzył mi zadanie opracowania skryptu, wyświetlającego przeszłość tutejszego konwentu. Odtąd mogłem bez przeszkód prowadzić szeroko zakrojoną kwerendę w jasnogórskich archiwaliach, co zaowocowało wydaniem pierwszej książki mojego autorstwa – „Z Paulinami przez wieki”. By ułatwić percepcję nadałem jej charakter przewodnika, i każdy bez trudu może zapoznać się z aktualnym i dawnym stanem kościoła, klasztoru, posiadłości konwenckich, przyklasztornych bractw, browarów i karczm nie wyłączając. Osobne podrozdziały poświęciłem ojcu Augustynowi Kordeckiemu, peregrynacjom z dekanatu wieruszowskiego na Jasną Górę, oraz niecodziennym odkryciom, do jakich zaliczam odnalezienie zachowanej w dobrym stanie pieczęci Lutolda z Cieszęcina, przywieszonej do pergaminu w 1413 r.!

W trakcie prac nad pierwszą publikacją zebrałem wiele zupełnie dotąd nieznanych materiałów, które wykraczały jednak poza jej ramy, stały się za to zalążkiem bazy źródłowej kolejnego opracowania dziejów, tym razem szerszego, obejmującego nie tylko Wieruszów, ale również Lututów, Cieszęcin i Bolesławiec. Powstanie wydanego w 2006 r. „Almanachu Ziemi Wieruszowskiej” poprzedziła wnikliwa penetracja archiwów parafialnych Bolesławca, Wieruszowa i Lututowa, a także diecezjalnych we Włocławku, Poznaniu i Częstochowie, tudzież Archiwum Akt Dawnych w Warszawie.

Na szczególną uwagę zasługują wyniki kwerendy przeprowadzonej w zbiorach Archiwum Państwowego we Wrocławiu, zaprocentowały bowiem odnalezieniem kilkunastu oryginalnych pergaminów eksportowanych na początku XV wieku z Bolesławca i z Wieruszowa, trudnych do przecenienia pomników dziejowych, w tym listów pisanych przez Wierusza oraz Klemensa Wierusza z zachowaną w b. dobrym stanie jego pieczęcią, sygnującą dokument z 1443 r. Dzięki takim odkryciom możemy dziś „zobaczyć” Bolesławiec, Lututów czy Cieszęcin, jakich nie znaliśmy, zapoznać się z sagą rodu Wieruszów, prześledzić dzieje fary, szpitalnej fundacji, pałacu na Zamczysku, żywego skansenu u Św. Rocha, a także sprawdzić jak wyglądało miejskie życie na co dzień i od święta.

Pasje mają, jak wiemy, tę niezwykłą magnetyczną moc utrzymywania pasjonata w przekonaniu, że bez nich życie wydaje się mało atrakcyjne. Nic tedy dziwnego w kontynuacji moich poszukiwań – kolejne archiwalia czekały przecież na swego odkrywcę – które teraz skoncentrowały się na zbiorach Archiwum Państwowego w Łodzi i jego sieradzkiej filii. W tysiącach rejentalnych zapisów pieczołowicie wyszukiwałem śladów aktywności XIX wiecznych wieruszowian i mieszkańców okolicznych wiosek, po czym rozpocząłem tkanie z realistycznych detali obrazów z ich życia. Zebrałem je w kolejnej publikacji zatytułowanej „Nad Prosną i Niesobią”, wydanej w r. 2010.

Uporządkowane niczym turystyczne szlaki, przybliżają najpierw historię posiadłości Bieniasza z Walichnów i jego potomków („Bieniaszowym szlakiem”), a więc kolejno: Lututowa, Świątkowic, Naramic, Walichnów, Kątów, Galewic, Cieszęcina, Osieka, Węglewic, Okonia, Zawady, Głazu, Ostrówka i Niemojewa. Następnie posuwamy się od źródeł Prosny, by poznać dzieje Żytniowa, Cieciułowa, Strojca, Kowal, Dzietrzkowic, Łubnic, Wójcina, Chróścina, Bolesławca, Chotynina, Mieleszyna, Dobrygościa i Chobanina. Tu przerywamy wędrówkę wzdłuż Prosny i cofamy się do źródeł Niesobii. Nad nią rozłożyły sie Kępno, Baranów, Niesób, Skakawa, Kuźnica, Młyn Dzięcioł i Świba – będące również w zakresie naszych zainteresowań. Od Świby i kościółka Św. Rocha Niesobia toczy swe wody wspólnie z Prosną, kolejny dział zatytułowałem zatem podobnie jak całe dziełko „Nad Prosną i Niesobią”.

Niesie on wiadomości o starożytnym grodzisku i jego okolicy, począwszy od prehistorii do końca XIX wieku, a także o „Nowym Wieruszowie”, jego uliczkach, pałacach, zróżnicowanych wyznaniowo mieszkańcach, ich kościołach i synagogach. Z etnograficznym zacięciem zebrałem tu również niespotykaną nigdzie indziej obszerną wiedzę o wyposażeniu wnętrz domostw, strojach mieszczan, tudzież całe mrowie rodzajowych scenek z ich codziennego życia. Potem już tylko mirkowska papiernia, Wyszanów i „Małych miejscowości czar”, czyli historie Brzozy, Białej, Wiktorowa, Łyskorni. Ponadto proponuję spacer „Bezdrożami królewszczyzn”, podczas którego odwiedzamy dawne Pichlice, Sokolniki, Czastary, Żdżary.

Na osobną uwagę zasługuje ostatni z rozdziałów, czyli „Galeria rzeźb Nad Prosną”, jest on bowiem nie tylko katalogiem pełnoplastycznych rzeźb i reliefów jakie w ciągu kilkunastu lat wyczarowałem z drewna (tak, tak, snycerka to moja druga pasja!), ale również swoistą lekcją historii i to chronologicznie uporządkowaną, poczynającą się od przekazów najdawniejszych („Wygnanie Adama i Ewy z Raju”), poprzez czasy starotestamentowe i ewangeliczne idącą do chwil całkiem nam współczesnych.

Pasje mają, jak wiemy … Tu rozpoczyna się historia powstania wydanego w 2013 r. ponad czterystustronicowego dziełka o dziwnym tytule „Gaj liści palmowych dla erudytów”, czyli „Małego herbarza ludzi o wielkich sercach, niezwykłych miejsc i miejscowości”. Jego baza, to kolejne materiały archiwalne i dawne niespożytkowane zbiory, uzupełnione – wreszcie powiew nowoczesności w dzieło badania tego co było – w pokaźnym wymiarze internetowymi odkryciami. Te ostatnie wypełniły wiele luk, co pozwoliło na graficzne zaprezentowanie kilkudziesięciu kompletnych drzew genealogicznych dziedziców Wieruszowa i okolicznych wiosek.

Całość podporządkowana jest zasadzie patrzenia na przeszłość oczami osób współczesnych opisywanym zdarzeniom. Część pierwsza nosi więc symptomatyczny tytuł „Z dziedzicami przez wieki” i przynosi życiorysy panów Wieruszowa (Wieruszowie, Kępińscy, Oporowscy, Tomiccy, Warszyccy, Męcińscy, Walewscy, Maltzanowie, Morawscy), Lututowa (darujemy sobie stosowne listy dziedziców), Walichnów, Cieszęcina, Galewic, Ostrówka, Węglewic, Białej, Wiktorowa, Lubczyny i Jutrkowa. Tam gdzie kumulacja wiedzy na to pozwalała, urozmaiciłem biogramy „rzutem oka” na całą miejscowość. W drugiej części zawarłem „panoramiczne obrazy” dominium wieruszowskiego (poczynając od fary Św. Mikołaja a na aptece kończąc), młynów wodnych rozłożonych nad Niesobią, Prosną i jej dopływami, tudzież syntezę wiedzy o bolesławieckim zamku, o pałacu w Sokolnikach, wreszcie o tym co pozostało po kasacie ołobockich cystersek (Łubnice, Dzietrzkowice, Mieleszyn, Chróścin, Radostów).

Tę część zamyka nietuzinkowa „Magia busolowych kątów”, czyli opis ściany granicznej miedzy dobrami królewskimi a Świątkowicami z 1844 r., na tyle precyzyjny, że możliwy do odtworzenia w realnym podlututowskim krajobrazie. – Życzyć sobie należy zmaterializowania tych marzeń! Tymczasem wracamy do „Gaju …” i jego trzeciej części: „Rody, ich gniazda i herby”. W jej ramach zamieściłem w porządku alfabetycznym wywody 72 rodów szlacheckich, które odegrały znaczącą rolę i wpisały się w dzieje prezentowanych miejscowości. Niefortunnie ich wykazu zabrakło w spisie treści, pozwolę sobie zatem wymienić je: Bąkowscy, Biernaccy, Biskupscy, Bnińscy, Bratkowscy, Brzechwowie, Chlebowscy, Cieleccy, Giżyccy, Głęboccy, Goreccy, Gruszczyńscy, Jelenie na Olszowie, Jutrkowscy, Karszniccy, Kępińscy, Kierzeńscy, Kłomniccy, Kobierzyccy, Kochlewscy, Kosseccy, Kowalscy z Kowal i Praszki, Kucharscy, Laskowscy i ich sukcesorzy, Lubczyńscy, Maciejowscy z Myjomic, Madalińscy, Masłowscy, Męcińscy, Mielęccy, Mieszkowscy, Myjomscy, Myszkowscy, Nieszkowscy, Niewodowscy i Darewscy, Olewińscy, Olszowscy, Oporowscy, Pakosławscy, Piotrowscy, Pogorzelscy, Politalscy, Psarscy, Russoccy, Seidlitz, Siewierscy, Skórzewscy, Sokołowscy, Stokowscy, Sułkowscy, Szembekowie, Szołowscy, Szyszkowscy, Taczanowscy, Tarnowscy, Tomiccy, Tomiccy na Baranowie, Trepkowie, Tymienieccy, Walewscy, Warszyccy, Wezemborgowie i Borkowicze, Węgierscy, Wężykowie Osińscy, Wieruszowie, Wieruszowie Kowalscy, Wieruszowie Stoleccy, Wiewiórowscy, Wstowscy i Bellerman, Zadorowie i Koniecpolscy z Wielgomłynów, Załuskowscy, Zarembowie z Jabłonowa, Zarembowie z Kalinowej, Żeromscy.

Jeszcze słowo tylko o napisanej przeze mnie broszurce „Dziejowe pomniki Wieruszowa”, jest ona bowiem swoistym podziękowaniem dla nielicznego grona wieruszowian, niezrażonego bezskutecznym pukaniem do urzędniczych drzwi, które przywróciło w miejski krajobraz pomniki dawnej fary, Św. Jana Nepomucena, a na pamiątkę całej fundacji szpitalnej wystawiło monument z figurą Św. Jana Ewangelisty.
W podsumowaniu prezentacji pragnę zwrócić uwagę na wartość dokumentacyjną moich publikacji, w trzech pierwszych zamieściłem bowiem stosowne przypisy, a ściślej odsyłacze, umożliwiające czytelnikowi samodzielne skonfrontowanie treści z materiałami wyjściowymi. Drobiazgowość i obszerność czwartej książki sprawiły, że zastosowanie takiego aparatu, nawet niezbyt rozbudowanego, zajęłoby kilkaset stron, co postawiło pod znakiem zapytania sensowność przedsięwzięcia. Podobne „mankamenty” mają moje artykuły prasowe, zamieszczane głównie w lokalnym „Ilustrowanym Tygodniku Powiatowym”. I choć ich liczba zbliża się do czterdziestki, a odbiorcy stanowią dość szerokie, zróżnicowane poziomem przygotowania i zainteresowania spektrum, to wciąż dbam o ich wartość dokumentacyjną, a skromną narrację historyczną, a tym bardziej fabularną, ograniczam do niezbędnego minimum.

WIERUSZÓWIANIE PIÓRA

Prezentacja pełnego dorobku wieruszowian wymaga niewątpliwie obszernego tekstu, pozostaje zatem ograniczyć się do kilku refleksji. Otóż dobra szkoła istniała u nas niewątpliwie już w połowie XV wieku, tym niemniej rozkwit na polu edukacyjnym, znajdujący odbicie poza Wieruszowem, nastąpił dopiero sto kilkadziesiąt lat później, wraz z zaprowadzeniem przez Tomickich seminarium dla innowierców.

Tytułem przykładu wspomnimy tu jedynie Jana „Żygrowskiego z Wieruszowa”, który w roku 1596, jako 18-letni bakałarz filozofii Uniwersytetu Krakowskiego pozyskany zostaje dla kalwinizmu, a w latach późniejszych wydaje wiele druków polemicznych ostro atakujących historyczne podstawy papiestwa, roztrząsających zasadność kultu świętych, czy wreszcie promujących współwyznawców.

W okresie potrydenckiej kontrreformacji ożywieniem na interesującym nas polu zasłynęli miejscowi paulini, tworząc przez niemal dwa wieki kopiarz klasztornych dokumentów. Jeden z jego współtwórców to rodowity wieruszowianin, ojciec Zygmunt Stąpalski, który ok. połowy roku 1695 skopiował z oryginałów dokumenty erekcyjne bractw, opisał stan konwentu, wystrój wnętrza świątyni, nie stroniąc przy tym od refleksji nad jej przeszłością.

Dobra łacina nie była obca również miejscowemu proboszczowi ks. Janowi Tujkiewiczowi, skoro właśnie w tym języku, zdradzając literackie zacięcie ułożył obszerny rapsod żałobny, poświęcony pamięci ofiar morowego powietrza z r. 1708. W czasach nam bliższych inicjatywą na niwie walki o zachowanie lokalnej tożsamości wykazali się trzej ostatni przedwojenni burmistrzowie, zlecając Leonowi Koczemu opracowanie monografii Wieruszowa.

Bezcenna na owe czasy publikacja jeszcze dziś ma swoją wartość, relacjonuje bowiem zdarzenia opisane w dawnych, nieistniejących już księgach miejskich. Tuż po wojnie historią miasta zainteresował się młody wikary, późniejszy biskup częstochowski, ks. Stefan Bareła. Wyszła spod jego pióra dysertacja doktorska o przeszłości kościelnej

Wieruszowa, wniosła wiele nowych spostrzeżeń, inspirując również mnie do przeprowadzenia kwerend w archiwach Wrocławia i Włocławka. Wspomniana rozprawa wyszła drukiem dopiero w ubiegłym roku, dzięki staraniom pani dr Jadwigi Tomalkiewicz, autorki wielu tomików poezji i obszernego dzieła poświęconego posłudze ks. Stefana Bareły.

Natomiast duże zasługi w popularyzacji wspomnianego wyżej kopiarza i wiedzy o Wieruszowie w nim zawartej przypisać trzeba o. Januszowi Zbudniewkowi, autorowi ukończonej w 1971 r. pracy magisterskiej na jego temat. Ojciec Zbudniewek, będąc już profesorem przewodniczył konferencji naukowej, jaką zorganizowali miejscowi paulini w r. 2001, z okazji 600-lecia sprowadzenia eremitów do Wieruszowa. Liczne grono naukowców zaprezentowało wówczas swe referaty, drukowane kilka lat później w cyklicznie ukazującej się serii pt. „Studia Claromontana”.

Do aktywnych wieruszowian twórczo zainteresowanych przeszłością miasta zaliczyć też wypada śp. ks. Bronisława Predra i ks. Gabriela Maciejewskiego, docenianego nie tylko jako autora pracy magisterskiej o wystroju wnętrz kościoła Św. Ducha, ale również za trud wniesiony w otwieraniu dostępu do archiwalnych zakamarków, gdzie odnalazłem wiele nieskatalogowanych dokumentów, jak choćby zupełnie nieznany kopiarz szpitalny, odkrywających nowe obszary wiedzy o przeszłości. Dużym nietaktem byłoby pominięcie na tym miejscu osoby śp. pana Klemensa Żubra, który przez dziesięciolecia kolekcjonował i opracowywał historyczną dokumentację, tworząc pokaźny zbiór wymagający osobnego opracowania.

Jerzy Maciejewski

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments