Felieton  Jędrzeja Kuzyna

Minął długi weekend i większość z nas powraca na łono pracy, zwiększając dochód narodowy, który potem z takim trudem muszą nasi wybrani przedstawiciele narodu rozdzielać pomiędzy naród. I kiedy już mają cały ten zysk przed oczyma okazuje się, że jeszcze tak nie było, żeby kołdra była w sam raz. Pogoda nas nie rozpieszczała, było zatem wiele czasu na rozmyślania, chyba, że ktoś wyjechał na daleką wycieczką i nie trzeźwiał przez ten okres, to obudził się w nowej rzeczywistości, bo jednak coś się zmieniło.

Strajk nauczyli został zawieszony. I na kim będziemy wieszać psy? To, że zawieszony, to jest oficjalna informacja, ale przez to czy się skończył, czy może właśnie przez to zawieszenie trwa intensywniej? W umysłach strajkujących. Coś zostało przerwane, jak przecięta tętnica i wypłynęła krew z żółcią po całym kraju. Gorycz pozostała w umysłach i sercach nauczycieli. Poczuli się skopani i niedocenieni. Tym co tak na nich nastawali ręce ich uniosły się z satysfakcji i nawet palce na dłoni zaczęły znanymi znakami demonstrować hymn zwycięstwa jednak dla zadumy. Wielu wydaje się, że dostali nauczkę i się nie podniosą. Ale jak mówią mądrości narodów, przysłowia; kij ma dwa końce. I teraz tacy niedocenianiu przez większość społeczeństwa będą uczyć ich dzieci. Czego zatem oczekują? Że nauczą ich mądrości. Jakich mądrości, jeżeli tej wiedzy od nich nie oczekują. Ale wiedzy konkretnej tak, by matura się udała, żeby zdobyli jak najwięcej punktów i potem dostali się na renomowane uczelnie. Tak jakby celem szkoły było przygotowanie każdego młodego człowieka do tego, żeby został prawnikiem albo lekarzem? A zapominamy o tym, co dla człowieka wydaje się być najwłaściwsze – wrażliwość. Tego przecież nie nauczy się w domu, ale w większej społeczności. Tylko jak nauczyć, a raczej wydobyć z pokładów ludzkich namiętności przede wszystkim wrażliwość i empatię?

Jednak trzeba o te wartości się dopominać. Ostatnio w dyskusji między znajomymi upomniałem się o rolę nauczycieli nazywając ich dobrze wykształconymi, i licząc, że oni są w stanie właśnie poprzez ten stan swojej wiedzy rozbudzić w ludziach wyobraźni i potrzebę głębszego zrozumienia problemu. I wtedy odezwali się urażeni pracownicy socjalni, że i oni są wykształceni, że tyle a tyle w u nich magistrów, i nawet są doktoranci. Zdawałoby się , że jesteśmy narodem ponad przeciętnym, w opiece najbardziej odsuniętej na margines grupy społecznej pracują ludzie z tytułem naukowym doktora. Po co doktorzy , w opiece społecznej, gdzie trzeba problemy mierzyć sercem, a nie tytułami. Zaplątaliśmy się labiryncie przepisów szkoleń i wykształcenia. Urzędnicy prowadzą nas na manowce przeróżnych regulaminów. Tym lepszy wedle władz nauczyciel, który ma grubszą teczkę udokumentowanych osiągnięć. Najlepiej kilka fakultetów, publikacji w gazeta, wycieczki, spotkania, nagrody, olimpiady i to wszystko w grubej teczce dyplomowanego nauczyciel. Tym lepszy nauczyciel dyplomowany, im grubsza jest jego teczka osiągnięć poza nauczaniem. I przeciwko takiemu postrzegania ich, nauczyciele zaczynają się buntować. To życie powinno weryfikować wartość nauczających, a nie stworzone tabelki, którą muszą wypełniać, żeby udowodnić jak bardzo są przydatni i ile to dokonali karkołomnych wyczynów, żeby dojść do wysokiego stopnia swojej jakości. I przeciwko temu zaczynają się buntować. Z tego protestu to jest najważniejsze i mam nadzieję, że społeczeństwo będzie to w stanie w końcu rozumieć.

Jędrzej Kuzyn

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments