PROSNA – rzeka rekreacji i sportu

PROSNA – rzeka rekreacji i sportu

Dziadek Antoni Ziętkiewicz, ojciec mojej mamy, przybył do Wieruszowa z Próby k/Sieradza w 1900 roku. Kupił działkę przy ulicy Nadrzecznej 19 i pobudował dom drewniany, który jeszcze stoi. Życie rodziny przez cały XX wiek związane było z rzeką. Trudno mi powiedzieć, czy oprócz korzystania z czystej wody na potrzeby codzienne, rodzina w czasie zaborów miała inne korzyści z rzeki, ale można przypuszczać że dzieci dziadka zimą ślizgały się na Prośnie, a latem mogły łowić ryby. Z opowieści rodzinnych wiem, że rzeka była płytka i 1bez problemów można było ją przejść. Przez nią uciekł dziadek mojej babci Ignacy Józef Nowicki wraz żoną, gdy przyszli go aresztować za działalność przeciw carowi. Jednak trzeba pamiętać, że była to rzeka graniczna między zaborcami. Po I wojnie światowej i przesunięciu granicy z Niemcami w 1920 roku, rzeka bez ograniczeń służyła mieszkańcom Wieruszowa. W latach trzydziestych przy parafii zorganizowano przystań kajakową (zdjęcie z 1937 roku). W tym miejscu, gdzie stoją ludzie, było przy klasztorze zejście do rzeki. Na zdjęciu rozpoznano: 2Hącię (w jasnym garniturze), za nim w jasnym kapelusiku na bakier Janinę Ziętkiewicz zd. Magot, na lewo od Janiny – Michalina Ciszewska zd. Magot, w tyle w białym kapeluszu ks. wikary Antoni Rawicki i druga od dołu w berecie żona Czesława Magota. Z kajaków korzystała młodzież ze Stowarzyszenia Katolickiego Młodzieży Żeńskiej i Stowarzyszenia Katolickiego Młodzieży Męskiej, ale również inni mieszkańcy, co widać na  zdjęciu (w głębi kościół wieruszowski).

Prosna, dzięki temu że miała czystą wodę, stała się wielkim kąpieliskiem, o czym mogą świadczyć  zdjęcia przedwojenne Wieruszowian.

3Na zdjęciu obok z początku lat trzydziestych – plażowicze  siedzą na cyplu, gdzie Niesob wpada do nowej Prosny. Drugie zdjęcie z 1937 roku – kąpiące się dzieci  pod opieką wychowawczyń. Po wybudowaniu mostu kolejowego, modne stały się spacery całymi rodzinami w rejon mostu i to bez względu na porę roku. Również dość powszechnym miejscem wycieczek i rekreacji na trawie 4były łąki położone na lewym brzegu rzeki, za zatoczką – stawikiem po drugiej stronie późniejszej przystani TKKF-u. Na zdjęciu z lat trzydziestych na łąkach  Rodzina Brawatów, a w głębi widać w całej okazałości ruiny zamku od południowej strony.

5

Także w okresie zimy Prosna służyła jej mieszkańcom. Od stawideł przy młynie Kazińskiego aż po kościół rozciągała się ślizgawka, tętniąca życiem do późnych godzin wieczornych. Większość dzieci i młodzieży nie stać było na kupno łyżew, to ci ślizgali się na butach lub trepach (to takie obuwie wystrugane z drewna). Inni grali w hokeja. W tym celu na boki odgarniano śnieg, który wyznaczał 6granice boiska. W hokeja można było grać bez łyżew. Ale byli też wirtuozi jazdy na łyżwach, co pokazują widoczni na zdjęciu łyżwiarze z zimy 1938/39 – Lucyna Olbromska z Gerwazym Sobczyńskim. Nowy most żelbetowy stał się dla mieszkańców miejscem podziwiania wyczynów łyżwiarskich. Jazda parami była dość modna nie tylko dla „zawodowców”, ale i amatorów. Popularne było robienie „węża” lub ślizganie się z brzegu, gdy był niski stan wody a lód leżał nachylony na wyschniętej części koryta rzeki.

Po II wojnie światowej życie mieszkańców wróciło znów nad Prosnę. Można było spotkać wędkarzy łowiących ryby. Powrócili ludzie spacerujący wzdłuż jej prawego brzegu. Po urządzeniu „Bulwaru Różanego” 7wieczorową porą na ławkach spotykało się randkowiczów. Ile z tych randek zakończyło się ślubem? Historia milczy. W okresie letnim popularne stały się kąpiele w rzece. Każda dzielnica miała swoje miejsce do pływania. ”Baraki” kąpały się na „Orłach” i „Baśni” tj. w górę rzeki od pomnika przy ulicy Polnej. Moja dzielnica (Nadrzeczna, Kilińskiego i Zamkowa i część Rynku) kąpała się obok koszerni (mykwy), naprzeciw zatoczki przy przyszłej przystani, a niekiedy w Niesobie. „Kapliczka” kąpała się za rzeźnią, zaraz za rozwidleniem Prosny na obecne i stare koryto rzeki ( już chyba zasypane). Pozostała część miasta kąpała się przed i za „żelaznym mostem” – kolejowym. W latach siedemdziesiątych po regulacji Prosny miejscem kąpieli i plażowania był odcinek rzeki za Hąci mostem. Życie mieszkańców w okresie po II wojnie ukazują poniższe zdjęcia. Rzeka 8nadal była czysta. My korzystaliśmy z wody również do gotowania posiłków, nawet wodę piło się bezpośrednio z wiadra po przyniesieniu jej z Prosny. Na zdjęciu  nasze kąpielisko koło koszerni (mykwy) – 1957 r. Chłopcy z dzielnicy od lewej: Bogdan Dybek, Kaziu Kopacki, Rysiu Franek Winkowski z Bodziem Tomalkiewiczem, Zbyszek Ciesielski i Włodek Dybek. W głębi zatoczka, 9przyszłe kąpielisko koło przystani TKKF widoczne na zdjęciu poniżej. Przy naszym kąpielisku koło byłej mykwy był zjazd do rzeki. Gospodarze mający zwierzęta przyjeżdżali beczkowozami po wodę. Taki zjazd był również przy ulicy Sportowej, przed ogrodzeniem posesji Kazińskich, i przy ulicy Polnej obok pomnika. Tu również gospodarze wracający z łąk z krowami poili swoje bydło.

Rzeka nie była tak niedostępna jak teraz, nie była zarośnięta drzewami i krzakami. Okoliczne łąki nad wodą służyły ludziom do plażowania. Okres zimowy tak jak przed wojną to czas łyżwowania, ślizgawek, gry w hokeja i spacerów po Prośnie skutej lodem. Lód osiągał nawet 1 metr grubości. Nasza dzielnica zawsze robiła lodowisko do gry w hokeja. Każdy robił sobie hokeja z wyszukanego zakrzywionego konara drzewa albo własnej produkcji. Krążek wykonany był z czterech warstw skóry podeszwowej, zbitej gwoździami. Później  prawdziwy krążek przywiózł nam studiujący we Wrocławiu mój brat Rysiu. Mecze w hokeja w naszej dzielnicy były rozgrywane zawsze po lekcjach. Również nauczyciel wychowania fizycznego Włodzimierz Magot organizował w zimie mecze hokeja (koło koszerni), a latem zawody pływackie i zdawanie na kartę pływacką. Na zdjęciu zima 1958/59, nasza VII klasa zajęcia z w-f. W białym swetrze autor, Owczarski, Pietras, Zabłocki, Tomalkiewicz, Kozłowski, Kindler, Koszowski, Zawadzki, Wajner, Karpacz, Wróblewski, Rabiega, Stojecki, Krawczyk i inni. Zimy lat 50-tych i połowy 60-tych były bardzo mroźne i śnieżne. Dwa zdjęcia z 1946 i 1950 roku obrazują zimowe życie na Prośnie.

10

11Inną „zabawą” było pływanie na krach. Kiedy lód osiągał grubość ponad 10 centy-metrów, wyrąbywaliśmy w lodzie otwór wielkości około 10 na 5 metrów. Połowę kry wpychaliśmy pod lód, a na drugiej połowie uprawialiśmy pływanie. Po ruszeniu kry na wiosnę część śmiałków uprawiało pływanie na krach odrywających się od brzegu. Oj, jak młody człowiek był nieodpowiedzialny. W 12okresie zimowym dla wielu z nas zamarznięta rzeka to nie tylko plac zabaw, ale również wygodna droga – ślizgawka do kościoła.

Jak już wcześniej wspomniałem, można było popłynąć kajakiem na „Kamienny Upust”. Na zdjęciu z 1967 roku uczestnicy: H. Magott, autor i W. Magot. Prosna w okresie „Dni Morza” zamieniała się w plac zabaw, wielki festyn. Nawiązano do przedwojennej tradycji Ligi Morskiej i Kolonialnej, 13kiedy to Prosną płynęły kolorowo przystrojone gondole, tratwy, łodzie i kajaki. Zakłady pracy, straż pożarna, rzemieślnicy, różne organizacje, a nawet osoby prywatne budowały przeróżne jednostki pływające. Im zabawniejsza tratwa i wymyślniejsze przebrania, tym bardziej wzbudzała zachwyt mieszkańców oblegających brzegi i most. Straż Pożarna na tratwie miała motopompę i na całej trasie sikała na wszystkie strony, co często kończyło się zmoczeniem 14widzów, zwłaszcza tych stojących na moście. Spływ tratew zaczynał się przy kościele, a kończył za mostem.
Puszczano również wianki z zapaloną świeczką. W niebo strzelały race, wystrzeliwane z rakietnicy. Szkoda, że to już przeszłość, a przecież można by uporządkować rzekę oraz Bulwar Różany i przywrócić dawny zwyczaj. Na zdjęciu Andrzej Cichoński z rodziną na Bulwarze Różanym – 1981 rok.

Sądzę, że wiele zakładów pracy chętnie zareklamowałoby się na płynącej tratwie w czasie takiego święta. Po otwarciu przystani na Prosnę znów powróciły kajaki, a nawet rowery wodne. Ognisko TKKF organizowało spływy kajakowe w górę rzeki na „Kamienny Upust” lub w dół aż do Kalisza. Prosna to również miejsce zmagań sportowych. Pamiętam zawody w jeździe szybkiej na lodzie z lat pięćdziesiątych. Tor wyścigowy wytyczono pomiędzy mostem a młynem Kazińskiego. Organizował je wieruszowski wielki działacz i społecznik, Paweł Figiel. W zawodach brała udział młodzież wieruszowska, a także zawodnicy z Łodzi, co podnosiło rangę zawodów. Pamiętny był również pojedynek w pływaniu na długim dystansie pomiędzy Porowskim (mogłem nazwisko przekręcić), mistrzem województwa łódzkiego, a panem, chyba Frankowskim. Płynęli aż z „Orłów”. Nasz zawodnik płynął cały dystans stylem klasycznym, a przeciwnik różnymi stylami, ścinał zakręty, a mimo to na linię mety na moście przypłynęli równocześnie. Jednak zwycięstwo przyznano 15Porowskiemu, co spowodowało wielkie niezadowolenie kibiców. Przecież nie wypadało napisać w „Głosie Robotniczym” o zasięgu wojewódzkim, że mistrza województwa pokonał jakiś nieznany pływak. Trafiali się również śmiałkowie, którzy skakali z mostu. Tu warto przypomnieć przedwojenne wyczyny Maślaka. Skakał on z góry przęsła mostu żelbetonowego na nogi, a z poręczy na głowę. Za te pokazy otrzymywał od widzów pieniądze. Przypomnieć wypada także coroczne zawody kajakowe w K – 1 i K – 2. Będąc już na studiach, ostatni raz brałem w nich udział w 1964 roku  jako  bierny członek TKKF-u. Zaczęła działać sekcja kajakowa przy TKKF-ie. Początkowo zawodnicy pływali na kajakach K-2. Gdy pojawiły się pierwsze dobre wyniki, zostały zakupione kajaki wyczynowe. Trenerem długie lata był Zbigniew Ziętkiewicz. Dzięki odnoszonym sukcesom otrzymali własną nową bazę naprzeciw przystani, przy dawnej koszerni – mykwie. Sądzę, że niejednemu starszemu mieszkańcowi przypomniałem czasy dzieciństwa i młodości, a młodzi poznali, jak się prowadziło aktywne życie, gdy nie było komputerów, a sport rekreacyjny i wyczynowy był na porządku dziennym.

Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Zbyszek
8 lat temu

Tadziu tu muszę muszę przyznać ci racje chociaż jesteś kilka lat młodszy dobrze zapamiętałeś nazwisko tego pana,co do reszty wszystko się zgadza przebywał i u nas w domu jak i u was z racji tego że i twój Ojciec jaki i mój w tamtym czasie wiele zrobili dla wieruszowskiego sportu.
Pozdrawiam

Anonimowo
8 lat temu

Tadeusz

Pływak , o którym wspominasz nazywał się Adam Przyborowski i był pracownikiem Wojewódzkiego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki w Łodzi. Znałem go osobiście, gdyż był dobrym kolegom mojego ojca po linii służbowej. Zawsze gdy był w Wieruszowie bywał u nas w domu. A odnośnie nazwiska naszego zawodnika, to był p. Olbromski z „Baraków”. Mogę dodać, że w młodości też uprawiałem pływanie ( Basen u Wojewódki w Wieluniu, Basen Startu Łódź na Julianowie) i łyżwiarstwo szybkie.

Zbyszek
8 lat temu

Pływak o którym piszesz nazywał się Paradowski mieszkał w Łodzi był mistrzem polski na krótkich dystans,z tego co ja zapamiętałem zawody takie odbywały się od kościoła do zakrętu kilka metrów przed skocznią tak aby widzowie po jednej i drugiej stronie rzeki mogli kibicować.Co do p. Paradowskiego nie tylko pływał ale też uprawiał łyżwiarstwo szybkie dlatego trenował w Wieruszowie bo w Łodzi nie miał gdzie trenować.Przy każdym pobycie w Wieruszowie zatrzymywał się u nas w domu.

........................................................................................................................................................................................................................................................................................... Ilustrowany Tygodnik Powiatowy Redakcja zastrzega sobie prawo do zmiany tytułów i adiustacji tekstów. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń, reklam i artykułów sponsorowanych oraz Listów/Maili do Redakcji. Nie publikujemy Listów do Redakcji/Maili od osób anonimowych. Autor ww może zastrzec sobie prawo „Dane osobowe tylko do wiadomości Redakcji”. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie i publikowanie treści artykułów, zdjęć bez zgody właściciela portalu www.powiatowy.pl ZABRONIONE. STALE WSPÓŁPRACUJĄ: Eugeniusz Tomaszek, Anna Świegot, Piotr Kołodziejczyk, Przemek, Marek Zgadzaj, Andrzej Olbromski, Zbigniew Machelak, szkoły, instytucje, urzędy.
3
0
Would love your thoughts, please comment.x