Wyjazd na Święto Piwa – 11 Oktoberfest do Pawłowic

Wiele dróg w sobotę 24 września br prowadziło do Pawłowic w gminie Gorzów Śląski. Właśnie jedną z dróg podążała grupa kępnian, która aktywnie uczestniczy w rajdach rowerowych. Tym razem kilka osób jechało samochodem. Wierny rajdom rowerowym kępiński cyklista udał się na 11 oktoberfest do Pawłowic rowerem.

Jak sam mówi – jazda była świetna i przyjemna, ale tylko w jedna stronę. Do Pawłowic dotarliśmy prawie w tym samym czasie z tym, że ja wyjechałem rowerem dużo wcześniej.

Święto Piwa odbywało się w ramach obchodów 20-lecia Programu Odnowy Wsi w kompleksie plenerowym Pałacu w Pawłowicach. Organizatorami Oktoberfestu było Stowarzyszenie Rozwoju Odnowy Wsi Pawłowice, Starostwo Powiatowe w Oleśnie, Sołtys i Rada Sołecka, OSP oraz mieszkańcy Pawłowic.

Do Pawłowic dotarła też grupa kolegi Franka z Kępna. Tak więc z Kępna na święcie piwa było około 15 osób. Przybyli mieszkańcy i goście zasiadali pod namiotami. Kępnianie licznie i bardzo dobrze zaprezentowali się na tym niecodziennym święcie uczestnicząc w konkursach. Można było poczęstować się pyszną, zdrową żywnością z Oleskiego Koszyka.

Biesiadzie towarzyszyły konkursy tematyczne oraz wystawa fotograficzna – 20 lat Programu Odnowy Wsi. Oktoberfest rozpoczęto uroczystym otwarciem i odbiciem beczki piwa. Święto piwa prowadzili : Danka i Krystian. Po czym rozpoczęła się biesiada piwa z kapelą bawarską – Kwaśnica Bavarian Show oraz biesiada biesiada śląska z Jackiem i Jolantą Kierokami i oczywiście dużo piwa a także koncert gwiazdy niemieckiej telewizji TOBY z Monachium. Wisienką na torcie koncert gwiazdą wieczoru był Koncert Zespołu Disco Polo Bayer Full.

Dla Kępnian i nie tylko szybko mijał czas Trzeba było wracać do domowych pieleszy, Spojrzałem w niebo, nie było ciekawie. Koledzy jeszcze zostali, ja wyjechałem wcześniej. Za Kluczborkiem rozpadało się na dobre, jadąc swoim tempem jedenastką jechałem dalej. Robiło się ciemno, pojazdy mnie mijały trzymając przepisowe odstępy w trakcie wyprzedzania. Na trasie złapał nie skurcz, musiałem trochę prowadzić rower. Kiedy ból ustał rozsądek nakazywał jechać dalej. W Opatowie zjechałem z jedenastki i przez Trzebień, Biadaszki, Jankowy dotarłem do Kępna. Byłem zziębnięty, cały przemoczony, ale szczęśliwy bo dotarłem bezpiecznie do domu. Powrót dał mi w kość, ale nie żałuję bo impreza była super – opowiadał Leszek Dąbrowski.

Na podstawie relacji MaŁa
Zdjęcia L. Dąbrowski
Ten wpis został opublikowany w kategorii Z kraju. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments