Trochę politycznie. Felieton Juliusza Sumorok

23.01.2021. Przyglądam się wypowiedziom moich współobywateli na tematy polityczne i sytuacji codziennej w przeróżnych mediach, i ogarnia mnie coraz czarniejszy pesymizm. Większość ludzi nie rozumie tego co się dzieje i to nie tylko zwykli zjadacze chleba ale też politycy, którzy powinni wiedzieć i rozumieć mechanizmy rzeczywistości.

Ale nie, wszelkie dyskusję są płaskie, jak kartki papieru i pokazują, że dyskutanci zastygli w jakiejś karykaturze poglądów z XIX wieku. Na różne sposoby odmieniana jest demokracja, wolność, konstytucja, je… PIS, albo je…ć komuchów w zależności od preferencji politycznych autora wypowiedzi.

A przecież to wszystko to są problemy pozorne, problemy i terminy stworzone po to, żeby ludzie mieli zajęcia, żeby nie rozglądali się wokół siebie zbyt uważnie, nie wiedzieli co się dzieje, nie rozumieli co będzie działo się jutro.

Kiedyś dawno temu w minionym systemie opozycja ukuła termin „ nowomowa” na oznaczenie tego co rządzący pitolili oficjalnie a co miało się do rzeczywistości, jak pięść do nosa. Nowomowa to był oficjalny przekaz, jak mamy rozumieć wszystko to co nas otacza. W tamtych czasach ta propaganda była bardzo prymitywna i łatwa do rozszyfrowania. Nastały przemiany, system upadł i mamy od wielu lat naszą wymarzoną wolność, taki jest przekaz oficjalny. Czy prawdziwy? Czy znów mamy do czynienia z nowomową? Rozglądając się uważnie wokół siebie jestem pewien, że jesteśmy całkowicie manipulowani.
Nikomu nie zależy na prawdziwych informacjach, na rzetelnym opisie rzeczywistości, zatarła się granica między przekazem medialnym a manipulacją. Każdy przekaz czemuś służy, ma cel do osiągnięcia. W dobie wszechwładzy pieniądza i kultu chciwości, trudno spodziewać się, że te cele będą szczytne.

Wracając na nasze podwórko, zryw wolności z lat 80 – tych nie był spontanem, tylko dobrze wyreżyserowanym spektaklem. Oczywiście większość, czyli cała masa członków Solidarności nie miała o tym pojęcia, byli to tzw. pożyteczni idioci wg. ówczesnej nomenklatury. Jednak ci, którzy układają klocki na mapie świata doszli do wniosku, że jest okazja, żeby dołożyć Rosji, wyrwać kolejny kraj spod jej wpływów i przy okazji zdobyć kolejny rynek zbytu dla siebie. Bo tu chodziło o kasę, o ekspansję ekonomiczną, o to kto i komu sprzeda więcej a nie od dobro jakichś tam polaczków. Podobną genezę miała pomarańczowa rewolucja na Ukrainie, czy teraz cyrk z Nawalnym w Rosji. Jest to czyszczenie pola przed decydującym starciem – wschód z zachodem. Rosja traktowana jest jako przedpole, które trzeba uprzątnąć na swoja modłę, żeby przystąpić do decydującej rozgrywki.

Po prawdzie uważam, że zachód już przegrał, nawet nie zauważając, że dał się wciągnąć w III konflikt światowy, którym jest psychoza pandemii. Wystarczy spojrzeć, kto z niej wychodzi obronną ręką i silniejszy. Ale to na osobne opowiadanie a jeszcze lepiej bajkę.

Ale wracając na nasze podwórko obecnie cały przekaż medialny jest „ nowomową”, demokracja?, a jaka?, jaki realny wpływ na rzeczywistość ma zmanipulowany Kowalski? Mało tego dzięki AI i najnowszym narzędziom informatycznym rządzący doskonale wiedzą, jakie są preferencje poszczególnych grup społecznych, w tym tego Kowalskiego i jak nimi manipulować, co podać na tacy w mediach, żeby reakcja była zgodna z oczekiwaniami. Mamy teraz partiokrację, rządy partii politycznych, które nie reprezentują już absolutnie nikogo poza własnymi interesami. Partie stały się klanami, gdzie za posłuszeństwo dostaje się większe lub mniejsze ochłapy z pańskiego stołu. Władza jest dla siebie a nie dla obywateli. Jeśli ktoś dostanie się w karuzelę stanowisk, będzie posłuszny i spolegliwy, to swoi o niego zadbają. Wolność?, jaka wolność?, w pogoni za pieniądzem ludzi dają się wkręcić w machinę zniewolenia większego niż w czasach niewolnictwa. Konstytucja?, każda władza jeb…… ją dla swojej korzyści, oczywiście będąc w opozycji politycy rozdzierają szaty nad gwałceniem konstytucji, ale tylko dlatego, że to inni akurat ją gwałcą a nie oni.

Wolne media?, wolne żarty, wolność mediów skończyła się w chwili, kiedy opublikowano w nich pierwszą reklamę, ten kto daje pieniądze ten wymaga. Obecnie koncerny medialne są zbrojnym ramieniem korporacji do manipulowani ludźmi w celu wywołania pożądanych reakcji, takim elektronicznym pastuchem strzegącym, żeby stado nie poszło w szkodę i pozwoliło się spokojnie doić.

No to może Internet nas uratuje, bo przecież tam każdy może publikować to co mu się tylko zamarzy? Jak choćby ja ten post na fejs-zbuku? Nie nic bardziej mylnego, właśnie przez to, że w Internecie jest wszystko, łatwo jest ludźmi manipulować. Ludzie chcą informacji pewnych podanych na tacy, chcą w coś wierzyć, bo system edukacji skutecznie odzwyczaja ich od samodzielnego myślenia i analizowania, bo przecież od tego głowa może rozboleć. Stąd tylko jeden krok, do łatwego sterowania opinią, wystarczy tylko mieć wiedzę z zakresu psychologii społecznej i kasę na opłacenie tych co będą publikować zadane teksty. A wielkie korporacje i rządy mają jedno i drugie.

Zasady manipulowania są powszechne, niedawno w czasie nocy biologów z niedowierzaniem słuchałem, jak pewna działaczka ekologiczna mówiła, że ludziom trzeba wiele razy powtarzać to samo, aż w końcu w to uwierzą, ciekawe czy to dziewczątko wiedziało, że powtarza myśl pewnego pana, który był specem propagandy u Adolfa? Szczytem manipulacji jest obecny marketing, wmawia się ludziom, że nie mogą żyć bez telewizora na całą ścianę, bez telefonu przyklejonego do oczu, bez najnowszego samochodu elektrycznego, którym przejadą maks. 100 kilometrów, itp. Takim samym produktem, jak proszki do prania są teraz politycy, czy tzw. celebryci, czyli nie wiadomo co wykreowane przez media, żeby być gumą do żucia dla oczu i umysłów gawiedzi.

No to jak nie polityka i rządy to może uratuje nas religia? Akurat, tu mamy dopiero szczyty nowomowy i sprzedawanie produktu marketingowego, wielkie korporacje powstały często na podobieństwo kościołów i sekt religijnych. To właśnie kapłani pierwsi zrozumieli, jak manipulować ludźmi poprzez strach, potrzebę identyfikacji grupowej i potrzebę przynależności. Dla przykładu, ubogi kościół katolicki opływa w dostatki i jakoś nie uwiera go fakt, że codziennie na świeci dzieci umierają z głodu.

Na koniec zacytuję klasyka, ciemność widzę, ciemność, nie wiem co będzie dalej, ale optymizmem mnie to nie napawa.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Felieton. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments