Lubimy święta i ja je lubię

Lubimy święta i ja je lubię. Kocham świętować. Bawić się, wychylać kielich, a nawet czasami więcej niż dwa kielichy wytrawnego wina, śpiewać pieśni i zatracać się w tańcach. Trzeba świętować, trzeba radować się tutaj na ziemi, bo tam po drugiej stronie nie jest to tak ostatecznie pewne, że świętować będziemy wedle tego ziemskiego wyobrażenia szczęście.

Może tam tylko śpiewać przyjdzie nam Horały ku czci Pierwszego. Od rana do rana bez zmrużenia oka, w chórze, na piedestale, wiecznie niekończącą się melodię glorii.

Ostatnio świętowaliśmy wybory, potem świętowaliśmy ogłoszenie wyników, z kolei drogą turę z ogłoszeniem wyników. Potem przyszła okrągła rocznica odzyskania niepodległości. Wszyscy jak za obecności Jana Pawła wylegliśmy na ulicę. Lubimy wychodzić na ulicę, żeby dać dowód naszego zaangażowania. Z balonikami, z rozpalonymi świecami gromnicami, jeden za drugim i śpiewać pieśni. Puścić łezkę z oka i przyjaźnie spojrzeć na sąsiada przekazując mu znak pokoju.

Przysłuchiwałem się tym pieśniom., które docierały do mnie z wszystkich kątów naszego świata. Jak cała Polska długa i szeroko wszędzie te same pieśni. O mój rozmarynie, pierwsza brygada. Jacy to my jesteśmy smutnym i romantycznym narodem. O jak bardzo lubimy nurzać się w smutnych i tragicznych historiach naszych bohaterów, którzy cierpieli, żebyśmy my mogli żyć w wolnym kraju.

Obserwując te wszystkie uroczystości, te poczty sztandarowe, pochody, pokłony przed pomnikami, odnoszę wrażenie, że zostaliśmy wprowadzeni w jakiś ogólnonarodowy amok. Czcimy to co ociera się o śmierć, poszukując tam bohaterstwa i patriotyzmu. Pal licho bohaterstwo, ale patriotyzm.

Warto by się zadumać nad tym czym w dzisiejszych czasach powinien być patriotyzm? Kiedy tak się zastanawiam z historii wylania się postać Jana Ignacego Paderewskiego. Artysty i polityka. Zwykliśmy jako ojców niepodległości wymieniać Józefa Piłsudskiego i stojącego po przeciwnej stronie Romana Dmowskiego. Pierwszego kierującego się ku rządom autorytarnym, wódz naczelny, drugi ku nacjonalizmowi.

Nie wiadomo jak potoczyłyby się losy nad całą naszą narodową chudoba gdyby nas poprowadził do celu Jan Paderewski. Artysta i polityk mający duży udział w uzyskaniu niepodległości, to on miał duży wpływ na prezydenta Wilsona przed podpisaniem traktatu wersalskiego, gdzie za jego wstawiennictwem prezydent Stanów Zjednoczonych dopomniał się o uwzględnieniu w powstanie państwa polskiego. Bez zgody polityków wielkich mocarstw i powstanie wielkopolskie nie miałoby sensu i była jak wszystkie wcześniejsze i późniejsze, zrywem przegranym?

Dlatego może wszyscy powinniśmy bardziej zastanawiać się tym czym po stuletniej rocznicy odzyskania niepodległości powinien być dla nas patriotyzm? Może należałoby zmienić nasze podejście do rozmyślania o nim. Z pochwały bohaterstwa, ofiary dla ojczyzny, zadumać się, a zachwycić tym prostym dyplomatycznym działaniem. Znów pracą od podstaw, łączeniem polityki z kultura, patronem takiego działania wydaje się być dla mnie Jan Paderewski, któremu za mało poświęcało się w ostatnim czasie uwagi. Co nie dziwi, gdyż wymaga to wysiłku intelektualnemu, a to jest zupełnie coś innego, niż proste składanie wieńców, budowanie pomników i śpiewanie strasznie smutnych, dołujących piosenek o malowanych przez wojnę chłopcach.

Jędrzej Kuzyn

Ten wpis został opublikowany w kategorii Felieton. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments