Centralnym punktem każdego miasta czy miasteczka jest z reguły rynek. Ma on różny kształt i różną zabudowę w zależności od tego, w jakim czasie, na jakim prawie był budowany i jaką spełniał funkcję w mieście.
Z reguły centralnym punktem miasta był Ratusz, w którym mieściły się władze miejskie, a wokół w układzie kwadratu czy prostokąta stały domy mieszkalne, w których w częściach parterowych prowadzona była działalność handlowa i usługowa. Taki wygląd i taką funkcję od dawien dawna pełni np. Rynek w Kępnie. Natomiast Rynek w Wieruszowie ma nieco inną zabudowę i pełni nieco inny charakter. Na dzień dzisiejszy nie jest on centrum handlowym ani usługowym. Tę funkcję pełni tylko w niewielkim zakresie. Rolę tę przejęła na siebie ulica Wrocławska, Warszawska oraz Osiedle Fabryczna.
A jak było dawniej?
Idąc od rzeki Prosny w kierunku wschodnim ulicą wyłożoną kamieniami tzw. 'kocimi łbami” wchodziło się do Rynku. Cały obszar Rynku również wyłożony był „kocimi łbami”. Na środku znajdowała się figura św. Floriana otoczona barierkami z żelaznych rur. W ogrodzeniu rosło parę drzew. Od strony północnej stała słynna „budka Mocha”, w której jeszcze po wojnie można było kupić papierosy na sztuki. Figura św. Floriana została zniszczona przez Niemców we wrześniu 1941 r. Wokół Rynku stały domy parterowe i jednopiętrowe, gdzie na parterze oczywiście mieściły się sklepy i punkty usługowe. Właścicielami domów i sklepów byli Polacy i Żydzi. Zaopatrzenie było bardzo dobre. Były sklepy tzw. „kolonialki”, w których kupowało się artykuły spożywcze, jak również galanteryjne i tzw. ”łokciówki” czyli materiały ubraniowe i pościelowe.
Dziś w Rynku zatrzymują się „wozy” o napędzie benzynowym. W „tamtym Wieruszowie”, w Rynku zatrzymywały się wozy o napędzie konnym. W każdą środę i piątek, w Rynku odbywały się targi. Wtedy Rynek zapełniał się furmankami z okolicznych wsi, którymi gospodarze przywozili na sprzedaż drób, nabiał oraz płody rolne. Furmanki miały swoje miejsce postoju w zachodniej części Rynku. Konie były wyprzęgane i odwracane. Na głowy miały zakładane worki z obrokiem. \sieczka z owsem \Zdj.nr 1\
We wschodniej i południowej części rozkładano kramy, na których układano towary. /Zdj nr 2./
Płody rolne układano bezpośrednio na ziemi. Targi te odbywały się jeszcze po II wojnie. Jako kilkuletni chłopiec, w latach 1946-48, brałem udział w handlu z moimi rodzicami w odległości 20m od dzisiejszego Urzędu Skarbowego. W południowej części Rynku mieścił się Magistrat /Urząd Miasta\ oraz posterunek Policji. \Zdj nr 3-pierwszy z prawej \ obok -parterowy budynek p. Bryłki Józefa, w którym było rzeźnictwo. W/g opinii mieszkańców można tam było kupić najlepsze w mieście wyroby. Dwa pierwsze budynki, na wschodniej części Rynku, to dom Wice burmistrza p. Macieja Plewińskiego, na parterze sklep z kapeluszami, następny p. Wesołowskiego, na parterze piekarnia. W następnym domu, na parterze mieścił się sklep „Łączność”, który powstał ze składek mieszkańców. Dochód ze sklepu dzielony był między członków spółdzielni.
Na rogu zachodniej części Rynku przy ulicy Wrocławskiej, w domu pp. Sobczyńskich było rzeźnictwo. Obok sklepu znajdowało się pomieszczenie, w którym były ustawione stoły i ławy. Chłopi po sprzedaży swoich płodów i dokonaniu zakupów rzeczy potrzebnych w gospodarstwie, przychodzili tutaj na gorącą strawę z wkładką mięsną.
Bardzo ważną osobą był woźny miasta. Miał on duży dzwon, wychodził na Rynek i dzwonił. A kiedy ludzie się zebrali ogłaszał np. że o godz. 14.00 odbędzie się zebranie. Szedł na każdą ulicę, dzwonił i przekazywał informację.
Rynek był również miejscem odbywania uroczystości kościelnych i państwowych. Każdego roku z okazji 3 Maja po mszy św. pochód z kościoła przechodził do Rynku, gdzie było wystąpienie Burmistrza. W każdym roku, w dniu Strażaka odbywały się uroczystości przy pomniku św. Floriana. Odbywały się tu również inne imprezy okolicznościowe, jak np. 15 sierpnia 1938 r. uroczystości LOPP \Liga Ochrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej. \Zdj.nr 4\
Na zdjęciu drzewa okalające pomnik św. Floriana. Przed drzewami budka p. Mocha.
Z tyłu zdjęcia widoczne budynki północnej części Rynki- spalone we wrześniu 1939 r. oraz wejście w ulicę Farną, prowadzącą do poczty, oraz Kapliczki upamiętniającej spalony w 1806 r. kościół p.w. św. Mikołaja i Bartłomieja.
We wrześniu 1939 r. Niemcy spalili prawie 50 % budynków na wieruszowskim Rynku. zdj, nr5,6,7\.
Spłonął m. in. budynek Magistratu, z prawie całą dokumentacją archiwalną. Jeszcze długo po zakończeniu wojny miejsca te świeciły pustką.
Zenon Szacfajer
Foto: Zbiory prywatne
Przed 1939 rokiem w Wieruszowie zamieszkiwał mój dziadek Józef Wesołowski urodzony w 1884 r, 02 lipca. Tam w Wieruszowie urodził się mój ojciec Józef Wesołowski, ur. w 1916 r. 11 lutego. Mój ojciec był pierwszym dziekiem licznego rodzeństwa mego dziadka Józefa i babci Marianny ur. w 1986 r. 02 sierpnia. Szczegóły: tel: +48 721-900-471
Do Bojan-Dziękuję
Małe sprostowanie.
W okresie o którym wspomina autor artykułu , który nb. z zainteresowaniem przeczytałem , czyli lata przed II wojną światową /lata trzydzieste/ funkcję wiceburmistrza Wieruszowa pełnił Józef Plewiński /właśc. Wojciech Józef /, Maciej był bratem jego ojca i mieszkał po przeciwnej stronie wieruszowskiego rynku. po stronie zachodniej.
Dom o którym wspomina autor Rynek nr. 7 był domem rodzinnym Józefa należał do jego rodziców Ludwika i Marianny Plewińskich.