Odsłonięcie obelisku w Sokolnikach

038_2Odsłonięcie obelisku w hołdzie parafianom Sokolnik, którzy zginęli w czasie ucieczki w pierwszych dniach wojny we wrześniu 1939 r. od kul i bomb lotników niemieckich.

 
W dniu 21 września 2014 roku odbyła się uroczystość odsłonięcia obelisku upamiętniającego poległych mieszkańców parafii Sokolniki, którzy zginęli w pierwszych dniach września 1939 r.
Uroczystość poprzedziła Msza Św. w intencji poległych mieszkańców odprawiona w kościele parafialnym w Sokolnikach z udziałem rodzin poległych mieszkańców, władz Gminy , Powiatu ,zaproszonych gości, radnych Rady Gminy, pocztów sztandarowych i delegacji wszystkich jednostek OSP, Zespołów Szkół w Gminie oraz delegacji Związku Kombatantów i Osób Represjonowanych i Klubu Regionalno-Historycznego „Gloria Victis” z Czastar.
Odsłonięcia obelisku dokonała Pani Maria Brząkała, która jako 3-letnia dziewczynka w pierwszych dniach września 1939 roku straciła rodziców i brata, ze wzruszeniem wyraziła swoją radość, że po 75 latach będzie miejsce upamiętniające jej najbliższych(zginęli w czasie ucieczki w okolicach Łasku …).
Wydarzenia z pierwszych dni września 1939 roku przedstawił w swoim wystąpieniu Pan Jan Juszczak, emerytowany Dyrektor Szkoły Podstawowej w Sokolnikach, autor wielu publikacji o historii naszej Gminy a przede wszystkim inicjator upamiętnienia i oddania hołdu poległym mieszkańcom.
Hołd poległym w tragicznych okolicznościach mieszkańcom oddano z należną czcią i godnością, hymn i rotę wykonała orkiestra dęta z Dzietrzkowic pod batutą Damiana Janasa.

Składam serdeczne podziękowania:

– rodzinom poległych za przyjęcie zaproszenia i udział w uroczystości
– ks. Kazimierzowi Wawrzyniakowi – proboszczowi Parafii za współpracę w organizacji uroczystości
– Panu Ryszardowi Manii za ufundowanie kamienia i wsparcie techniczne w przygotowaniu miejsca pamięci
– Panu Janowi Juszczakowi za inicjatywę i aktywne wspieranie działań mających ocalić od zapomnienia ważne wydarzenia na naszej gminnej ziemi
– władzom Powiatu, pocztom sztandarowym i delegacjom, mieszkańcom oraz wszystkim uczestnikom uroczystości.

Wójt
Sylwester Skrzypek

Tekst przemówienia Pana Jana Juszczaka

Szanowni Państwo!
1 września 1939 r o godz. 4.40 niemieckie lotnictwo zaatakowało bezbronny
Wieluń. Nie było tam wojska. W Wieluniu rozpoczęła się II wojna światowa,atakiem na
ludność cywilną. Był to napad bez wypowiedzenia wojny. O jej wybuchu mówiono w kraju
już wcześniej. W roku 1938 Hitler zajął Austrię i Czechosłowację,a w roku 1939 zażądał od
Polski Wolnego Miasta Gdańska i korytarza przez nasze terytorium do Prus
Wschodnich,wojna była bardzo blisko. Rząd polski odmówił Hitlerowi takiego żądania. W
kraju rozpoczęły się gorączkowe przygotowania do wojny. Szkolono społeczeństwo do
obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej. Organizowano punkty obserwacyjne. Jako 11
letni chłopiec pamiętam dobrze te wydarzenia i ogromny strach przed wiszącą nad nami
wojną. Pamiętam, że dużo pisały gazety jak zabezpieczać się przed gazem. Tę psychozę
wzajemną spotęgowała zorza polarna, która wystąpiła wieczorem z 25/26 stycznia 1939 r.
Była bardzo rozległa,obejmująca swym zasięgiem północną półkulę nieba,aż do zenitu. Jej
intensywne kolory napawały grozą. Wydawało się,że to jakby wielki pożar nieba. Często jej
barwy zmieniały się i przemieszczały tworząc jakieś figury , jakieś znaki. Pamiętam jak
mówiono!O tam jest krzyż,tam krzyż niesie Pan Jezus itp. Zorza trwała dość długo.
Oglądało ją tej nocy bardzo dużo ludzi. Jak wiemy objęła ona całą Europę.
Bardzo wczesnym rankiem 1 września 1939 r. obudziły mnie bardzo głośne
rozmowy a nawet krzyki. Wstałem z łóżka,wyszedłem na dwór i zobaczyłem moich
sąsiadów głośno rozmawiających i wpatrujących się w bardzo mocno zamglone niebo,bo
stamtąd dochodził złowrogi warkot lecących z zachodu na wschód samolotów.
Pamiętam,że wtedy dochodziły do nas jakby bardzo dalekie grzmoty,dudnienie. Stojący
mówili,że to pewnie ćwiczenia przed mającą rozpocząć się wojną. Inni znowu,że to
Francuzi i Anglicy lecą nam z pomocą, być może , że to było słychać bombardowanie
Wielunia. Na wiosce nikt nie posiadał nawet słuchawkowego radia. Była to jednak wojna.
W Sokolnikach dowiedziano się o wybuchu wojny z radia, bowiem tu kilka bogatszych je
posiadało. Potwierdzeniem tych wiadomości o wojnie było przywiezienie przez wojskowych
rannego pilota niemieckiego samolotu,który uszkodzony lądował na polach pod
Galewicami. Felczer A. Śmigielski założył mu opatrunek. Miał ranną rękę i głowę. Po
przesłuchaniu go przez dowódcę czołgów stacjonujących w Sokolnikach, jeniec został
przewieziony do wieluńskiego szpitala, który już był zbombardowany. Jeniec jednak
otrzymał dalszą pomoc w punkcie ratowniczym w Wieluniu. Oczekujący w punkcie
opatrunkowym ranni usiłowali nawet dokonać samosądu na niemieckim lotniku ale do tego
nie dopuszczono. Na miejscu lądowania samolotu rozbroił go śp. K. Gaj z Tybli wtedy
mieszkaniec wsi Galewice.
Pierwsi uciekinierzy pojawili się w Sokolnikach już ok. godz. 10.00. Byli to
mieszkańcy Piasków k. Bolesławca,krewni Dymaczów. Oni to widzieli niemieckich
żołnierzy,którzy jak się okazało byli oni z przybocznego pułku A. Hitlera. Byli bardzo
okrutni. Złożyli Hitlerowi przysięgę w następującym brzmieniu: „ Przysięgam A.Hitlerowi
wierność i odwagę. Przysięgam Ci i wyznaczonym przez ciebie przełożonym posłuszeństwo
aż do śmierci tak mi dopomóż Bóg”. Na sprzączkach pasów żołnierzy niemieckich był
napis: „ Got mit uns” co znaczy „Bóg z nami” a zabijali w imię Boga. Pułk ten po walce pod
Piaskami k. Bolesławca poniósł straty,ale opór przełamał i maszerował do Wieruszowa
przez Mieleszyn. Tam podpalił zabytkowy kościół w Wieruszowie,dokonali morderstwa na
Żydach i Polakach. Następnego dnia w południe dotarł do Sokolnik. W Tyblach podpalił 4
zabudowania,a w Sokolnikach wioskę od strony zachodniej i wschodniej. Spaliło się ok.
40% zabudowań.
1 W niedzielę 03.09 podpalili kościół. Kolumna maszerujących Niemców musiała się
zatrzymać, bo cofające się polskie oddziały wysadziły most na Strudze Węglewskiej. Do
odbudowy mostu zatrzymano kilku mieszkańców Sokolnik, którzy wracali z krótkiej
ucieczki. Po naprawieniu mostu chciano ich rozstrzelać, ale zjawił się wysoki rangą
niemiecki oficer i ocalił im życie. Mieszkańcy Sokolnik uciekli przed armią niemiecką już
w godzinach popołudniowych i wieczornych 01.09 kierując się drogą na Zdzierczyznę –
Pichlice do Lututowa i dalej za Wartę. Na rzecze Warcie nasza armia miała zatrzymać
Niemców. Przerażająca siła armii niemieckiej przerwała linię obronną i nie zatrzymano
wroga. Pierwszą ofiarę śmiertelną wojny Sokolnik była Helena Wypych, która zginęła w
zbombardowanym szpitalu w Wieluniu. Następną ofiarą była M. Juszczak , która wracając
z ucieczki z mężem 04.09 została postrzelona śmiertelnie przez maszerujące oddziały
niemieckie. Małżeństwo szło rowem, by nie przeszkadzać niemieckim wojskom
maszerującym szosą w kierunku skrzyżowania dróg Sokolniki – Walichnowy – Lututów.
Następną ofiarą byłą 18 letnia żona Leona Nikodema z 2 letnią córeczką Teresą. W czasie
rozmowy z L. Nikodemem mówił, że to tragiczne wydarzenie miało miejsce pod Łaskiem
dnia 5.09. Zobaczyliśmy nadlatujące samoloty niemieckie i położyliśmy się na polu w
ziemniakach. W ostatniej chwili ja przesunąłem się nieco dalej. Po strzelaninie podniosłem
się i ujrzałem martwą żonę z córką. Pochowałem je na cmentarzu w Łasku. Uciekałem
dalej aż do Warszawy i jednocześnie zwróciłem się do wojskowych, żeby mi dali broń bo
chciałem walczy z Niemcami. Niestety broni mi nie dano. W podobnych okolicznościach
zginął koło Łasku brat Janiny Misiakowej (tu obecnej) brat Tomasz Kluska ,Lucjan
Ostrycharz ze Zdzierczyzny, Henryk Orkisz i Stanisław Kwiatkowski z Tybli.
Największą tragedię przeżyły rodziny Brzezińskich i Sokołowskich z Tybli. Ich
tragiczną śmierć opowiedział mi śp. Zygmunt Maciejewski z Wieruszowa ich krewny. We
wrześniu 1939 roku był bardzo młodym chłopcem i liczył niespełna 12 lat. Dnia 01.09
z Wieruszowa wyjechali furmanką przed południem. W godzinach południowych dotarli do
Tybli. Na wozie jechało 16 osób wśród których było siedmioro dzieci w wieku od 5-u
miesięcy do 5-u lat. Po naradzie z krewnymi (Brzezińskimi i Sokołowskimi) podjęli decyzję
ucieczki. Z Tybli wyjechali wieczorem. Wujkowie zabrali ze sobą krowy, które były ich
żywicielkami ale bardzo opóźniały prędkość jazdy. Również i ruchy naszych wojsk nie
sprzyjały uciekającym. Na drugi dzień wieczorem dotarli do Złoczewa. Rano 5 września
dojechali niedaleko Kolumny. Zauważyliśmy,że od wschodu (Pabianic) pojawiło się na
niebie dużo samolotów niemieckich- mówi Z. Maciejewski. Zaczęły strzelać i zrzucać
bomby na zatłoczoną uciekinierami drogę. Nasze wozy nie były obok siebie. Mój wóz
znajdował się ok. 80 m dalej. Po odlocie samolotów poszliśmy z dziadkiem na
pobojowisko. Ujrzeliśmy straszny przeraźliwy widok. Na drodze i obok niej leżeli zabici oraz
konie i krowy. Na pobojowisku znaleźliśmy zwłoki wuja Brzezińskiego, syna Zdzisława
i jego ciężko ranną żonę, którą zabrano do szpitala i po kilku dniach zmarła w szpitalu
w Zduńskiej Woli. Przeżyło troje młodszych dzieci Wacław lat 9, Andrzej lat 6 i Maria lat 3
obecna na tej uroczystości. Z rodziny wujka Sokołowskiego zginęła jego żona, córka
Janina 13 lat i syn Marian 11 lat. Ranną została wychowanica Bronia. Nieopisany ból
zapanował w sercach żyjących. Babcia bardzo płakał odmawiając różaniec. Także to
tragiczne przeżycie spotkało wielu ludzi uciekając przed niemiecką nawałą. Nasza Ojczyzna
po zaledwie 20-stu latach niepodległości został podbita przez dwóch potężnych sąsiadów:
Niemcy i Rosję. Zaczęła się dla narodu naszego straszna okupacja. Był to okres zupełnego
poniżenia, upodlenia i unicestwienia naszego narodu. Niemcy uważali się za nadludzi.
Wymagali bardzo rygorystycznie oddawania im czci a mianowicie pozdrawiania ze zdjęciem
2czapki. W przeciwnym razie bili. Ja sam za upór zostałem pobity. Nawet w ten prosty
sposób stawialiśmy opór okupantowi, wierząc, że doczekamy się wolności.
Życie nasze okupione było dużymi stratami nie mieszczącymi się w granicach
pojęć i moralności ludzkiej. II wojna światowa pochłonęła ponad 50 mln istnień ludzkich,
w tym 6 mln obywateli polskich. Ginęli nasi żołnierze bohatersko walczący na wszystkich
frontach wojennych w Europie. Niewinni Polacy ginęli od pierwszych dni wojny, w czasie
ucieczki przed niemiecką nawałą, w obozach koncentracyjnych i mordowani przez
miejscowych żandarmów. Żadna statystyka nie zdołała dotąd uchwycić, ilu naszych
rodaków w okresie powojennym zmarło na skutek cierpień fizycznych i psychicznych
spowodowanych wojną.
Na jednej z pielgrzymek do Polski Jan Paweł II dzisiaj święty
powiedział: „Naród, który nie pamięta swojej przeszłości, nie ma przyszłości.
Nie dajmy się wykorzenić”. W końcu lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku
zorganizowaliśmy ze śp. Zenonem Ciachlą nauczycielem tutejszej szkoły Izbę Pamięci.
Zgromadziliśmy w niej materiały dotyczące strat ludności poniesionych w czasie II wojny
światowej z terenu naszej szkoły pokrywającego się z granicami parafii. Po tylu latach
postanowiłem je udostępnić na co dzień społeczeństwu. Dzisiaj to czynimy.
Niechaj nieme kamienie mówią. Pragnę jeszcze upamiętnić żołnierzy, którzy
polegli we wrześniu 1939 r. i na innych frontach. Tych co zginęli w obozach
koncentracyjnych oraz zamordowanych przez miejscowych żandarmów. Fundując tą tablicę
oddajemy jednocześnie należny hołd wszystkim, którzy cierpieli za to, że byli Polakami.
Ojczyzna to ziemia o groby.
CZEŚĆ ICH PAMIĘCI
Dziękuję bardzo samorządowi Gminy i przewodniczącemu rady Panu Grzegorzowi Miśkowi.
Dziękuję również Panu Wójtowi Sylwestrowi Skrzypkowi za poparcie inicjatywy,za bardzo
wielką pomoc,serdeczność i wsparcie duchowe w czasie jej realizacji. sokolniki.pl

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments