Sołtys z plasteliny i cała reszta

Joachim Armanowski przygotowuje niespodziankę dla swej rodzinnej wsi

Czy i was nawiedzają szkolne koszmary z dzieciństwa? Lekcje wychowania plastycznego wprost z taniego horroru, np. ruska plastelina, którą trzeba było trzy dni ogrzewać w dłoniach, aby dało się z niej cokolwiek uformować.

 

Na szczęście imperium runęło i współczesne dzieci  wolne są od tych smutnych doświadczeń. I pewnie dlatego coraz więcej z nich sięga po to wdzięczne tworzywo. A w Łęce Mroczeńskiej mieszka prawdziwy mistrz. W jego magicznych dłoniach niekształtna  bryłka plasteliny zmienia się już to w postać z bajki, już to w zaprzęg ciągnięty przez renifery. Ale Joachim w tajemnicy przygotowuje niespodziankę. Dziś, specjalnie dla czytelników Kronikarza Ziemi Baranowskiej, uchyla rąbka tajemnicy.

SOŁTYS Z PLASTELINY I CAŁA RESZTA

– Joachim co lubisz robić w wolnym czasie?

– Jak każdy chłopak trochę gram w nogę

– Czy wiesz kto ubiegłym roku zdobył Złotą Piłkę?

– Messi?

– Niestety, pudło. Tę nagrodę otrzymał Luka Modric. Przypuśćmy, że koledzy albo twoja nauczycielka wuefu, pani Natalia, poprosi: Słuchaj, Joachim, potrzebuję do naszej drużyny Messiego Pomógłbyś?

– Da się zrobić. Najpierw z neta ściągnę dokładną fotografię. Muszę dobrać odpowiednie kolory i proporcje. Najtrudniej będzie z twarzą.

– A buty?

– Małe elementy są najłatwiejsze. Chociaż kiedyś miałem z nimi trochę kłopotu. Kuzynka poprosiła mnie, bym ją ulepił z plasteliny i mocno się zdenerwowała.

– Nie poznała siebie?

– Stwierdziła, że dokleiłem jej za duży nos. Ale to jedyna rzecz, która jej się nie spodobała (śmiech).

– A ten malutki renifer z miniaturowymi oczami? Albo pasek spinający pelerynę tego stworka? Jak to się robi?

– Potrzebne są specjalne narzędzia. Wyginam je z drutu.

– Skąd  czerpiesz pomysły?

– Lubię rysować, fotografuję. Kiedy coś mnie zaciekawi, staram się to utrwalić. Wykorzystuję  różne techniki, narzędzia i materiały. Ale najbardziej lubię plastelinę, bo to bardzo wdzięczny materiał. Plasteliny mają różną konsystencję i kolory. Lepię postacie z bajek, gier i filmów. Czasem zrobię coś na zamówienie. Koledzy zamawiają u mnie różne figury, np. Kevina. Najczęściej są to małe figurki. Pracuję też na zlecenie (śmiech) – Na pewno tego nie ulepisz – prowokują mnie koledzy. I tak np. powstał bizon obsypany brokatem.

– A gdybyś miał zrobić coś w wersji 1:1, np. p. dyrektora twojej szkoły?

-Wolę nie próbować (śmiech). Trudniejsza sprawa, bo trzeba sporo plasteliny, a to kosztuje (śmiech)

– Ubiegłoroczna wystawa twoich prac wzbudziła spore zainteresowanie.

– Pomogła mi pani Lucyna Kulak – moja wychowawczyni w kl. I-III.

– Wiem, że zamierzałeś ulepić a plasteliny świąteczne prezenty dla całej rodziny. Tata miał dostać wymarzoną Mazdę, a mama

– Mama cieszy się nawet z małych rzeczy (śmiech)

– Najtrudniejsze zadanie?

– Kruk – postać z gry komputerowej. Mnóstwo szczegółów,  odstające elementy, np. skrzydła. Lepiłem go z trzy godziny.

-Gdzie przechowujesz swoje figurki?

– Wszędzie (śmiech). W pokojach na wszystkich pólkach. Część zaparkowaliśmy w piwnicy, bo w domu nie ma już miejsca. Nie niszczę figur, ale ulepszam je.

– Wspominałeś o jakiejś niespodziance

– No, tak. Mam nadzieję, że pan sołtys..

-Ulepisz sołtysa z plasteliny? 1:1?

od 6 roku życia pracuję nad makietą Łęki Mroczeńskiej. Jestem już w połowie., ale zabrakło mi plasteliny

-Może pan sołtys pomoże?

– Bardzo na to liczę. Pracuję nad Domem Ludowym, szkołą, remizą, kapliczką, Gdybym miał więcej plasteliny, to może zdążyłbym na święta wielkanocne?

Jak widać Joachim to bardzo skromny chłopak, nie pracuje dla sławy. Ale czyż pomysł makiety Łęki Mroczeńskiej z plasteliny nie jest wart wsparcia? Rozmawiał (ems)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Łęka Mroczeńska. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments