Historia życia Edmunda marynarza

Szum morza, szelest forsy i szept dziewczyn w obcych portach”…


Pan Edziu, tak nazywają go w Wieruszowie. Spotykamy go często na ulicy, towarzyszy mu nieodłącznie, czworonożny towarzysz. Niewielu ma świadomość mijając pana Edzia, że człowiek ten zwiedził niemal cały świat pływając na statkach rybackich w rejsach dalekomorskich. Niestety za rozłąkę z rodziną zapłacił wysoką cenę.

Morze ma niewątpliwie swój urok; nawet wtedy gdy szaleje, kiedy wysoka fala podnosi statek w górę, by za chwilę rzucić go w otchłań morza. Woda to wielki żywioł, a mnie rybakowi dalekomorskiemu przyszło się z nim wielokrotnie zmierzyć” – rozpoczyna swoją opowieść Edmund Dąbrowski, bliżej znany jako pan Edziu.

Przez 15 lat pływał na statkach rybackich po całym świecie, od Kamczatki i mroźnych wód Morza Ochockiego poprzez Chile, Japonię, Falklandy, wybrzeża Afryki, Morze Północne. Przebył dziesiątki tysięcy mil morskich. Zawitał do wielu portów świata.

Urodził się w Wieruszowie, 21 maja 1953 roku. Mieszkał na Klatce, do szkoły podstawowej uczęszczał do Pieczysk. Po jej ukończeniu kontynuował naukę w Wieluniu zdobywając wyuczony zawód mechanik maszyn budowlanych. Podjął pracę na poczcie w Wieruszowie m.in. jako doręczyciel. Wkrótce upomniała się o niego armia.

Poszedłem do wojska, szkoła Podoficerska w Dęblinie, potem Pomorska Brygada WOP, Batalion Świnoujście, Strażnica Międzyzdroje. Służyłem tam 18 miesięcy. Poznałem w Międzyzdrojach dziewczynę i …ożeniłem się”mówi pan Edziu.

Pracował w Nadleśnictwie w Międzyzdrojach jako funkcjonariusz straży leśnej. Chciał zostać komendantem straży leśnej, ale wymagane było wykształcenie średnie. Rozpoczął naukę w Technikum Leśnym w Rogozińcu, ale uciążliwy dojazd, sytuacja finansowa oraz to, że wkrótce rodzina miała się powiększyć zmusiło go, by przerwać naukę. Przeniósł się do pracy w Przedsiębiorstwie Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich w Świnoujściu, pracował w straży portowej, ale i tutaj finanse nie były zbyt duże. Ciężko było związać przysłowiowy koniec z końcem. Aby polepszyć swoją sytuację finansową poprosił dyrektora przedsiębiorstwa by przeniósł go na połowy. Koledzy mówili, że nie ma szans. W czasach komuny niełatwo było zostać marynarzem. Napisał podanie i został przeniesiony do połowów.

Wkrótce ruszył na podbój mórz i oceanów.

W tamtych czasach była to rzecz wręcz niemożliwa. Był to rok 1978. W rezerwie byłem niedługo. Dostałem się na statek, pamiętam nazywał się „Kaszalot”. Samolotem polecieliśmy do Kapsztadu – Republika Południowej Afryki. Połowy były udane, a ja uczyłem się pracy na statku – przetwórni. Uczyłem się też handlu, koledzy mi pomogli. W Las Palmas nakupiłem moheru. Byłem zielony w tych sprawach, ale uczyłem się; rynek w Polsce był bardzo chłonny.

Kiedy przyjechałem do kraju po 179 dniach przywiozłem 120 tys. zł (na tamte czasy). Co za to można było kupić? Dwa „małe fiaty” lub wybudować dom. Kolejny rejs, zamustrowanie, i po pół roku kolejny powrót. Wszystkie rejsy mam wpisane w książeczce żeglarskiej. Trudno spamiętać. Wróciliśmy „Kaszalotem” na remont do kraju i z powrotem wypływaliśmy na Afrykę. Po 4-5 miesiącach mieliśmy przerwę w Kapsztadzie. Byłem na lądzie, ale jak się zejdzie na ląd po kilku miesiącach, to się za dużo nie pamięta. Chrzest morski miałem na równiku – nie był przyjemny„– żartuje pan Edmund.

Rybak dalekomorski pracuje cały czas na morzu, bez względu na warunki, czy to zima czy sztorm, poza krótkimi postojami w porcie i podczas remontu statku. Świątek, piątek, niedziela po 12 godzin dziennie,a nawet więcej. W domu została rodzina; żona czeka albo już nie czeka. Za wielomiesięczną rozłąkę pan Edziu zapłacił wysoką cenę.

Rejsy nie były łatwe i praca ciężka. Na początku pływałem jako praktykant, potem byłem młodszym rybakiem, a następnie starszym rybakiem. Bosmanem nie zostałem,a mogłem. Na statkach rybackich trzeba znać się na pracy. Danuta Kobylińska – Walas – pierwsza kobieta kapitan żeglugi wielkiej kiedyś powiedziała: „rybak dalekomorski to podwójny marynarz”, bo najpierw jest się rybakiem, dopiero marynarzem. Weźmy taki moto trauler, duży statek, 96 m długości, 16,5 m szerokości. Slip- po nim na rufie wybiera się i wydaje siatkę. Włok – wielka sieć, wybiera się 50 ton ryby. Na Morzu Beringa temperatura –30, -40 st. trzeba było szybko wysypywać złowione ryby do wewnątrz, do przetwórni, żeby siatka nie zamarzła. Na statku w przetwórni sortowało się ryby, patroszyło, filetowało, wybierało się ikrę z morszczuka, z mintaja; głównie na eksport do Japonii. Nie robiło się puszek. Z odpadów robiło się mączkę rybną. Nic się nie marnowało, nic nie było wyrzucane za burtę. Pracowałem w przetwórni, byłem starszym rybakiem przetwórstwa. Ale jak się siatka porwała to trzeba było zeszyć, bosman połowowy uczył nas reperować siatkę, łączyć ze sobą oczka, operować kleszką a nawet uczył jak robić siatkę”wspomina Dąbrowski.

Rybak dalekomorski jak pływa pół roku, to myśli już o domu, o rodzinie, ale zdarza się, że kapitan otrzymuje radiowe polecenie i ma namiar na bogate łowisko rybne, wtedy zejście na ląd może przedłużyć się o kilka dodatkowych miesięcy. W latach 80-tych XX wieku połowy odbywały się też w rejonie Falklandów.

I tam, na południowym Atlantyku też pływał pan Edziu, a pamiętamy, że wtedy był tam konflikt zbrojny. Jak mówi, były tam momenty grozy.

Kiedy zacząłem pływać były już strefy 200-milowe, oceany i morza były podzielone. Z początku statki przychodziły na remont do kraju. Później przedsiębiorstwa po 4 letniej eksploatacji remontowały statki za granicą, było to dla nich korzystniejsze. W Polsce remont trwał przypuśćmy rok, a za granicą zrobili za 3 miesiące. Była wymiana samolotowa, do kraju i do portu, gdzie mieliśmy zamustrowanie. Kiedy zawitaliśmy do obcego portu, szliśmy zwiedzać i zrobić zakupy.

Pieniądze otrzymywaliśmy w złotówkach i jako dodatek dewizowy. Jest taki przesąd; jak wejdzie 13 fala to statek idzie na dno. Bywało, że woda była już w bulajach.

W Montevideo, w Urugwaju była potężna ulewa, pilot trzy razy podchodził do lądowania, bo dostał zezwolenie z wieży. Na pasie startowym było 10 cm wody. Lądowaliśmy jednak awaryjnie w Porto Alegre w Brazylii. Jak kapitan wyszedł to rzucił dyplomatką. W Montevideo widział śmierć w oczach”kończy pan Edziu, jedną ze swoich opowieści morskich.

Jedni gonią za przygodą palcem po mapie, pan Edmund przeżył liczne przygody na własnej skórze; i to mrożących krew w żyłach. Niejednokrotnie walczył z żywiołem morskim, kiedy statek przechylał się na którąś z burt. Na statkach rybackich pracował prawie 15 lat, pływając na dalekomorskich trałowcach.

Swoją przygodę z rybołówstwem zakończył na Morzu Ochockim w 1992 roku. Ciężko zachorował. Był wtedy sztorm, żaden holownik, ani łajba nie mogła podpłynąć. Wezwano helikopter, przetransportowano go do Pietropawłowska na Kamczatce, następnie samolotem do Moskwy, a potem do Warszawy. Przygarnęła go siostra, która mieszkała w Gorzowie.

Po kilku latach osiadł w rodzinnych stronach, na Klatce, pod Wieruszowem. Po morskich wojażach pozostał album ze zdjęciami z różnych portów morskich i lotniczych i książeczka żeglarska wypełniona po brzegi. Te cenne pamiątki, zawierające historię jego życia przechowuje u rodziny, w Gorzowie. Jest na rencie od 1992 roku, kiedy zachorował.

Kilka lat temu spalił mu się dom rodzinny, na skutek zwarcia elektrycznego, co prosi podkreślić. Dostał mieszkanie socjalne, ale ze łzami w oczach mówi, że na tym osiedlu żyje mu się źle. Chciałby wrócić do siebie, na Klatkę.

Życzliwy ludziom, zawsze towarzyszy mu jego czworonożny przyjaciel, któremu oddaje lepsze kęski do jedzenia. Niejednokrotnie mogliśmy usłyszeć pana Edzia jak akompaniując sobie na harmonii śpiewał o pracy na statku, życiu marynarza, o rozłące i tęsknocie.

I to już koniec opowieści o Edmundzie, człowieku morza, którego jedyny majątek to sak rybacki, pełen barwnych opowieści.

Anna Świegot
Foto: R. Zych
A. Świegot


Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
33 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Redakcja
11 lat temu

Komentarz został umieszczony w archiwum ITP. Redakcja nie ma zamiaru podejmować dialogu z anonimowym internautą na temat życia rodzinnego pana Edmunda. Jeśli chce pani/pan porozmawiać,prosimy o ujawnienie się i kontakt z naszą redakcją, chcemy mieć pewność, że rozmawiamy z córką czy synem pana Edmunda. Pozdrawiamy

12 lat temu

kochamy pana edka on jest gwiazda dla nas

12 lat temu

kochamy pana edzia

mietek
12 lat temu

a może anna go molestowała i ją pogonił 🙂

czy to ta anna od od ……..od ..wschodu 🙂

kolega
12 lat temu

anna jak jestes zwaśniona z panem Edwardem to nie powinnaś przedstawiać konfliktu tylko od swojej strony, bo wersja pana Edzia bylaby na pewno zupełnie inna. Oczywiscie wypisywanie takich bredni nie jest podstwą do konfrontacji, proponuje wiecej obiektywizmu i spojrzec tez na siebie, poza tym nikt nie jest doskonały i gazeta tez nie napisała że pan Edziu jest doskonały. Przedstawili fajna opowieść marynarza to wszystko, a na potwierdzenie że twoje wpisy sa prawdopodobnie złośliwymi bredniami swiadczy opinia o Edziu w Wieruszowie i okolicy, nie wirzę w to co piszesz i nie pisz wiecej tych bzdur, powinna tu redakcja zareagować, bo może nie zdajesz sobie sprawy a moze pomawiasz p. Edzia?

anna
12 lat temu

dodam jeszce ze ja temu panu nic niezrobilam a zle mu sie mieszka bo on chce rzadzic pamietam pierwsza noc po przeprowadzce do lokalu przy ulicy fabrycznej obudzily mnie jego krzyki o pierwszej w nocy krzyczal cytuje ja ja z tad wyjebie pujde do burmistrza ja tu rzadze i jego ulubiony teks do mnie ty dlupia pizdo mam to wszystko nagrane na dyktafonie i skopiowane na dysk niejestem goloslowna wiec tez moge zrobic reportarz na jego temat i pokazavc jego prawdziwa twarz ale niejestem msciwa tu niema kogo wychwalac dlaczego nieopowiedzial jak bil kijem na podwurku moje dziecko tak ze az jej krew leciala

anna
12 lat temu

a co do jego pieska to to zwierze powinno byc w schronisku mieszkalam za sciana doslownie wiec nieraz slyszalam jak bil psa zostawial na trzy dni bez wody i picia nierubcie z niego bochatera mieszkanie zapalilosie od niedopalka papierosa bo lerzal pijany nawet teraz jak mieszkam gdxzie indziej to podchodzi pod moj dom isledzi mnie po miescie wyzywa od korw na tym osiedlu roil sobie ze mnie swoja wlasnosc wejscie bylo wspolne tak jak pisalam zamykal drzwi wejsciowe na psek niemoglam wyjsc z domu kiedys w nocy ok drugiej trzaskal do moich drzwi siekiera wolajac otworz drzwei korwo jebiesz sie tam a ja odladalam film musialam otworzyc dzwi i pokazac mu ze jestem sama w domu wiec niepiszcie ze jest nieszkodliwy on jest gorszy od hitlera przez te dwa lata ja i moja corka przezywalysmy pieklo ja lecze sie obecnie na ciezka nerwice na sam jago widok cala sie czese ze strachu to jest osoba z udokumentowana schizofrenia paranoidalna poczytajcie o tej chorobie to porzekonacie sie ze taki chory ma wiele twarz zal mi ze tygodnik promuje takich ludzi jego powinno sie ukarac za to co przezyla moja coreczka wyzywal ja od dzieci diablamowil ze slodycze ma cytuje wpierdalac za kontenerem na smieci ja tego sobie niewymyslilam wiec rzdze sie zastanowic bo pozory myla

anna
12 lat temu

ludzie piszecie ze ten czlowiek jest niesamowity ja kolo niego mieszkalam dwa lata to jest chory czlowiek gonil moja dziewiecioletnia corke z siekiera mnie nieraz uderzyl zamykal nam dzwi niemoglam po 22 drugiej wyjsc do toalety bo dostawalam kijem po plecach musialam sie wyprowadzic i teraz place wysoki czynsz a ten czlowiek dalej tam mieszka ludzie to jest dobry aktor on jest mily tylko na ulicy tacy ludzie powinnin byc w szpitalu

mareczek
12 lat temu

a jeszcze ciekawszy film, oglądalność na you tube bardzo duża, polecam

Kupson
12 lat temu

super artyqł 😉

Pan Edziu jeździł z nami autobusem do Białej na dyskoteke.

Anonimowo
12 lat temu

Edziu trzymaj fason !!!!

Kazik
12 lat temu

obejrzałem film i tak sobie myslę że może dzieci obejrzą….może, w kazdym razie żeby wiedziały że Edziu jest lubiany, nawet policjanci go lubią. Kiedyś jakiś chuligan go pobił, to musiał być naprawdę chuligan żeby podnieść rękę na naszego Edzia który nikomu nie wadzi, a że zawoła nieraz tego papierosa jak ktoś tu napisał…. na pewno nie kradnie, nie jest złodziejem a uczciwym człowiekiem, a teraz wiemy że był długo marynarzem. Napiszcie jeszcze o rejsach Edzia może jakiś cykl? ktoś napisał że alkohol, co to byłby za marynarz jakby rumu nie pił 🙂

p.
12 lat temu

zniesmaczony czy ty umiesz czytać ze zrozumieniem? kto chce budować dom? siejesz plotki jak jakaś przekupka na targowisku. ktoś wspomniał tylko o pomocy w remoncie.

zniesmaczony
12 lat temu

Drodzy internauci !
Pan Edward musi przestać nadużywać alkoholu.
To ,że ktoś był marynarzem ,to nie powód by mu stawiać dom.
Dać mu wędkę , anie rybę!
Ma gzie mieszkać ,co by tam robił na tej Klatce.
Ten budynek nie nadaje się do remontu.
Mimo wszystko dziękuje Pani Ani za ten artykuł .
Może redakcja opublikowała jego wspomnienia morskie?
Pozdrawiam!

Mila
12 lat temu

Panie Janie z Nowego Targu, dogryza się zazwyczaj wtedy, gdy ten ktoś robi coś złego, bądź Cię w sposób niegodny obraża. Inaczej to choroba, więc zastanów się Pan o czym piszesz! Pani Ania zachowała się przy tym godnie i na szczęście nie zeszła na Twój niski, widzę – poziom. Bardzo mi się spodobał ten artykuł… Czytałam i oglądałam z ogromnym zaciekawieniem…

Bo, warto pomagać
12 lat temu

Jest tylu przedsiębiorców, ludzi którzy działająć wspólnie mogli by pomóc wyremontować ten domek. Tu nie chodzi o stworzenie luksusów. Panu Edziowi żyje się źle na osiedlu, bo on ptrzebuje przestrzeni, a koło swojego domku ma las,pola. To dobry człowiek, warto mu pomóc. Nie chodzi żeby wybudował wille, tylko troche odremontować. Kiedyś wspaniałą akcje podjął na waszych łamach pan Wojciech K. To było coś pieknego, co zrobił dla pana Andrzeja O. takich ludzi zaangażowanych i wrazliwych na los ludzi oczywiście tym którym warto pomagać- powinno być wielu. Panie Wojtku, prosimy, niech pan pomyśli, jedzie zobaczy ten domek.Ma pan kontakty, zresztą pan wie najlepiej co należy w takich sprawach robić. Dobro okazane drugiej osobie wraca do nas trzykrotnie.

zaskoczony
12 lat temu

jestem pełen podziwu dla pana Edzia za jego wieloletnią pamięć….taka pamięć przydała by się naszym włodarzom miasta i powiatu…żeby na nich zagłosować -to tyle obiecują ,a jak już się dostaną to bardzo szybko zapominają o obietnicach przedwyborczych…zapominają też o swoich obowiązkach………………..a co do pana Edzia -to był odważny człowiek….na statkach pracować to nie lada wyczyn….pełen szacun Panie Edziu….Dobry materiał na reportaż do telewizji..

andru
12 lat temu

Życzę, aby udało się panu wrócić na Klatkę. Ahoj marynarzu!!!

mm
12 lat temu

Pamięć absolutna, ten człowiek jest niesamowity! Czy nie udało by się jakoś wyremontować tego domku panu Edziowi, nie wiem w jakim stopniu uległ spaleniu, ale pan Edmund powiedział, że chciałby wrócić na Klatkę. Może coś by się dało zrobić? Pani Aniu, proszę działać w tym kierunku. Zrobiła pani dla tego człowieka – piękną rzecz 🙂

sąsiadka
12 lat temu

tak zapewne broda odstrasza dzieci, szkoda, że panu Edziowi nie ułożyło się rodzinnie, on tak kocha swoje dzieci, które tak rzadko widuje, pozdrawiam pana, panie Edmundzie 🙂

p......
12 lat temu

Jest prawdą, nieszkodliwy, pogodny człowiek. Jedno co zauważyłam boją się go małe dzieci/ pewnie broda robi swoje/.

p......
12 lat temu

Bardzo ciekawa postać. Przeczytałam artykuł od początku do końca z wielkim zainteresowaniem. Bardzo ciekawy, barwny życiorys. Podobało mi się.

wojciech
12 lat temu

Pani Aniu więcej taki artykułów o zwykłych bohaterach.
Myślę ,że takich w Wieruszowie nie brakuje.
Niech miłość do zwykłych ludzi zagości na waszych łamach.
Pozdrawiam.

radko dyktator
12 lat temu

lubię Pana Edka, lubię ten artykuł, lubię ITP, lubię to…….jego pierrrr dziuuu :))

Jan z Nowego Targu
12 lat temu

Pani Aniu wzruszłyłem się. Pozostaje tylko milczenie…… Pani jest w Wieruszowie sterem, żeglarzem, okrętem. Titaniciem…. Czekamy na wywiad z Panią znaną z zaczepiania innych pod sklepami typu: „Ej mosz pan papierosa?” Czekamy z mężem niecierpliwie. Pozdrowienia spod samiuśckich Tater, hej!

obywatel
12 lat temu

dobrym pomysłem było by napisanie i wydanie pamietników pana Edzia,,,napewno były by ciekawe….cikawa historia ,,,naprawde..

przemek
12 lat temu

Miło nam, że spodobał się artykuł o panu Edmundzie. Wkrótce zamieścimy filmik z rozmowy z panem Edziem.

Wieruszowianin 2
12 lat temu

Wzruszająca opowieść, z ciekawością przeczytałem. Pan Edziu jest lubiany w Wieruszowie, nieszkodliwy. Jego największe przekleństwo to „ja pierdziule” 🙂
Szacun redakcji za ten artykuł!!!