Jak ten czas szybo sobie obok nas biegnie

Zapraszam wszystkich moich znajomy, tych z Realu i tych z Facebooka na spotkanie w Ostrzeszowie, w kawiarni Alchemik, szesnastego listopada o godzinie dziewiętnastej, gdzie będę czytał swoje wiersze, prozę i promując tomik Twarda okładka.

Jak ten czas szybo sobie obok nas biegnie. Minęło już dwanaście lat od ostatniego spotkania w gminnej bibliotece. W tym czasie zdołałem zaledwie wydać dwa tomiki wierszy i jedną powieść.

Duch mojego pisania jest niespokojny. Nie usiedzi na miejscu. Zawsze gdzieś biegnie, tak jakby wierzył, że nie tam gdzie stoimy, ale tam gdzie nas jeszcze trochę nie ma znajduje się wiara na dotarcie do istoty rzeczy, która nas uspokoi i da nadzieję. Pisanie to poszukiwanie nadziei i prawdy, ale i podpowiedź, gdzie powinno się jej szukać Nie w dosłowny sposób, ale przez metaforę, która wydobyta się gdzieś z podświadomości i ukazuje nowy wymiar otaczającego nas świata, który jeszcze nie ma nazwy, ale już odnalazł sobie nastrój i wzbudził niepokój. Właśnie ten niepokój jest istotą literatury. Nic do końca nie rozstrzygniętego, jest tym ciągłym pytaniem o sens. Także walką o wartości, których musimy bez końca poszukiwać, żeby określić wspólną tożsamość.

Tomik, którym chciałbym się przytulić, przymilić do czytelnika jest próbą odpowiedzenie na zadane sobie pytanie, czym jest kultura, i jakie powinna zajmować miejsce w dzisiejszych czasach, w naszych małych ojczyznach. Kto jest i kto powinien być za nią odpowiedzialny. Być odpowiedzialnym za literaturę, to w jakiś sposób, być odpowiedzialnym także za miejsce i ludzi, z którymi się zamieszkuje.

Moja książka jest obserwowaniem miasta, w przeciwności do wsi, która jeszcze trochę ociera się o naturę, miasto jest już tworem sztucznym. Gdzie człowiek ma coraz więcej egzystencjalnych pytań, gdy ze wszystkich stron spadają na niego przeróżne zagrożenia. Dlatego kultura może być ocaleniem? Albo chociaż tylko nadzieją na ocalenie. I trzeba poszukiwać w sobie wartości, budować elity, żeby ponownie poskładać, to się rozpadło. Pozbierać to co się rozsypało i skleić, bezustannie sklejać pęknięcia. Chciałbym, żebyśmy wspólnie się nad tym zastanowili podczas tego spotkania. Zadumali się nad tym słuchając muzyki, wsłuchiwali się z słowa piosenek Ani Niesobskiej, które chociaż będą brzmieć gdzieś w tle, łagodzić będą moje nie do końca ujarzmione wiersze.

Jędrzej Kuzyn

Ten wpis został opublikowany w kategorii Felieton. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments