Relacjonując wyniki swych poszukiwań historycy najczęściej eksponują dominującą rolę mężczyzn w kształtowaniu cywilizacyjnych przemian i widzą w nich główną siłę sprawczą postępowych poczynań.
Przykłady można by mnożyć, wolimy jednakże skupić się na zmianie tego stanu rzeczy i zaprezentować Państwu inny punkt widzenia: „Kobiety w dziejach Wieruszowa?” – to może być naprawdę interesujące!
OPOROWSKA ZOFIA (UR. OK 1525, ZM. 1582)
Zofia, córka podkomorzego wieluńskiego Mikołaja Oporowskiego i Anny Wierzbiętówny, wnuczka dziedziców Wieruszowa Andrzeja Wierzbięty Wieruszowskiego i Małgorzaty z Iwanowic Gruszczyńskiej, urodziła się ok. 1525 r. Jej matka Anna jako jedynaczka dziedziczyła po rodzicach całe dobra baranowskie i wieruszowskie, i choć Mikołaj Oporowski tytułował się dziedzicem obu kompleksów to w istocie był to tylko tytuł grzecznościowy, dobra należały bowiem wyłącznie do Anny i przeszły na je dwie córki, Zofię wydaną przed rokiem 1551 za podkomorzego kaliskiego Jana Tomickiego, i Katarzynę, zamężną primo voto z Wacławem Zarembą, synem kasztelana nakielskiego Wacława Zaremby, secundo voto z Janem Dawidowskim.
Pod koniec 1561 r. Katarzyna sprzedała swe części dziedziczne dóbr wieruszowskich i baranowskich, a więc części miasta Wieruszowa i Baranowa, wsie Krążkowy, Grębanin, Świbę, Mirków, Chobanin, osady: Grębanin Mały, Milanowice, Jutrków, Dobrzygoszcz, Biała Łęka – pustki”, hrabiemu Stanisławowi Górce, zagorzałemu krzewicielowi reformacji, który w roku następnym przekazał je Janowi Tomickiemu w dzierżawę, a po kolejnym roku we władanie wieczyste, co usytuowało małżonków Tomickich w roli jedynych dziedziców rozległego dominium wieruszowskiego, a także baranowskiego.
Na wieruszowskim zamku Zofia uwiła rodzinne gniazdo i tu przychodziły na świat jej dzieci, nic też dziwnego, że obserwujemy w tym czasie wyraźny rozkwit miasta. Jej mąż, Jan Tomicki, ostatnie lata kasztelan gnieźnieński, sprzyjał krzewieniu się innowierstwa, jednak po jego śmierci (1575 r.) zupełnie głucho o religijnych nowinkach na wieruszowskim dworze. Najwyraźniej kasztelanowa realizowała się na innym polu.
W r. 1574 zatwierdziła przywilej cechu piekarskiego, rok później aktywna wdowa uprawomocniła swoje dożywocie, następnie zajmowała się sprawami Baranowa (1576, 78) i Świby (1579). „Jejmość Pani nasza dziedziczna, pamięci sławnej Pani Gnieźnieńska Zofia” – jak wdzięcznie zanotowano w księgach miejskich – dożyła roku 1582 i pochowana została w wieruszowskiej farze, i to z całym splendorem, skoro jeszcze r. 1631 miejscowy proboszcz spodziewał się gratyfikacji od panów Tomickich „za dwa pierścienie wydane z grobu ichmościów po Pani Gnieźnieńskiej”.
Po kasztelanostwie pozostały trzy córki: Anna, Zofia, Barbara, i czworo synów: Mikołaj, Jan, Piotr i Andrzej, pojawiających się w komplecie w sprawach wieruszowskich tylko raz, w 1575 r., jako współużytkownicy dóbr, należących dożywotnio do ich matki. Z nich Mikołaj spędził życie w stanie bezżennym, ale żaden z kilkunastu wspominających go dokumentów nie wskazuje by był duchownym – jak chce literatura przedmiotu, przypisująca mu otrzymanie prowizji na probostwo katedry krakowskiej i nominacji na kierownika katedralnego chóru (1572), związanych z rocznymi apanażami sięgającymi 50 grzywien w złocie. Występuje często jako opiekun bratanka Łukasza, syna zm. przed 1580 r. Jana, dziedziczącego w Kępnie.
Najdłużej żyjący (zm. na krótko przed 1608 r.) z braci Andrzej przejął dobra baranowskie i z Katarzyny Działyńskiej miał licznych synów, po których potomkowie dziedziczyli w Baranowie do roku 1700. Piotr, początkowo wraz z matką a potem samodzielnie władał w Wieruszowie, gdzie dał się poznać jako gorliwy patron miejscowego zboru braci czeskich.
Na podstawie:
Leon Koczy: „Dzieje miasta Wieruszowa”, Poznań 1930.
Jerzy Maciejewski: „Gaj liści palmowych dla erudytów”, Wieruszów 2013.
Ks. Władysław Fabisz: „Kronika parafialna baranowska”, Wrocław 1853.
Księga oficjalska wieluńska 7, str. 546 do 570. Rękopis w Archiwum Diecezjalnym we Włocławku.
Teki Dworzaczka, edycja internetowa.
opis genialny!! chętnych na książke 'dzieje miasta Wieruszowa,’Leona Koczy byłoby wielu do poczytania ..a może by wydanie II zrobić??
Interesujący artykuł, zresztą jak wszystkie, które otrzymujemy od Pana Jurka Maciejewskiego. Dziękuję Panie Jurku.
Mam nadzieję, że podejmie się Pan opracowania monografii Wieruszowa.