Felieton

felietonTo brzmi trochę jak te straszące nas kiedyś po nocach opowieści z krypty, albo powieści Franca Kafki. Dostajesz list z urzędu, a w nim informację o tym, że w najbliższy wtorek przychodzi ekipa i wyjmuje szczątki twojego przodka z grobu.

 

Będą oczyszczać je pozostałych jeszcze miękkich tkanek takich jak mięśnie i jak ścięgna, i jak żyły. Możesz przyjść, ale nie jesteś do tej operacji niezbędny. Kości starannie oczyszczone zostaną złożone do metalowego pudełka i zamurowane w ceglanym płocie otaczającym cmentarz. Przecież panu Jezusowi wystarczą kości, żeby przywrócić ponownie do życia twojego krewnego tam po drugiej stronie wędrówki. A miejsc na cmentarz mało.

Trzeba cenić sobie każdy skrawek, nawet taki mały jak powierzchnia grobu. Bo w Grecji przecież wszędzie skały, a gdy trochę miękkiej gleby to przecież nie może się zmarnować i stać bezużytecznie kiedy u nich każdy skrawek zarasta coś pożytecznego, w każdej doniczce zioła i warzywa? Co kraj, to obyczaj, ale i co kraj to inna praktyczność.

Po ostatnim kryzysie gospodarczym jaki przetoczył się przez Europę przywykliśmy my Polacy większości przypadków Greków oceniać jako leniuchów. Pracować się im nie chce mówimy. A jak się okazuje to bardzo pracowity naród, ale mieszkający w bardzo trudnych warunkach. Przez pół roku panuje tam taki skwar, że w południe nie da wyjść się z domu, nawet czasami nie ma się ochoty podejść się do okna. Tylko modły składa się do klimatyzacji. Ukochana klimatyzacjo przyjdź i ochłódź nasze ciała, wołają polscy turyści.

A miejscowi muszą rano wstać, o godzinie czwartej i jechać na plantację, żeby podlewać te swoje drzewa oliwne, kasztany czy kiwi. Pod każde takie drzewo rosnące zazwyczaj na plantacjach rozpościerających się na wzgórzach należy doprowadzić wodę pojedynczymi wężami. Trudno sobie to nawet wyobrazić, pod każde drzewo wielkie jak nasze kasztany poprowadzić wodę i podlewać bo inaczej uschnie. Wręcz tytaniczna praca. A jednak robią to, bo jakież mają wyjście. Nasza klimat europejski pustynnieje.

Powoli zmniejszają plantacje drzewek oliwnych. A śmierć drzewek oliwnych jak powtarzają to naukowcy wróży także śmierć naszej śródziemnomorskiej cywilizacji. A przecież to od nich się wszystko zaczęło. Od tej starożytnej Grecji. Gdzie powoli z ciemności, z tej ciemnej Platońskiej jaskini, z pierwotnych cieni zaczęła pojawiać się myśl, która wyprowadziła człowieka z mroku jego nieświadomości. Znalazła mu bogów, ale i mądrość. A mądrość jest to coś, co wyróżnia człowieka od materii nieożywionej i tej hasającej po łące. Taką drogę człowiek wybrał i teraz nie ma wyboru. Powinien się jej trzymać. Iść w kierunku poszukiwania mądrości. Dawniej mądrość utożsamianą była z wiedzą, teraz częściej przekonujemy się, że nie zawsze tak musi być. Bo wiedza coraz częściej obraca się przeciwko człowiekowi.

A wtedy w starożytnej Grecji filozofowie i ludzie poszukujący gromadzili się na placach swoich miast i rozmawiali ze sobą. I to w tradycji greckiej trwa do dzisiaj. Tak w każdym najmniejszym nawet miasteczku, kiedy nadchodzi wieczór mężczyźni spotykają się ze sobą i rozmawiają. Przeuroczy wydał się mi obraz starców siedzących na areopagu małym miasteczku Karitsa położonym na stromym zboczu masywu Ossa, pod wielkim Platanem, w pobliżu kościoła i rozprawiających w najlepsze. O czym mówią, zapewne o tym samym co tysiące lat temu. Bo w Grecji bardzo ważne jest słowo Siga, siga, co znaczy powoli, po woli. Wszak swojego czasu nie przegonisz. Grecy się nie spieszą, ale cieszą się z tego co ich otacza.

To my wrzuceni w chłodny klimat daliśmy się wpuścić w maliny. Podążamy do materialnego świata zaprzedając swoje dusze bożkowi pośpiechu. Zarabiamy mało, musimy ogrzewać nasze wielkie domy, wiec pracować wypada nam dwa razy więcej od innych. Wrzuceni w tor rzeczny wyznaczaną przez zachodnią ekonomię w zasadzie nie mamy innego wyjścia. Ale czasami dobrze jest chociaż to sobie uświadomić. Tak samo jak dobrze jest sobie uświadomić, że nie ma praw uniwersalnych, są raczej prawa wynikające z miejsca i czasu, w którym się znaleźliśmy.

Jest listopad, miesiąc pamięci za naszymi bliskimi, rozpamiętujemy ich życie, modlimy się, wstawiamy się za nimi u Najwyższego błagając i wymadlając odpusty. Nie do pomyślenia jest, żeby można było tak szybko jak w Grecji wymieniać szczątki bliskich. Ale życie okazuje się być przede wszystkim praktyczne. Dla tej praktyczności nawet przywódcy religijni zastanawiają się jak obejść doktrynę i pozwolić na kremację. Wszak w samych Atenach naprawdę nie ma miejsca na cmentarzach, a utrzymanie grobu to kilkaset euro rocznie. Zapewne tak samo się stanie ze środkami antykoncepcyjnymi, kiedy ziemianie zdadzą sobie sprawę z przeludnienia, bo natura jest silniejsza od dyscypliny.

Ludzi będzie przebywać, a ziemia zamiast się rozszerzać, kurczyć. I teoretycy wszelkich kościołów zapewne zmienią swoje postrzeganie spraw, nad którymi teraz tak jednoznacznie optują. Jaki z tego wniosek, myślę, że może jeszcze za wcześnie na wnioski. Na początek rzucone zostają tylko myśli czy znaki zapytania. Bo tak do końca nie wiem, na ile sami jesteśmy w stanie kreować rzeczywistość, ale na pewno mamy możliwość jej kontrolowania. I powinniśmy.

Jędrzej Kuzyn

Ten wpis został opublikowany w kategorii Felieton. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments