Wycieczka do Karpacza i Pragi

1 (4) (Copy)Relacja z wycieczki uczniów Gimnazjum im. Jana Pawła II w Galewicach.

 

 

 

Dzień I
Wyjazd o godzinie 8:00. Parę godzin jazdy do Kowar, gdzie oglądaliśmy makiety budowli w Parku Miniatur. Pojechaliśmy dalej. Dotarliśmy do Jeleniej Góry, gdzie zmieniliśmy środek transportu na NASZE NOGI. Po godzinnej wspinaczce pod górę, umęczeni zdobyliśmy Zamek Chojnik (nareszcie)! Mimo tego, że byliśmy już jedną nogą w grobie, kazali nam wchodzić po schodach na taras widokowy. Jednak widoki były warte tego trudu. Pod wieczór (w końcu) przejechaliśmy autobusem do długo wyczekiwanego hotelu w Borowicach. Nareszcie mogliśmy odpocząć i zjeść pierogi. Dzięki naszym kochanym nauczycielom cisza nocna była dopiero o 23:00.

Dzień II
Śniadanie o 6:45 (czemu tak wcześnie ?!). Wyjazd do Pragi o 7:30. Cztery godziny nieustannej jazdy. Do wytrzymania, chyba że w trakcie snu ktoś zaczął gadać 🙂 W Czechach zaczęliśmy od zwiedzania ślicznego ogrodu. Następnie przeszliśmy do pałacu – zamku (bo dokładnie nie wiemy co to było :-)) i katedry autorstwa Wita Stwosza. Następnie spacerek na Most Karola. Pogoda była śliczna, aż do momentu gdy nauczyciele dali nam godzinę czasu wolnego. Wtedy zaczęło padać. Fajnie, nie ? 🙂 Powrót do domu koło 21:00. Wszyscy marzyliśmy o łóżku, gdy… napadli nas chłopcy z pastami do zębów w rękach. PIEKŁO!!! Do teraz czujemy zapach pasty.

Dzień III (ostatni :-()
O 8:00 wykwaterowanie. Suchy prowiant do plecaka, biegiem do autobusu i jedziemy do Karpacza. W podanej powyżej miejscowości poznaliśmy niezwykle miłą panią przewodnik, która zaprowadziła nas na Śnieżkę, ale wcześniej… (o nie!) mieliśmy pojechać wyciągiem. Była gęsta mgła, a do tego jechaliśmy około osiem metrów nad ziemią. Czuliśmy się jakbyśmy byli trzy metry nad niebem (zrozumieją tylko nieliczni). Spokojnym tempem wędrowaliśmy po niezbyt stromym zboczu góry. Wtem nadszedł najtrudniejszy (bardzo stromy) odcinek na szlaku. Daliśmy radę 🙂 W drodze powrotnej zobaczyliśmy Strzechę Akademicką, a później odpoczęliśmy w Samotni. Na samym końcu zwiedziliśmy przepiękną Świątynię Wang. Niestety to był koniec naszej wycieczki.

Najzabawniejsze chwile działy się oczywiście w drodze powrotnej w autobusie. O dziwo wszyscy nabrali wtedy mnóstwo energii. Śpiewaliśmy, bawiliśmy się… Niestety Galewice były coraz bliżej. Reasumując, wycieczka była niezwykle udana 🙂 Wspomnienia na pewno zostaną na długo w naszej pamięci 🙂

Autorki artykułu: Zosia Kania i Ola Domal
Fot. Maciej Standziak

Ten wpis został opublikowany w kategorii Europa, Galewice, Z kraju. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments