Wszystkiego dobrego na ten Nowy Rok – Felieton Jędrzeja Kuzyna

felieton2016Zaczął się rok 2016 bardzo przyjemnie, bo długim weekendem. Było więc sporo czasu na to, żeby móc zastanowić się co dalej.

 

 

Czy zachować się jak człowiek honoru, czy trwać w uporze swoich racji. Jednym się to już udało na początku, inni będą do tej decyzji dochodzić jeszcze bardzo długo. Nie jest to łatwa sprawa rezygnować z przyjemności, nawet kosztem honoru. Czasami myślę, że dla większości z nas wręcz niemożliwe. Ale przykłady nadchodzące od czasu do czasu jednak zmuszają do refleksji. Do tej refleksji zmusza panująca pogoda. Siarczysty mróz pozwala zasiąść przy kominku, piecu czy kaloryferze i grzejąc kości poruszyć myślenie. A poruszając myślenie rozbudzić sumienie.

Ktoś ostatnio w rozmowie ze mną poruszył ten problem. Sumienie. Coraz bowiem rzadziej używamy tego terminu. A przecież kiedyś był on nieodzowny. Odwoływaliśmy się do tego parytetu. Teraz coraz rzadziej. I ten ktoś moim zdaniem miał sporo racji. Teraz każde świństwo jesteśmy w stanie zaakceptować w imieniu jakich racji, interesów państwowych, politycznych, religijnych czy rodzinnych. A już szczególnie finansowych. Oszukać przyjaciela, zniszczyć konkurencję nawet wtedy kiedy robi tak samo dobre i potrzebne dla innych rzeczy. A może właśnie dlatego, dlatego że robi to samo co my. Dlaczego ma robić, kiedy tylko my możemy to robić i mieć większe zyski. Coraz mniej sumienie zajmuje miejsca w naszym życiu. Nie odwołujemy się do niego. Bo nie zostało ona w nas wykształcone. Nawet kościół rzadziej o nim wspomina, mówi o miłości, ale jak mówić o miłości, kiedy nikt, albo prawie nikt nie naprawia swoich win. Nie naprawia swoich błędów, co najwyżej tłumaczy swoje postępowanie i przekonuje innych do swoich racji. Wynajmuje adwokatów, by te racje były bardziej przekonywujące.

Mój ulubiony pisarz, Albert Camus powiada, że człowiek jedyną istota na świecie, która nie chce być tym kim jest. Szuka dla siebie nowego miejsca, nowych wymiarów i kolejne wyzwania. Nie potrafi cieszyć się sobą, ale radości poszukuje poza swoją świadomością. W bogactwie, tych dodatkowych gadżetów, bez których inne istoty doskonale funkcjonują i żyją w harmonii. Takimi błyskotkami są noworoczne ognie sztuczne w takich ilościach wybuchających za oknem i rozbłyskujących na niebie. Nawet w tak małym miasteczku jak te w którym obecnie mieszkam wyglądało to jak trzecia wojna światowa rozgrywająca się na ekranie telewizora nieba. Ale kiedy my się cieszyliśmy. W zasadzie dla niektórych jaki to powód do radości. Ot może zwykła próżność i nuda.

Inne stworzenia odczuwały to w przedziwny sposób. Dopiero w tym roku tak dokładnie przyjrzałem się zwierzętom, które musiały przeczekać tę noc. Przestraszone, skulone, rozglądały się wokoło siebie. Koty uciekały, kryły się po katach. Gdyby tylko potrafiły mówić pewnie zdziwilibyśmy, że potrafią tak samo siarczyście kląć jak ludzie, a może nawet bardziej? Widziałem to po moim psie. Ten atakował z agresją w kierunku wybuchających ogni sztucznych jakby chciał nas przed tym niebezpieczeństwem obronić. Rozczulił mnie i zrozumiałem jak ważnym elementem jest naszego stada.

Gdyby tak można było chociaż na chwilę przemienić się w noc sylwestrową w psa albo kota. Ilu potem sięgnęłoby po sztuczne ognie? Myślę, że większość zrezygnowałaby. A tak nigdy to nie nastąpi. Bo gdyby zakazać tych rozkoszy ducha i ciała, wielu z nas świat zawaliły się. Tyle firm upadłoby, tylu ludzi straciłoby pracę, a dzieci chodziło głodnych. Więc wstępować będziemy w coraz to większe absurdy, byle tylko nas wskaźnik PKB się nie obniżył.

Jędrzej Kuzyn

Ten wpis został opublikowany w kategorii Felieton. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments