Felieton Jędrzeja Kuzyna

felietonByłem ostatnio na spotkaniu w gronie ludzi piszących wiersze. Z uwagą przyglądałem się przybyłym poetom, słuchałem ich wypowiedzi, nadziei, żalów i oczekiwań. Zastanawiam się jaką rolę pełni literatura w prowincjonalnym środowisku?

 

Zrozumiały wydaje się ich żal, że tak mało zwraca się uwagi na literaturę i twórców. Ale przecież mieszkając gdzieś na prowincji nie po to piszą, żeby być celebrytami. Ale, żeby pokazać swoją wrażliwość tym, którzy tę wrażliwość chcą dostrzec. Przecież nie chcemy być oglądani, przez szkło powiększające i pod światło jak znaczki pocztowe. Raczej wpisywać się w ciąg zdarzeń, tych małych ojczyzn. Nic na siłę. Literatura darowana na siłę jeszcze nikogo nie uszczęśliwiła. Bo literatura jest najpierw w twórcy, nie w czytelniku. A ten często dąsa się i chce, żeby mu schlebiać. A przecież powinni do siebie podchodzić jak partnerzy. Z wzajemnym szacunkiem. Kiedy nie ma tego z obu stron, po co wchodzić do takiej rzeki?

Czy w ogóle tworzenie literatury, pisanie wierszy, prozy, dramatów ma jeszcze jakiś sens? W tym naszym wygładzonym do perfekcji świecie? Gdzie już każdą śrubkę można wykonać z dokładnością do ułamkowej części milimetra. Ale jeżeli chcemy polecieć na księżyc, nie mamy wyboru. Tylko czy wszyscy tego chcemy, polecieć na ten księżyc? Może większość woli pozostać na ziemi i oglądać go tylko na nocnym niebie?

Skupiliśmy się na pisaniu poradników; jak gotować, do tego jak żyć, jak być asertywnym i głównie na ich wydawaniu. Wydaje się, że ambicja prawie każdego aktora jest napisanie swojej biografii. Jeszcze na dodatek taki model literatury próbują nam przedstawić literaturę handlowcy i wydawcy, dla których przede wszystkim liczy się zysk. Ale jeżeli nie ma nauczycieli, mistrzów, mędrców pilnujących porządku tego świata, bo zagłodziliśmy ich w pustelniach.

A literatura właśnie nie jest poradnikiem. Jest kluczem do tajemniczych drzwi. Jest bardziej zacieraniem śladów. Zapewne pisanie jest wewnętrzną potrzebą i najlepiej byłoby, gdyby taką pozostało. Literatura jest zagadką, ukrytą w innej tajemnicy, gdzieś w starych kryptach, w kielichu Świętego Grala, na szczycie szklanej albo czarodziejskiej góry, czy w krzaku gorejącym. Często narzekamy i dziwmy się, że więcej ludzi pisze niż czyta. Ale to tylko dowodzi słuszności ich wyboru. Jeżeli już złapiesz apetyt na literaturę, wchodzisz w jej środek. Stajesz się sam literaturą. Poznajesz siebie od tej drugiej strony, od swojego wnętrza. Nagle okazuje się, że w tobie mieszka jakiś inny człowiek. Niby tak samo wygląda w lustrze, ale kiedy mu się dokładnie przyjrzysz okazuje się, że on był w tych miejscach, w których ty jeszcze nie zajrzałeś. bo byłeś zajęty codziennymi sprawami. Ale w tobie, tak bliżej duszy, bliżej boga, czy jakiegoś losu, czy nawet fatum, mieszka jakiś niepokój, który ma twoje imię.

Egzystencja wywołująca strach, że nie wszystko, co nas otacza i nas bezpośrednio dotyczy jest takie jak nam chcą to kapłani różnych wiar i wyznań przedstawić. Zaczyna do nas właśnie to docierać, że nic nie jest do końca proste i nie zawsze wynik dodawania tych samych liczb jest identyczny. Dwa razy będziemy wchodzić do tej samej rzeki i dwa razy będziemy wychodzić inaczej oczyszczeni. Tak jak za każdym razem po lekturze wiersza czy powieści, różne myśli nas dosięgną. Ale odkryjemy dla siebie nowe wymiary. Ludzi odkryjemy, zagłębimy się we własną wrażliwość, żeby zdziwić się, że jeszcze tak potrafimy.

Dlatego, piszmy, czytajmy, wymieniajmy się swoimi pasjami, nie oglądając się na tych, którzy zdawałoby się, że powinni nam sprzyjać. Zawsze jak doświadczam w moim długim życiu znajdzie się kilku, którzy sprzyjają. I to może nawet bardziej cieszy, niż gdyby szły za poetami tłumy. Bo co przekazalibyśmy tłumom. Prosta melodię i podskoki z ze słowem obronimy demokrację. Demokracja to nie mądrość świata. A właśnie mądrości trzeba bronić. Ale najpierw trzeba się dowiedzieć czym ona jest. I kim ona jest, z kim chodzi trzymając się za rękę, bo przecież nie jest to taka zwyczajna rzecz. Może literatura kilku ludziom w tym pomoże, a kilku wystarczy. Właśnie od tych kilku ludzi ukrywających się w jaskiniach zaczynała się zawsze dobra zmiana.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Felieton. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments