Bo wszystko co kocham jest w górach

Bo wszystko co kocham jest w górach

Żywiołowy jak potok górski – tak można by w wielkim skrócie określić Mirosława Urbasia. Pochodzi z okolic Żywca, za głosem serca przywędrował i zakotwiczył na Ziemi Wieruszowskiej.

Stara, mądra zasada mówi, że „błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi, ale za nie zawsze warto przeprosić – twierdzi Mirosław Urbaś Wicestarosta Powiatu Wieruszowskiego III Kadencji, z którym o pracy w samorządzie, rodzinie i hobby  rozmawia

Anna Świegot.

AŚ. Jak zaczęła się pana „przygoda” z samorządem?

MU. Moja „przygoda” z samorządem zaczęła się w zasadzie po 1992 roku. Podejmując pracę w Szkole Podstawowej w Sokolnikach rozpocząłem wraz z rodzicami i gronem nauczycielskim „walkę” o zmianę oblicza szkoły. W parę lat zmieniliśmy szkołę w naprawdę sprawnie funkcjonujący organizm, kolorowy, przychylny dziecku, na dodatek dobrze wyposażony i osiągający bardzo dobre wyniki. W dobie reformy oświatowej przyszło mi wraz ze społecznością lokalną stoczyć bój o powstanie szkoły gimnazjalnej. Odnieśliśmy sukces, szkoła jest dzisiaj najlepiej prowadzoną placówką gimnazjalną w powiecie wieruszowskim. To daje poczucie satysfakcji i dumy. W momencie powołania do życia powiatów wiedziałem, że mając już doświadczenie we współpracy z samorządem, mogę pokusić się o mandat radnego powiatowego. Nie mogłem być radnym gminnym z racji pełnienia funkcji dyrektora szkoły. W pierwszych wyborach samorządowych do Rady Powiatu Wieruszowskiego zdobyłem mandat i od tej pory pracuję na rzecz powiatu do dnia dzisiejszego.

AŚ. Pochodzi pan z Żywiecczyzny, co skłoniło  pana do szukania szczęścia tutaj?

MU. Urodziłem się w okolicach Żywca, to prawda, ale wychowałem się na Śląsku, w  Rybniku. Po zdaniu matury podjąłem studia na Uniwersytecie Wrocławskim. Tam poznałem żonę- mieszkankę Sokolnik. Po studiach pracowaliśmy osiem lat w Ośrodku Wychowawczym dla Dziewcząt  w Cerekwicy koło Jarocina. Praca z młodzieżą niedostosowaną społecznie to wielka szkoła życia, uczy pokory wobec drugiego człowieka, zwłaszcza wobec problemów
z jakimi boryka się  człowiek młody – nie mający poczucia bezpieczeństwa i oparcia w rodzinie. Cieszę się bardzo, że pomimo, iż minęło trochę lat od czasu, kiedy pracowałem
w ośrodku,  to wychowanki ośrodka nadal utrzymują ze mną kontakt, informują o swoich losach życiowych, rodzinach, przysyłają zdjęcia swoich najbliższych. Daje mi to  poczucie,
że trudne lata pracy w Cerekwicy miały swój sens i że  nawet w najtrudniejszych
i wydawałoby się beznadziejnych  sytuacjach życiowych – można liczyć na pomoc i wsparcie drugiego człowieka i odnaleźć tą właściwą sobie drogę życiową. W 1992 roku podjęliśmy
z żoną decyzję o zaopiekowaniu się rodzicami. Przeprowadzka do Sokolnik, start w konkursie na dyrektora Szkoły Podstawowej w Sokolnikach i tak minęło 18 lat mojego życia właśnie tutaj – w Sokolnikach. Wspaniale wspominam ówczesną pierwszą moją Radę Rodziców w składzie:  Mirosława Dulej, Czesława Okoń, śp. Marian Janiaczyk, Roman Sawicki, Roman Ługowski, Jerzy Gruca (przepraszam jeśli kogoś pominąłem)- wspólnie organizowane bale, z których dochód przeznaczony był na zakup pierwszych w szkole komputerów, na wycieczki dla uczniów, pomoce dydaktyczne i remonty. Ileż pracy wkładały w te bale nauczycielki, matki uczniów- obsługujące kuchnię, kelnerujące- to były trudne , ale jakże wspaniałe czasy. Mnóstwo było przy tym pozytywnych emocji, po prostu radości.

AŚ. Stanowisko Wicestarosty w Radzie Powiatu Wieruszowskiego uzyskał pan  w wyborach w 2006 r. Czy była to pierwsza dla pana kampania i wybory? Jak ocenia pan ją z perspektywy czasu?

MU. Nie, oczywiście że nie była to moja pierwsza kampania samorządowa. Jak już wcześniej wspomniałem, uczestniczę w wyborach samorządowych od trzech kadencji, starając się dobrze i godnie reprezentować swój okręg wyborczy, czyli gminy: Sokolniki, Lututów i Galewice. Wybory z 2006 roku zakończyły się dla mnie, moich kolegów i koleżanek z Komitetu Wyborczego Niezależni Razem sukcesem. Zdobyliśmy trzy mandaty, po długich i trudnych negocjacjach weszliśmy do koalicji, która w obecnej kadencji kierowała Powiatem Wieruszowskim. Piastując stanowisko Wicestarosty odpowiadałem za sprawy związane z ochroną zdrowia i jego promocją, nadzorowaniem szkół i placówek oświatowych prowadzonych przez powiat oraz wspieraniem kultury, sportu i turystyki. Pyta Pani o wspomnienia z tej kampanii? W 2006 roku udało się skupić grupie ludzi, którzy w wyborach osiągnęli sukces. Moi koledzy i koleżanki, radni powiatu, Zuzanna Wojtan i Robert Bieda mocno  wspierali mnie w realizacji zadań i celów postawionych sobie w 2006 roku. To dzięki ciężkiej pracy Nas i pozostałych radnych mijającą kadencję można śmiało określić jako najbardziej proinwestycyjną i prorozwojową od czasu powstania Powiatu Wieruszowskiego.

AŚ. Jak blisko jest pan związany z PO?

MU. PO to popularny skrót od nazwy partii politycznej Platforma Obywatelska Rzeczypospolitej Polskiej. Jestem związany z losami Platformy Obywatelskiej od samego jej początku, od 2000 roku. W chwili obecnej jestem Przewodniczącym Platformy Obywatelskiej w Powiecie Wieruszowskim. Działamy w gronie kilkudziesięciu osób. Mamy swoją siedzibę, prowadzimy filie biur poselskich dwóch posłów PO- Andrzeja Biernata i Agnieszki Hanajczyk. W strukturach PO jestem członkiem Rady Krajowej PO oraz Rady Regionalnej PO w Łodzi.

AŚ. Jak ocenia pan mijającą kadencje? Był pan w głównej mierze odpowiedzialny za oświatę. Co udało się zrobić dla szkół średnich?

MU. Jak już wcześniej podkreślałem, uważam mijającą kadencję za najlepszą w historii istnienia i rozwoju Powiatu Wieruszowskiego. Liczby mogą to tylko potwierdzić! Kwoty pozyskane w ramach programów współfinansowanych przez Unię Europejską oraz rząd pozwoliły zrealizować inwestycje na skalę dotychczas nieosiągalną. Oddane do użytku , kompleksowo przebudowane drogi w Bolesławcu, Rybce i najdłuższy odcinek od Klatki po Polesie to naprawdę Nasz wspólny sukces. Zapewniliśmy stabilność istnienia i funkcjonowania Domom Pomocy Społecznej, osiągając dzięki wspaniałej pracy ich personelu oraz zaangażowaniu dyrekcji wymagane i bardzo rygorystyczne standardy. Zbudowaliśmy i oddaliśmy do użytku drugi na terenie powiatu Środowiskowy Dom Samopomocy w Chróścinie. Jesteśmy na końcowym etapie tworzenia Rodzinnego Domu Dziecka, w którym od grudnia zamieszkają już dzieci, dotychczas rozproszone po kilku domach dziecka na terenie kraju. To tylko kilka przykładów potwierdzających  wysoką ocenę jaką wystawiam mijającej kadencji. Aby osiągnąć ten sukces trzeba było dobrej, efektywnej i skutecznej współpracy Zarządu Powiatu. W zakresie moich zadań jako Wicestarosty pozostawała oświata, służba zdrowia, kultura, sport i turystyka. Oczywiście z racji mojego doświadczenia zawodowego i wykształcenia w miarę sprawnie poruszam się w obszarze oświaty. Miałem możliwość współpracować z fachowcami, jakimi są dyrektorzy szkół i dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Przez cztery lata realizowaliśmy wspólne „marzenia” oświatowe. Co się udało zrealizować? Myślę, że na podkreślenie szczególne zasługuje zmiana oblicza Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Wieruszowie. Nowe parkingi, place apelowe, chodniki, ogrodzenia szkół, nasadzenia roślin zmieniły oblicze wszystkich naszych placówek. Wybudowaliśmy nowoczesne boisko wielofunkcyjne ze sztuczną nawierzchnią oraz taki sam kort tenisowy przy liceum w Wieruszowie. Modernizowaliśmy pomieszczenia szkół, adaptowaliśmy nowe na potrzeby edukacyjne. Mogliśmy doposażyć szkoły w nowoczesny sprzęt edukacyjny- komputery, tablice interaktywne, rzutniki multimedialne, nie mówiąc o samochodzie do nauki jazdy w Lututowie i sprzęcie rolniczym niezbędnym do nauki zawodu. Od trzech lat konsekwentnie remontujemy budynki Szkoły Rolniczej w Lututowie– wymieniamy instalację elektryczną  i wentylacyjną, rozpoczęliśmy wymianę podłóg w tej szkole oraz całej stolarki drzwiowej w liceum. Realizowaliśmy w minionym okresie programy edukacyjne, wspierające uczniów poprzez zajęcia dodatkowe oraz stypendia, na kwotę przekraczającą półtora miliona złotych. Odnowiliśmy w sposób kompleksowy wszystkie pomieszczenia Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, a dodatkowo je doposażając, stale podnosimy poziom i poszerzamy zakres możliwości działań terapeutycznych i psychologicznych w odniesieniu do ponad 10 000 dzieci, które podlegają działaniom poradni. Jeszcze raz pragnę podkreślić, że to co udało nam się zrealizować jest owocem wspólnej pracy i realizacji wizji szkoły całego zespołu ludzi. Składam wyrazy wielkiego szacunku i uznania dla pracy dyrektorów placówek oświatowych – mgr Grażynie Boryczka,  mgr  Barbarze Kucia , mgr Małgorzacie Nikodem, mgr Jerzemu Ajtnerowi oraz mgr Włodzimierzowi Matyja także pracownikom administracji tych placówek – za wspólne pochylenie się nad trudnymi sprawami inwestycji oświatowych, spraw finansowych placówek,  za to, że mogłem liczyć zawsze na Ich głos doradczy i korzystać z Ich doświadczenia.

Na koniec nie sposób pominąć kwestii związanych z nowymi kierunkami kształcenia i co najważniejsze – z coraz lepszymi wynikami edukacyjnymi szkół. Od kilku lat osiągamy na egzaminach maturalnych wyniki powyżej średniej wojewódzkiej i krajowej. To chyba najlepiej świadczy o wynikach pracy nauczycieli, uczniów ale także i naszej .

AŚ. Jak ma  się dzisiejsze szkolnictwo do czasów, gdy sam był pan uczniem średniej szkoły?

MU. Dosyć trudno snuć tutaj analogie i porównania obecnych szkół do tych sprzed 30 z górą lat. Jestem absolwentem Liceum Ogólnokształcącego im. Powstańców Śląskich w Rybniku.

To była i jest w dalszym ciągu szkoła z ogromnymi tradycjami, powstała u zarania II Rzeczpospolitej, mająca wielu wybitnych wychowanków. Możliwość nauki w tej szkole była wyróżnieniem, a pobieranie nauki poprzedzone trudnym egzaminem wstępnym. Matura pisemna obowiązkowa z jęz. polskiego i matematyki oraz dwóch przedmiotów zdawanych ustnie. Większa dyscyplina, większy dystans pomiędzy nauczycielem, a uczniem. Cykl nauczania dłuższy, bo 4-letni. Pamiętam swoją szkołę, jako miejsce nauki bez komputerów, rzutników multimedialnych i innych pomocy edukacyjnych, bez których współczesna szkoła obyć się nie może. Sądzę jednak, że szkoła mojej młodości, często z kadrą pamiętającą czasy okupacji i tajnego nauczania, była dla nas, młodych ludzi miejscem, które było lubiane, a dopiero z czasem zrozumieć nam było dane, że również miejscem, gdzie uczyliśmy się podstaw bycia odpowiedzialnym za swoje czyny i losy, współcześnie rozumianego patriotyzmu, tolerancji i szacunku do kolegów. Spotykając się po latach w gronie moich kolegów i koleżanek wspaniale wspominamy tamte lata, chociaż politycznie jesteśmy często na różnych biegunach, od SLD po senatora z PiS-u. Ale potrafimy się różnić pięknie i serdecznie!
AŚ. Czy  mijająca kadencja była udana jako całość?

MU. Minione cztery lata to okres intensywnego poznawania wielu nowych zagadnień, od spraw związanych z ochroną zdrowia po problemy związane z bezpieczeństwem obywateli naszego powiatu. To również okres wytężonej pracy, zbierania doświadczeń i podpatrywania rozwiązań u osób bardziej ode mnie doświadczonych. Tak zebrany kapitał pozwala mi dzisiaj stwierdzić, że minione 4 lata były dla mnie kolejnym pozytywnym okresem rozwoju ale i wielu nowych doświadczeń, nie zawsze miłych. Relatywnie jednak oceniam ten okres bardzo pozytywnie. Miałem możliwość przyczynić się do wielu przedsięwzięć realizowanych przez powiat w mijającej kadencji. A były to przedsięwzięcia w wymiarze i skali dotąd nie realizowanej. Reasumując, jestem przekonany, że udało się zrealizować wiele z zamierzonych celów, jednakże jestem również świadom, że nie uniknięto błędów i niedociągnięć. Za nie zawsze warto przeprosić, a przede wszystkim wyciągać z nich pozytywne wnioski na przyszłość. Stara, mądra zasada mówi, że błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi.

Warto również podkreślić rangę i znaczenie lokalnych mediów, które z jednej strony stwarzają mieszkańcom możliwość na bieżąco śledzenia poczynań Starostwa, a z drugiej strony dają możliwość bieżącej oceny naszych działań, którą bardzo często bierzemy  pod uwagę.
AŚ. Największy sukces i porażka z ostatnich 4 lat, mam na myśli  powiat
MU. Na gorąco analizując miniony okres czterech lat nie znajduję powodu do nazwania czegoś konkretnego porażką. Raczej nie zrealizowanym do końca przedsięwzięciem. Wspomniałem wcześniej o inwestycjach poczynionych w ZSO w Wieruszowie i ZSR w Lututowie. Obecnie bardzo ważnym wyzwaniem inwestycyjnym jest   konieczność termomodernizacji pracowni zajęć praktycznych w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych im. Stanisława Staszica w Wieruszowie. Przymierzaliśmy się do tego przedsięwzięcia wspólnie z Dyrektorem Jerzym Ajtnerem od blisko dwóch lat, ale rozpoczęcie tych prac następuje dopiero teraz. Właśnie rozstrzygnięto przetarg na remont, docieplenie i wykonanie nowego pokrycia dachowego na tym obiekcie. To pierwszy etap prac, które pozwolą zmodernizować ostatni już obiekt edukacyjny powiatu. Jestem przekonany,  że  inwestycję świetnie nadzorować będzie nowy Dyrektor Szkoły  Małgorzata Nikodem. Łatwiej przychodzi mi nazwać z „imienia i nazwiska” największy sukces. To na pewno pierwsze w województwie łódzkim przekształcenie Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Wieruszowie w Spółkę prawa handlowego, znaną dzisiaj pod nazwą Powiatowe Centrum Medyczne.

To wspólny sukces całego Zarządu Powiatu. Inicjatorem działań w tym zakresie był Starosta Andrzej Szymanek. Przygotowywaliśmy się do przekształcenia długo, wnikliwie analizując wszystkie za i przeciw. Powiększająca się strata finansowa i wyrok sądowy, który spadł na szpital, obciążając go koniecznością zapłaty w owym czasie odszkodowania sięgającego prawie  milion złotych, mógł doprowadzić tylko do ogromnego zadłużenia, a w konsekwencji do likwidacji szpitala. Był to bardzo trudny okres, bo restrukturyzacja związana była z likwidacją miejsc pracy, wielką niepewnością mieszkańców co do sprawnego i korzystnego przebiegu przekształcenia. Dzisiaj, po prawie dwóch latach funkcjonowania jako spółka, szpital osiąga dodatni wynik finansowy, przeznaczając osiągnięty zysk na własne potrzeby. Sądzę, że każdy kto w ostatnim czasie zetknął się ze szpitalem dostrzega ogromną różnicę i skalę pozytywnych zmian jakie w nim zaszły. Wyzwaniem najbliższej kadencji będzie konieczność jego dalszego rozwoju poprzez rozbudowę i wdrożenie nowych usług medycznych, aktualnie nie realizowanych. Pewne pomysły, zamierzenia i wstępne działania zostały podjęte. Czy będą mogły być zrealizowane? To już zależy od mieszkańców i od tego komu powierzą kierowanie powiatem na następne cztery lata. W tym miejscu pragnę podziękować osobom, które aktywnie uczestniczyły w procesie przekształcenia szpitala. To przede wszystkim były dyrektor Andrzej Jackowski i mecenas Wojciech Gilewicz. Za zaangażowanie i skrupulatność dziękuję mojej współpracownicy Krystynie Puchalskiej. Nie sposób nie wspomnieć tutaj o pracownikach, którzy z ogromną determinacją i fachowością budowali zręby nowego szpitala, myślę o personelu lekarskim, wielu wspaniałych pielęgniarkach, ale również o tych osobach, które były w stanie kompetentnie ogarnąć ogrom przedsięwzięcia-  Beata Krasoń, Zbigniew Hodera i przede wszystkim „mózg” całej operacji- prezes Eunika Adamus. Im wszystkim należą się wyrazy najwyższego uznania.

AŚ. Co poza pracą w Starostwie lubi pan robić? Hobby w wolnym czasie?

MU. Praca absorbuje mi większość wolnego czasu. Stanowisko Wicestarosty wiąże się z nienormowanym czasem pracy, ale oczywiście jest również czas wolny od pracy.
Jak go spędzam? Jestem osobą, która większość remontów, prac naprawczych lubi i umie zrobić sama. Rodzina skwapliwie wykorzystuje te umiejętności przy zmianach i remontach zachodzących w domu. Poświęcam sporo czasu mojej działalności politycznej, którą lubię
i która oprócz rozczarowań daje również wiele radości i satysfakcji. Lubię dobrą książkę i muzykę lat 80-tych. Interesuję się historią okresu II wojny światowej terenów mi bardzo bliskich- Żywiecczyzny. Zgłębiam niewyjaśnione okoliczności i epizody obrony Węgierskiej Górki w 1939 roku, tzw. „Westerplatte południa”. Interesuję się okresem okupacji hitlerowskiej na tych ziemiach oraz walką Armii Krajowej z okupantem. To takie zobowiązanie honorowe wobec mojego ojca, żołnierza AK. Uwielbiam łazęgę po górach, trasami szlakowanymi i na tzw. kompas i mapę. Znam parę tak wspaniałych miejsc w polskich górach, gdzie niebo styka się z ziemią, a wzrok sięga aż za horyzont….Jak ktoś kiedyś powiedział -”Bo wszystko co kocham jest w górach…”

AŚ. Proszę przybliżyć czytelnikom ITP swoją osobę i rodzinę

MU. Mieszkam z rodziną w Sokolnikach, na Zagórzu – w miejscu spokojnym i cichym, z dala
od zgiełku i gwaru dnia codziennego. Zagórze to zaledwie kilka domów, ale zamieszkałych przez wiele, wiele lat przez kolejne pokolenia rodzin: Kowalików, Gaczyńskich, Dybków, Jańskich, Łacmańskich, Starzyńskich i Jakubowskich. To taka nasza mała Ojczyzna, gdzie coraz więcej zieleni, saren, lisów, bażantów podchodzących pod same płoty domów
i pojawiające się na nowo stadka zajęcy. Ostatnio wraz z sąsiadami mieliśmy wielką frajdę
w obserwowaniu pary sarniąt albinosów, które zamieszkały na przyległych do domów polach. Zimą dokarmiany zwierzynę, szczególnie trudna do przeżycia była ta miniona zima.
Aha i mieszka tuż obok nas stado trzynastu pięknych czarno-białych  srok, które notorycznie uwielbiają wyjadać jedzenie z miski naszego starego, ale jakże kochanego psa Miśka .
Cała ta zwierzęca menażeria daje nam poczucie spójności z przyrodą i wspaniale dystansuje od kłopotów i trudności dnia codziennego, sprzyja szybkiemu ładowaniu akumulatorów.
Te piękne okoliczności przyrody sprawiają, że moja żona w każdej wolnej chwili potrafi tkwić z aparatem fotograficznym i strzelać migawką do motylków i całej tej natury. Razem szukamy starych cmentarzysk, zamczysk i uwieczniamy je na zdjęciach. Syn Tomasz, ukończył naukę w szkole wyższej i pracuje obecnie w branży turystycznej, zgodnie ze swoim wykształceniem i cieszę się, że odziedziczył w swoich góralskich genach miłość do gór
i wędrowania.  Myślę, że lata mijającej kadencji były dla mnie okresem poznania nowych, jakże trudnych wyzwań, którym należało sprostać. Przedłożyć interesy ludzi, ponad interesy partyjne. Szukać kompromisów i jak najmniej politykować – a zajmować się wyzwaniami i sprawami z którymi każdego dnia przychodzą petenci. Zdarzało się , że w ferworze zdarzeń, natłoku spraw – nie zawsze byłem w stanie bardzo sumiennie i rzetelnie wspomóc kogoś w rozwiązaniu problemu, starałem się wówczas kierować do osoby równie dobrze  znającej temat i mogącej pomóc. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, doskonale współpracujących, chętnych do kompromisów i sięgania po najtrudniejsze wyzwania. Dane mi było – jak to w pracy z ludźmi- spotkać osoby trudne w kontaktach, gdzie nieraz rozmowy były bardzo gorące – bo tak bardzo każdy bronił swoich racji. Z perspektywy czasu sprawy te stają się mniej ważne, a słowo przepraszam wydaje się tak prostym gestem, który uwalnia sumienie człowieka od niepotrzebnych  zadrażnień i zakłamań. Tak więc jeśli w sporach i debatach emocje brały górę nad rozumem- przepraszam, ale równocześnie proszę o pozostawienie mnie w pamięci jako twardego obrońcy spraw słusznych. Partnerstwa uczymy się cały czas, korzystamy z doświadczeń innych, wspomagamy ich swoimi doświadczeniami,
a wtedy to wszystko ma sens i dąży ku lepszemu.

AŚ. Dziękuję za rozmowę

MU. Dziękuję Pani za rozmowę, a czytelnikom w dobie zbliżających się wyborów życzę trafnych i mądrych decyzji.

Z Mirosławem Urbasiem Wicestarostą Powiatu Wieruszowskiego  rozmawiała

Anna Świegot.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
niutek
13 lat temu

Góralu wracaj do hal…Bo Cie tu nie trzeba 🙂

Marek
13 lat temu

Ja też bardzo lubię góry 🙂