Czasami tylko trudno jest zejść, albo co gorsze to wstyd jest przyznać się do omyłki

Ja sam mam do swoich felietonów pewien dystans. do końca nie wiem na ile traktuję je poważnie. Chociażby dlatego, że nic z tego, co mnie otacza nie traktuję tak do końca serio. Dlatego, że wokoło mnie wszystko dzieje się bardzo dynamicznie. Zmienia się tak, że nie zawsze potrafię za tym nadążyć. Ale jestem aktywny. Podejmuję wyznania, rzucam rękawicą, czasami udaje mi się nawet kogoś spoliczkować i obrazić. Nie wiem czym jest prawda?

I to jeżeli po dwóch stronach tego samego problemu staje dwóje ludzi i każdy ma odmienne zdanie, to jak znaleźć w tym przypadku prawdę. A może zupełnie nie chodzi o prawdę. Ale o zdanie. O zadawanie pytań. Udzielanie odpowiedzi, mylenie się i doznawanie olśnienia, że się pomyliło i trzeba zacząć od nowa. Rozmową jako kluczem do komnat, gdzie trwa uczta i każde może znaleźć tam dla siebie miejsce i smaczne jadło, muzykę i budujące słowo. Bo przede wszystkim szukamy filarów, które podtrzymują niebo nad nami, żeby nie spadło nam na głowę i nie narobiła kłopotów. Tak, nawet niebo może stać się niebezpiecznie, kiedy niewłaściwie z nim będziemy się obchodzić. Może być jak ten kabel, przewodzący prąd elektryczny, bez izolacji. Kiedy płynie sobie, tam w głębi metalowego drutu wygląda tak niewinnie, ale spróbuj go chwycić w dłonie. Ileż w tym niewinnym kabelku jest tajemniczej mocy, która może zamienić w kupkę piasku największego nawet herosa.

Nic nie jest ostateczne i nic nie jest do końca złe. Wiele rzeczy i spraw musi się po prostu wydarzyć takimi jakimi są. I żadne ideologie nie mogą ich zmienić. A nam bardziej przysługuje rola obserwator niż recenzenta. Może właśnie trzeba bez końca uczyć się tego obserwowania i nie zabierania głosu. Odnajdywania czasu na milczenie, niż wyrywanie się i przy każdej okazji zaznaczanie swojego zdania i pokazywanie swojej osoby. Pewnie to jest słuszna droga, ale może ten świat bez nas zbłądziły, zagubił się gdzieś w ciemnym lesie i nie potrafił wydostać się z zarośli i potrzebny jest ktoś, kto przybędzie z latarką, z liną i pozwoli wydostać się z zarośli, albo zejść z wysokiej skały, na która wcale nie było trudno wejść. Czasami tylko trudno jest zejść, albo co gorsze to wstyd jest przyznać się do omyłki.

Jędrzej Kuzyn

Ten wpis został opublikowany w kategorii Felieton. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments