Z pozycji mieszkańca małego miasteczka

matrioszkiRusofobiczna  Warszawka – czyli mówiąc ściślej, rządzący Polską plus dziennikarze radia a szczególnie telewizji oraz wielu prawicowo ustawionych gazet zatracili poczucie realizmu. Przyjęli zasadę: kopać, opluwać, domagać się sankcji w stosunku do Rosji. Zapominają, że kij ma zawsze dwa końce. 

 

Te pokrzykiwania to nic innego tylko odwracanie uwagi od problemów krajowych, wcale niemałych. Szczególnie głośne pokrzykiwania nasiliły się przed olimpiadą w Soczi, potem w trakcie jej trwania, wreszcie wobec wydarzeń na Ukrainie.

Dziennikarze i wybrani zaproszeni goście wypominali Putinowi 51 miliardów dolarów wyłożonych na organizację olimpiady, korupcję, naśmiewali się z drzwi łazienki, które zatrzasnęły się jakiemuś Włochowi, że dwie muszle zainstalowano w łazience, że gwiazdka nie zamieniła się w kółko itp. bzdury.
Zupełnie odmienne zdanie mieli ci, którzy akurat byli w Soczi i to z kapelanem polskiej ekipy włącznie. Ta tak opluwana i krytykowana prze rusofobów olimpiada przyniosła Polakom największy sukces w historii zimowych olimpiad.

Następnie zaczęła się gorączka ukraińska. Na Majdanie kształtowała się nowa idea narodu ukraińskiego jak słusznie zauważył Aleksander Smolar. Szkopuł w tym, że pojawili się tam ludzie inspirowani przez zachód, głównie USA i kundle amerykańskie znad Wisły. Inspiratorzy i organizatorzy kijowskiego Majdanu zagalopowali się jednak zbyt mocno, przykład: przeprowadzenie czystki narodowościowej w urzędach, zlustrowanie kadry wojskowej, pod kątem antyrosyjskim, ograniczenie posługiwania się językiem rosyjskim, przeciwdziałanie wpływom mediów rosyjskich, usunięcie z Krymu rosyjskiej floty czarnomorskiej itp. Za słowami poszły czyny- skrytobójstwa w Kijowie, obalanie władz na Ukrainie Zachodniej, metody walki z biernymi siłami policyjnymi, paramilitarne sotnie utożsamiające się z QUN i UPA, wszechobecne wizerunki Stefana Bandery itd.

Polskie władze i dziennikarze zapomnieli, że kilka miesięcy temu media w szerokim zakresie przypominały o rzezi wołyńskiej, o wznoszenie Banderze pomników, o wyczynach QUN i UPA. Rusofobia wzięła górę. Sam prezes Kaczyński stawał na Majdanie obok banderowców lub plątał się gdzieś w okolicach genitaliów Władimira Kliczki.

Aktywność ministra Sikorskiego osiągnęła szczyty, dwoił się i troił by zorganizować potężną koalicję przeciw Rosji. Zamierzał ściągnąć do Polski dwie brygady armii amerykańskiej. Udało mu się ściągnąć do Łasku 12 samolotów amerykańskich F-16. Wielcy jednak czują wobec siebie respekt, więc bieganie i ujadanie pikusia nie bardzo wzięli sobie do serca. Człowiek ten był ponoć kandydatem na stanowisko sekretarza NATO. Wielcy wiedzą jednak swoje i taki rusofob pozostał bez szans. Rozgrzany rusofobią premier Tusk próbował w swój antyrosyjski taniec wciągnąć kanclerz Angelę Merkel. Zapomniał zapewne, że Angela Merkel to polityk wielkiego formatu a on wraz ze swoimi ministrami jest na poziomie piaskownicy.

Ponadto naszych polityków chwyta często amnezja i nie pamiętają wyczynów polityków USA. Amerykanie, zgrabniej niż inni, potrafią wkraczać do niepodległego kraju. Najechali Irak, zburzyli jego struktury państwowe, powiesili prezydenta, prawie to samo zrobili w Libii kryjąc się za Anglia i Francją. A bombardowanie Serbii, oderwanie Kosowa od Serbii, okupowanie Afganistanu- te wyczyny akceptują polscy politycy, ba , nawet wysyłają własnych żołnierzy na te akcje! Jakoś nikt z naszych polityków nie wołał, że to amerykańska agresja. Nasza elita polityczna uważa, że to co robią Stany Zjednoczone zawsze jest dobre, a to co robi Rosja zawsze jest złe. Z zasady każdy przewrót jest niekonstytucyjny, bezkrytycznie wspierany przewrót na Majdanie też jest taki. Z Rosją idziemy na zwarcie powołując się często na zaszłości historyczne, pragnę tu przypomnieć, że największymi ciemiężycielami Polski byli: Katarzyna II- Niemka z pochodzenia i Josif Wissarionowicz Dżugaszwili (Józef Stalin) pochodzący z uwielbianych przez Lecha Kaczyńskiego Gruzinów.

Jeśli chodzi o zaszłości historyczne to warto wspomnieć o ciemiężeniu ludu białoruskiego i ukraińskiego przez polskich magnatów. W odwecie często lała się krew.
Były też w historii Polski przypadki, kiedy panował wielki entuzjazm warszawiaków do armii carskiej. Było to w październiku 1914 roku, kiedy to Niemcy podeszli pod Warszawę. W kościołach modlono się za pomyślność oręża rosyjskiego.

Oburzenie naszych o zajęcie Krymu (bez rozlewu krwi) można porównać z zajęciem Wilna przez gen. Żeligowskiego za cicha aprobatą Piłsudskiego. Wilno zostało zajęte wbrew postanowieniu zachodnich mocarstw. Sejm w Warszawie, nie zwlekając, szybko „uchwalił akt zjednoczenia, na mocy którego Litwa Środkowa wraz z Wilnem stała się integralną częścią Polski”. Jednak w myśl rozumowania polskich polityków i usłużnych dziennikarzy, Amerykanom i Polakom wolno dokonywać niechwalebne czyny, Rosjanom zaś nie.

Nawiązując do Ukrainy. Na Ukrainie długo nie będzie porządku, a Unia I USA nie będą tam topić pieniędzy. Nie zanosi się też na to, by w ślad za płomiennymi deklaracjami, które na Majdanie wygłaszali polscy politycy, popłynął do Kijowa choć miliard EURO pomocy od niby to przyjaciół z Warszawy. Ta niby rewolucja na Ukrainie jest jakaś dziwna, wymienia ona jedna grupę oligarchów na drugą, na dodatek już wcześniej rządzącą. Na dodatek premierem zostaje wieloletni zastępca Julii Timoszenko z partii Batkiwszczyna a sama Timoszenko bezczelnie chciała stanąć na czele buntu. Timoszenko zaczęła głosić, że „kacapów” na Ukrainie trzeba unicestwić atomem. Wielu przedstawicieli partii „Swoboda” zgłasza pretensje do Przemyśla i 14 polskich powiatów- ot przyjaciele. Nasi politycy nie chcą tego ani słyszeć ani widzieć, albo udają, że nie słyszą. Domagając się restrykcji w stosunku do Rosji, nie biorą pod uwagę, jakie konsekwencje może ponieść Polska właśnie ze strony Rosji. Efekty już są- embargo na polskie mięso i jego przetwory, kolejnym krokiem może być embargo na polskie owoce i warzywa. Rosjanie maja jeszcze w zanadrzu gaz i ropę.

Niejaki redaktor Cezary Gmyz domagał się zamknięcia małego ruchu przygranicznego z okręgiem kaliningradzkim. Zapomniał „biedaczyna”, że rejon warmińsko- mazurski ma ogromne bezrobocie a ludność tego rejonu utrzymuje się głównie z obustronnego handlu.
Ofiarą rusofobii stała się Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna w Gdańsku, której szefowa odwołać musiała akcję promocyjna z okazji Dnia Kobiet dla Rosjan. Na gości czekały promocje w centrach handlowych, hotelach i ośrodkach SPA. Zanosiło się na spore zyski- niestety. Na śmiech zakrawa domaganie się odwołania występów w Polsce chóru Aleksandrowa. Szkoda, bo nasi szaleńcy mogliby posłuchać wspaniale wykonywanej przez ten chór w języku polskim, wojennej pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”.

Może by to stado rusofobów polało sobie głowy zimną wodą- dla otrzeźwienia i pomyślało o polskiej racji stanu? Przecież polską racją stanu powinno być doskonałe współżycie ze wszystkimi sąsiadami na gruncie politycznym i gospodarczym. Korzystając z dobrodziejstwa przynależności do UE, powinniśmy być łącznikiem między wschodem a zachodem a z ogromnąa przecież Rosją winniśmy utrzymywać szczególnie jak najlepsze stosunki. Niestety z sąsiadami od dawna mamy nie najlepsze stosunki. Jaka jest z Rosja każdy widzi. Embargo na nasze mięso szykują Czesi za niewpuszczenie ich pociągów na nasze tory, kłócimy się z Litwą o napisy w dwóch językach i nauczanie języka polskiego na Litwie. Słowacy nas nie lubią, szczególnie ci, którzy musieli uciekać z Polski przed żołnierzem wyklętym Józefem Kurasiem „Ogniem”, przez nich przeklętym. Ciągle drażnimy Niemców. Kochamy zaś Wielkiego Sama z za oceanu, a on nawet nie chce nam znieść wiz wjazdowych. W Kongresie USA zasiada wielu Żydów, potomków emigrantów z Polski. Mają oni ogromny talent do interesów, nie zapominają też, że w Polsce ich przodkowie pozostawili kiedyś ogromne majątki. To nic, że PRL wypłaciła im już pewne odszkodowania, nie dopełniła jednak pewnych formalności, co skłania współczesnych Żydów amerykańskich do dalszych roszczeń. Oni też mają odpowiednie środki na opłacenie prawników- to się może ciekawie zakończyć.

Ale co tam amerykańscy Żydzi my musimy pomachać szabelką w kierunku Moskwy, straszyć Polaków uzależnieniem politycznym od Rosji, posądzać Rosjan o zamach pod Smoleńskiem, krzyczeć, tupać, wygrażać.
Polscy politycy stosując politykę historyczną i dążąc do zwarcia z Moskwą zapominają, że tak jak w czasie I i II wojen światowych ziemie polskie mogą się stać areną głównych starć zbrojnych a w razie konfliktu nuklearnego pozostanie tu tylko pustynia. Kto więc poniesie największe straty? Zwykli niczemu niewinni ludzie. Odpowiedzialni za konflikt pewno szybciutko opuszczą kraj i tak jak ci w 1939 roku umkną w bezpieczne miejsce głosząc, że są bohaterami. Tymczasem straszą Polaków wojną z Rosją. Premier Tusk głosi, że dzieci we wrześniu nie pójdą już do szkoły. Rząd kombinuje jak zwiększyć finanse na zakup amerykańskiej broni naciskając przy tym podatników, a to przez podniesienie VAT-u, podniesienie wieku emerytalnego, zniesienie zasiłku dla kalek (Trybunał nakazał go przywrócić), nakłada się akcyzę na nośniki energii, tnie się środki na leczenie a to cukrzyków, chorych na hemofilię czy na raka.

Kraj nasz nie jest krajem zamożnym i jest pogrążony w ciężkim kryzysie społecznym. 880.204 mld zł. wyniósł dług publiczny państwa na koniec 2013 roku. Będzie on obciążał kolejne pokolenia Polaków. Rządzący zaś ustawiają się dobrze, kwitnie korupcja. Za pracą wyemigrowało już prawie 2,8 mln młodych ludzi, w kraju bez pracy pozostaje ponad 2 miliony. Tysiące ludzi pracuje na umowach śmieciowych a panów w Warszawie nic nie obchodzi sytuacja polskiego rolnika, sadownika czy drobnego przedsiębiorcy. Liczy się zaś interes USA i dokopywanie Rosji. Przy tym wszystkim zapomniano, że Ukraina utrzymuje embargo na naszą wieprzowinę (od lutego) i wołowinę (od siedmiu lat). Nie bierze się pod uwagę tego, że gdyby Ukraina posiadała bron jądrową, byłaby bardzo groźnym, niebezpiecznym bo roszczeniowym sąsiadem Polski. Albo, gdyby w pełni rozwinęła rolnictwo to jest w stanie wyżywić połowę Europy. Co pozostało by polskim rolnikom?
Na Ukrainie dalej są zamieszki, na Krymie jest spokój, nawet przejęcie Krymu odbyło się bez przelewu krwi.

Przytoczę teraz wypowiedź Julii Traczyk, pochodzącej z Krymu, o obecnie panującej tam sytuacji: Ukraina w ostatnim okresie nie wypłacała mieszkańcom Krymu pensji, a Rosja zaczęła płacić i to z nawiązką. Kobiety na Krymie pójdą teraz na emeryturę w wieku 55 lat. Lekarze otrzymywali w hrywnach równowartość 100 dolarów, wg rosyjskich przepisów dostana równowartość 700 dolarów. Emerytury wg zasad rosyjskich wzrosną o około 50%. Miałam na Krymie ucznia, mówi Julia Traczyk, którego firma wysłała na staż do Moskwy. Pojechał i wrócił zachwycony ludźmi, techniką, opieką medyczną. Chciałabym aby Polacy spojrzeli na Krym troszeczkę inaczej.

To, że Krym chce być w Rosji nie oznacza, że wszyscy są Putinami. Chcemy tylko, by żyło nam się lepiej. Dołączę do wypowiedzi Julii Traczyk, chciałbym, żeby mnie i Polakom też żyło się lepiej i abyśmy ze wszystkimi sąsiadami żyli w zgodzie i przyjaźni. Taka jest właśnie nasza racja stanu! Ale czy tak będzie? Świat jest coraz bardziej niebezpieczny. Konflikt zbrojny może wśród niektórych wzbudzić entuzjazm, odwracać uwagę od wewnętrznych problemów, zapewnić wsparcie i popularność nieudolnemu rządowi. Wielcy tego świata mają zaś swoja geopolitykę i interesy gospodarcze. Nie chcą oni wojny, ale muszą być na nią przygotowani. Małe konflikty będą jednak zawsze, teraz też ich nie brakuje, byle tylko nie doprowadziły do wojny totalnej, bo co by z nas wówczas zostało?

Zenon Magaj

 

 

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anonimowo
10 lat temu

Zenek napisałeś szczerą prawdę !Dziękuje redakcji, że zgodziła się opublikować ten artykuł.

Anonimowo
10 lat temu

Ja pod tym artykułem lub felietonem podpisałabym się :
Zenon Magaj vel Putin