Nauka a wiara – czy są z sobą sprzeczne?

nauka i wiaraNauka a religijność.
Wysiłki, by odnaleźć dziś wybitnych i religijnych uczonych, bywają nieraz frustrujące. Udało mi się na przykład znaleźć (na jednej tylko witrynie) listę „Chrześcijańskich laureatów Nagrody Nobla”, spośród setek noblistów znalazło się na niej tylko sześć nazwisk, z czego, jak sprawdziłem, cztery należały do autentycznych Noblistów, jednego zresztą znam i wiem doskonale, że do Kościoła należy jedynie z przyczyn natury społecznej.

Podobne kłopoty nie dziwią – ta szklanka po prostu jest pusta! Benjamin Beit-Hallahmi przeprowadził bardziej systematyczne badania i na ich podstawie stwierdził, że wśród laureatów Nagrody Nobla, tak naukowych, jak i literackich, indyferentyzm religijny jest znacznie częstszy, niż w populacjach, z których pochodzą.

„Nature”, pismo, którego nie trzeba nikomu rekomendować, opublikowało w roku 1998 wyniki badań Larsona i Whithama, którzy stwierdzili, że spośród naukowców, których dorobek uznany został przez środowisko za na tyle znaczący, by zasłużyli za wybór do National Academy of Sciences ( w Wielkiej Brytanii odpowiednikiem byłoby członkostwo w Royal Socjety) tylko 7% deklaruje wiarę w osobowego Boga. Ta proporcja stanowi niemal dokładnie przeciwieństwo tego, co badania pokazują dla całej populacji USA – ponad 90 % amerykańskich obywateli wierzy w (jakąś) istotę nadprzyrodzoną. Dane z badań obejmujących naukowców o mniejszym dorobku są już nieco inne – w tej grupie wierzący nadal stanowią mniejszość, ale już nie tak dramatyczną, bo około 40 %. W sumie dokładnie bym tego oczekiwał – amerykańscy naukowcy są mniej religijni niż ogół amerykańskiej populacji, a wśród najznamienitszych uczonych wierzących jest jeszcze mniej.

R. Elisabeth Cornwell i Michael Stirrat opracowali bardzo dokładne studium nad przekonaniami religijnymi członków Towarzystwa Królewskiego. W badaniu tym posłużyli się standardowym kwestionariuszem z siedmiopunktową skalą. Opracowany przez siebie kwestionariusz rozesłali do 1074 członków Royal Socjety, których adresami mailowymi dysponowali. Odpowiedziało 23 %. W ankiecie znalazły się stwierdzenia takie jak; „Wierzą w osobowego Boga, który przejmuje się losami poszczególnych jednostek, wysłuchuje modlitw i reaguje na nie, widzi i osądza grzeszników”, a wypełniających poproszono, by ocenili, na ile zgadzają się z takim poglądem na skali od jednego ( zdecydowanie nie) do siedmiu (zdecydowanie tak). Tendencja była identyczna. Zdecydowana większość członków Royal Socjety, podobnie jak zdecydowana większość członków NAS, to ateiści – tylko 3,3 % respondentów kategorycznie zadeklarowało, że osobowy Bóg ich zdaniem istnieje ( to znaczy wybrało „7”), 78,8 % odpowiedzi temu zaprzeczało ( wybrane „1”). Jeżeli zdefiniujemy, że do „wierzących” zaliczamy tych, którzy zdecydowali się na odpowiedź „1” lub „2”, to w drugiej grupie znalazło się 213 respondentów, w pierwszej – 12.

Badań tego typu było wiele. Tekst Paula Bella w „Mensa Magazine” z 2002 roku (stowarzyszenie Mensa zrzesza ludzi o bardzo wysokim IQ). Konkluzja artykułu Bella brzmi następująco;”Spośród 43 badań nad zależnością między siłą przekonań religijnych a poziomem wykształcenia, które przeprowadzono od roku 1927, tylko cztery nie wykazały ujemnej korelacji między tymi zmiennymi. Ze wszystkich pozostałych wynika, że im wyższa inteligencja i im lepsze wykształcenie, tym mniejsze prawdopodobieństwo posiadania jakichkolwiek przekonań religijnych”.

Pożytki z religii

Pewne przesłanki pozwalają przyjąć, że wiara rzeczywiście chroni przed schorzeniami pojawiającymi się w następstwie stresu. Uzdrawianie niekonwencjonalnymi metodami też nieraz skutkuje. Tylko to w niczym nie świadcz, ze przedmiot wiary jest prawdziwy. George Bernard Shaw pisał; „To, iż wierzący jest szczęśliwszy od sceptyka, znaczy niewiele więcej niż fakt, że człowiek pijany lepiej się czuje od trzeźwego”. Analizować można też różne techniki uzdrawiana; nakładanie rąk, homeopatia, placebo. „Czy zatem religia to placebo przedłużające życie dzięki temu, ze redukuje stres? Nie można tego wykluczyć, choć tej hipotezie trudno byłoby się wybronić przed zarzutami sceptyków, łatwo bowiem wykazać liczne przykłady, gdy wiara raczej wywołuje stres, a nie łagodzi go.

Trudno na przykład uwierzyć, by ciągle poczucie winy (które nieuchronnie musi towarzyszyć każdemu rzymskiemu katolikowi o nieco niższej od przeciętnej inteligencji) znacząco poprawiało czyjeś zdrowie… Mało też prawdopodobne, byśmy przechowywali wiarę, bo niegdyś redukowała natężenie stresu u naszych przodków…Proponowane wyjaśnienia; religia zaspakaja naszą ciekawość, dając odpowiedź na pytania o Wszechświat i nasze w nim miejsce” albo:wiara daje nam pociechę i ukojenie”. Inne wytłumaczenie to; „religii teoria doboru grupowego”.

Plemię, którego bóg jest bóstwem wojowniczym i zazdrosnym, wygrywa wojny z sąsiadami, których bóg jest istota łagodną i miłującą pokój ( albo którzy w ogóle własnych bóstw nie mają). Wojownicy, którzy wierzą, ze męczeńska śmierć to droga wprost do raju, biją się z większą odwagą i łacniej oddają życie. Zatem w międzyplemiennej walce zwycięstwo takiego plemienia jest bardziej prawdopodobne, a sukces pozwala zabrać pokonanym żywy inwentarz i wziąć ich kobiety jako branki. Zwycięskie plemiona rozpleniają się, powstają plemiona potomne, a wszystkie czczą tego samego boga.

opr. Wacław Zabłocki

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments