Jak lubczyńska gorzelnia uratowała dobrych Niemców

Dworek_Jutrkow_1_rs (Copy)Na stronie wieruszowskiego magistratu ukazał się ciekawy artykuł. Zapraszamy do zapoznania się ze wspomnieniami śp. Wacława Janika z Jutrkowa z dnia wyzwolenia 19 stycznia 1945 r.

 

Po dworze w Jutrkowie niewiele już śladów zostało. Tylko „garaże” przypominają najstarszym mieszkańcom, że kiedyś było tutaj duże gospodarstwo dworskie. Dwór i gospodarstwo zawsze wpływało na życie Jutrkowian. Tak w dawnych, jak i sięgających ludzką pamięcią czasach. Jeszcze za Niemca według wspomnień Wacława Janika, zarządca Kasper bił metalowym prętem w wiszący lemiesz od pługa i zwołując w ten sposób ludzi do pracy krzyczał …Gałgany, gałgańskie wyłaźta na pańskie, jak jeden tak drugi, bo jest już wpół do drugij”…

Rok 1939 bardzo źle zapisał się w pamięci mieszkańców Jutrkowa. Część rodzin przepędzono z ich rodzinnych gospodarstw i zajęli je niemieccy osadnicy. Także jutrkowski majątek ziemski przeszedł w ręce niemieckiej rodziny Sznajderów. Osiedleni Niemcy różnie zachowywali się wobec miejscowych mieszkańców, ale jak na czasy okupacji nie byli aż tak źli. Bardzo dobrą opinią cieszyła się rodzina Sznajderów.

W styczniu 1945 roku nadszedł czas wyzwolenia. Żołnierze rosyjscy, którzy dotarli do Lubczyny od razu rozstrzelali w lubczyńskim dworze tamtejszą niemiecką rodzinę. Nie pomogły prośby i błagania miejscowych mieszkańców żeby tego nie czynili, że są to dobrzy ludzie. W dniu tym odwiedziła ojca w Lubczynie Maria Janik (matka Wacława Janika), która w czasie okupacji pracowała u rodziny Sznajderów. Kiedy usłyszała strzały i dowiedziała się o rozstrzelaniu Niemców, szybko pobiegła polami do Jutrkowa by ostrzec Sznajderów.

Rządni niemieckiej krwi żołnierze rosyjscy szukali po Lubczynie „germańców”. Ktoś życzliwy doniósł im, że w Jutrkowie również przebywają niemieckie rodziny. Niechybnie puściliby się pędem do Jutrkowa gdyby inni plądrujący lubczyński majątek żołnierze nie natrafili na gorzelnię. Było to wspaniałe odkrycie. Takiej ilości alkoholu nie można było spokojnie zostawić. Żołnierze rozpoczęli libację na różne sposoby, aby szybko wypić jak najwięcej, aż jeden z nich utopił się w kadzi z gorzelnianym spirytusem. Ten spirytus uratował życie Sznajderom.

Maria dobiegła do Jutrkowa i opowiedziała, co się stało w Lubczynie. Sznajderowie, którzy wahali się z opuszczeniem Jutrkowa albowiem wszyscy mieszkańcy zapewniali, że się za nimi wstawią, wpadli w przerażenie. Rosjanie niedaleko, a oni jeszcze nie przygotowani do opuszczenia domostwa. W wiosce ludzie szybko się skrzyknęli i podstawiono do majątku trzy wozy konne. Najcenniejsze rzeczy błyskawicznie wrzucono na wozy i ruszono do Ostrzeszowa. Tam udało im się wsiąść do ewakuacyjnego pociągu. Z tej rodziny najprawdopodobniej żyje jeszcze Hugo syn Sznajderów, którego Wacław Janik, pamiętał jako małe dziecko.

Kiedy powożący wrócili z Ostrzeszowa, Rosjanie już plądrowali Jutrków. Józefowi Stawskiemu, jak tylko wjechał na swoje podwórko zaraz zabrali konia. Germańca dawaj – krzyczeli groźnie. Straszni byli. Nie znaleźli Niemców, za to ograbili wszystkie gospodarstwa. Konie i bydło powędrowało na Wschód. Drobny inwentarz zjedzono na miejscu. Wszystkie rowery zarekwirowano. Janikom 12 kur wyrżnęli. Tylko kogut, który intuicyjnie wyczuł nadchodzące niebezpieczeństwo zaszył się głęboko w siano i przeżył wyzwolenie. Żołnierze i inne bezeceństwa wyczyniali, o których nikt nawet wspominać nie chce. Sytuacja uspokoiła się po dwóch dniach, kiedy do wioski wjechali tak zwani porządkowi żołnierze. Mieszkańcy osłupieli. Na ich oczach rosyjski żołnierz zabijał rosyjskiego żołnierza. Była to kara za pijaństwo i złe zachowanie.

Kilka miesięcy później trąba powietrzna przeszła przez Jutrków. Zniszczyła niemal całe gospodarstwo dworskie. Ostał się tylko dworek i folwarczne zabudowania mieszkalne zwane dzisiaj garażami. Resztki zrujnowanych budynków zostały rozebrane, fundamenty zarosły. Na miejscu dworku stoi dzisiaj Dom Strażaka. Tylko najstarsi mieszkańcy Jutrkowa pamiętają o koszmarnej historii okupacji i wyzwolenia. Ale wiedzą też, że wśród oprawców zdarzają się godni ludzie, a często wyzwoliciele nie są lepsi od oprawców.

Lubczynę i Jutrków wyzwolono w dniu 19 stycznia 1945 r.

Na podstawie wspomnień śp. Wacława Janika z Jutrkowa.

 Sylweriusz Sienkiewicz

Ten wpis został opublikowany w kategorii Jutrków. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments