Etiopia – ludność i przyroda odc.3

 Etiopia2Z Piotrem Grądzielem rozmawia Anna Świegot

A.Ś. Panie Piotrze, rozmawialiśmy już o historii, kulturze materialnej i religii, a zapewne czytelników interesuje, z jaką ludnością pan spotkał się w czasie pobytu w Etiopii. Jakim językiem mówią Etiopczycy?       

 P.G.  Etiopię zamieszkują 3 grupy etniczne. Są to:  ludy semickie jak Amharowie, Gurage, Tigre i Tigrinia, druga grupa to ludy kuszyckie jak Afarowie, Galla,  Oromo, Somalowie i Sidamo oraz trzecia grupa etniczna którą stanowią plemiona nigryckie jak Kunama i Baria. Językiem urzędowym jest język amharski. Faktycznie aż 50 % ludności używa języka amharskiego, a 45% języka kuszyckiego.  Ponadto w użyciu jest około 70 języków lokalnych i około 200 dialektów. Związane jest to z oddaleniem od siebie często małych miejscowości i wiosek w których od wieków posługiwano się własnym językiem w obrębie wspólnoty plemiennej, to też zapewne miało wpływ na tryb życia – stroje, budownictwo czy  obyczaje .

A.Ś. W poprzedniej rozmowie mówił Pan o Etiopii, tej z historią, bogatą kulturą materialną, a przecież wiele ludności żyje w rejonach jeszcze odizolowanych od „cywilizacji” .

P.G. Pierwszy tydzień wycieczki poświęciliśmy na Etiopię „cywilizowaną” . Teraz opowiem o podróży na „dzikie” południe do plemion żyjących według własnych tradycji. Po powrocie z północy do stolicy Addis Abeby ( co znaczy „Nowy Kwiat” ) samochodami terenowymi wraz z kuchnią polową i namiotami udaliśmy się na południe aż do doliny rzeki Omo przy granicy z Kenią i Sudanem. Naszą bazą wypadową do kilku plemion zamieszkujących południe była początkowo miejscowość Janki blisko Parku Narodowego Mago, a potem Turmi.  Trasa biegła wzdłuż Wielkiego rowu Afrykańskiego. Po drodze jeszcze ostatni nocleg w  miejscowości Arba Minch, w chatach hotelu, malowniczo położonego na wysokiej skarpie między dwoma wulkanicznymi jeziorami; Chamo i Abaya. Następnego dnia na południe mamy pierwszy kontakt z ludźmi z plemienia Konso.  Plemię to zakłada osady na górach.  Osadę otacza „murem obronnym” wykonanym z kamieni i zarośli. Wraz ze wzrostem ilości mieszkańców  schodzą coraz niżej budując następne pasy obronne. W ten sposób powstają tarasy. Jest to lud bardzo pracowity. Słynie z uprawy najlepszej kawy w kraju, uprawianej na tych tarasach między domkami – zagrodami. Na grobach swoich krewnych stawiają totemy. Do poszczególnych kręgów obronnych idzie się bardzo wąską dróżką między „murami”. Po drodze do Janki odwiedzamy wioski zamieszkałe przez plemiona Tsemay i Ari. Na czele wioski u tych plemion stoi dziedziczny wódz (z ojca na syna ). Każda z tych grup ubiera się inaczej i różni się tradycją oraz oryginalną kulturą. Wszystkie zajmują się pasterstwem i uprawą roli. Druga wioska którą odwiedziliśmy, to wioska plemienia Tsamay. Kobiety noszą długie spódnice, ze skór, bogato zdobione kolorowymi koralikami. Pod nimi obecnie używają już spódnic z materiału, co może wskazywać że strój ten zakładają dla turystów – taka nasza Cepelia. Górną część stroju stanowi także jeden kawałek skóry koziej bogato ozdobiony białymi muszelkami. Koniecznie musi być ozdobiona głowa w pas przyozdobiony koralikami. Podobnie kolorowo ubiera się płeć brzydsza. Pod wieczór dotarliśmy do miejscowości Janki. Kierowcy robili obozowisko, rozbili namioty, a kucharka przygotowała kolację. Po obiadokolacji przyrządzonej przez naszą kucharkę udajemy się na spotkanie z plemieniem Ari. Miałem okazję zobaczyć jak przygotowuje się placki z najpopularniejszego zboża w Etiopii z teffu (miłka abisyńskiego). Są to nasiona dobrze wyrośniętej trawy. Bez smaku. Tu również poznałem ich metodę pędzenia bimbru z ich produktów i kowalstwo. Wioska już taka cywilizowana, ze szkołą. Po spotkani z mieszkańcami wioski, mycie pod jednym kranem i skok do namiotu. Czuliśmy się z żoną jak za czasów harcerskich. A żeby było jeszcze więcej wrażeń, to w noc mieliśmy wspaniałą ulewę tropikalną. Rano ruszamy do plemion zamieszkałych w Parku Narodowym  Mago. Trasa malownicza, to raz pnie się pod górę to znów zjeżdżamy w doliny. Wokół dzika przyroda. Docieramy do wioski zamieszkałej przez plemię Mursi. To był jeden z moich celów, zobaczyć zwłaszcza ich kobiety. Kobiety zaliczają się do jednej z najbardziej oryginalnych grup etnicznych w Etiopii. Kobiety ozdabiają swoje wargi glinianymi krążkami. Rozcinają wargi i w powstały otwór wkładają nieduży krążek gliniany. Wraz z wiekiem krążek wymieniają na coraz większy aż do około 15 cm , a może więcej co widać na zdjęciu… Ciało ozdabiają kolorową glinką. Mężczyźni noszą niezwykłe fryzury i nakrycia głowy. Chaty budują na podstawie koła. Przypominają połowę skorupy kokosa. Koniecznie trzeba było odwiedzić odbywający się w czwartek targ w miejscowości Kay Afar. Na takim targu spotyka się ludność z pobliskich plemion i to w strojach takich jak chodzą w domu. Niektórzy idą nawet dwa dni w jedną stronę. Tu spotkaliśmy ludzi z plemienia Benna i Hamer.  Panowie plemienia Hamer bardzo przystojni , wysocy. Ubrani są w krótkie spodenki , często z kolorową przepaską na biodrach i opaską na czole. Koniecznie muszą mieć kolorowe wisiorki na szyi, rękach czy nogach. Ozdoby zrobione są z  telefonicznych lub płatniczych kart plastikowych, nakrętek, kawałków bransoletek od zegarków, krzyżyków itp. Kobiety noszą krótkie spódniczki ze skóry oraz „bluzki” ze skóry bardzo bogato zdobione kilkoma rzędami białych muszelek. Włosy malują na brązowo – pomarańczowo często przykryte połową tykwy. Na rękach i nogach mają kolorowe ozdoby. Zajmują się rolnictwem i pasterstwem. W większości kultywują animistyczne obyczaje. Pod wieczór braliśmy udział w ceremonii inicjacji młodzieńców z plemienia Hamer, polegającej na skakaniu po kilku bykach ustawionych bokami obok siebie . Natomiast panny czekały na ceremonie bicia po ciele długimi witkami aż do krwi. Im większe były rany, a potem po nich blizny, tym większa duma dziewczyny. Tu na targu spotykamy przedstawicieli plemienia Benna. Na następny nocleg docieramy dość późno do Turmi na kampingu pod namiotami wśród drzew i w zakolu pięknej rzeki. Następnego dnia udajemy się do plemienia Karo nad rzeką Omo, która uchodzi do jeziora Turkana na granicy z Kenią. Wyprawa się komplikuje przez wezbrane rzeki po nocnych opadach w tym rejonie. Wezbrane wody rzeki Lejc zatrzymały nas na 3 godziny. Rzeki szybko przybierają ale również szybko opadają. Przymusowy postój wykorzystaliśmy na obiad w zaimprowizowanej kuchni w samochodzie…. Po przeprawieniu się przez bród następna  przeszkoda to rzeka Alduba, a do celu już tylko 7 km.. Plemię  Karo  znane jest z oryginalnego, finezyjnego  malowania ciała przy użyciu glinki i barwników roślinnych. Kolorowe wzory, bielone twarze i całe ciało oraz sznury paciorków i bardzo oryginalne fryzury mężczyzn ( taki jakby kok z kolorowym przewiązaniem na wygolonej głowie), robią niesamowite wrażenie.  W drodze powrotnej trafiliśmy na duży targ w Dimeka, gdzie znów możemy podziwiać przedstawicieli  różnych plemion. Po spokojnie przespanej nocy wracamy na północ. Po drodze odwiedzamy  wioskę plemienia Arbore. Mieszkańcy zajmują się rolnictwem i handlem. Praktykują rytualne tańce i śpiewy, wierząc, że taniec i śpiew wyeliminuje zła energię, pozytywne siły zapewnią im szczęście. W obejściu domowym kobiety chodzą tylko w samych krótkich spódniczkach. Ostatnim plemieniem południa było plemię ludu Dorze. W strugach deszczu serpentynami dotarliśmy na górę do wsi Checha. Mieszkańcy wznoszą wysokie chaty w kształcie ula z bambusa i liści palmy. Drogi w tej części kraju są fatalne i do tego zapchane licznymi stadami krów, rano pędzonych na pastwiska, a pod wieczór z pastwisk.

 A. Ś. Jeżeli mówimy o ludziach, to warto powiedzieć o kolebce praczłowieka.

 P. G. Zapewne tak. To tu w 1993 roku w miejscowości Aramis naukowcy odnaleźli szczątki kopalne pierwszych hominidów z przed 4,5 miliona lat. W Muzeum Narodowym oglądałemreplikę szkieletu słynnej „ Lucy”. W Afarze odkryto szczątki Australopithecusa afariensis. W dolinie rzeki Omo znaleziono dwie czaszki z przed 130 000 lat. Tu była kolebka ludzkości.

A.Ś. Co jeszcze Pana urzekło, zdziwiło lub zaskoczyło?

P.G. Przyroda. Mimo że Etiopia ma stosunkowo mało parków, to co widziałem  było wspaniałe. Nawet widziany z samolotu Park Narodowy Siemen – płaskowyż z licznymi rozcięciami robi wrażenie. Jednak zawsze w czasie wycieczek najbardziej interesują mnie ludzie, ich życie tradycje ,wierzenia kultura. Ludzie byli życzliwi, choć na południu dużo żebrzących. Kraj czysty, ponieważ każda rzecz jest wykorzystana. Gdy dawaliśmy im butelki z wodą to wodę wylewali i zabierali butelkę. Miałem to szczęście, że w jednym lokalu w którym jedliśmy kolację  widziałem cały obrzęd weselny. Byłem świadkiem trzech różnych nabożeństw i jednego pogrzebu. Brałem udział w trzech rytuałach parzenia kawy. Zawsze była wyśmienita. Sądzę, że choć trochę przybliżyłem czytelnikom ten bardzo biedny kraj.   

  Z Piotrem  K. Grądzielem rozmawiała A.Świegot 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments