Felieton Jędrzeja Kuzyna

felietonDziwna jest natura człowieka czyli i mnie w to wplątując. Jestem przecież taką miliardową cząstką większej całości, Ten tajemniczy stwór, którego początki powstania nie są jasne, czyli ja, już na dobre, i bezwzględne, skolonizował ziemię.

 

Można spotkać go od bieguna na północy do tego na południu. A chciałby jeszcze na Księżyc jeszcze raz spróbować i osiedlić się tam na stałe, a i o Marsie myśli coraz poważniej. Już w laboratoriach na Hawajach prowadzone są próby czy jest to możliwe. Testy jak zachowa się podczas długiej podróży i przebywaniu na tak odległej jak dla niego planecie, dokąd można polecieć bo pozwalają na to środki techniczne, ale już tego czy wróci wcale nie jest pewien. To jednak go nie wystrasza, bo nie potrafi się zatrzymać w swoim rozwoju. Jest jak wielki wybuch. Stał się tym czym jest, tworem żywym, ale przede wszystkim śmiertelnym i teraz pędzi na wszystkie strony świata. Jakby przez to swoje rozpędzenie chciał zaprzeczyć śmiertelności. Tak mocno w nią uwierzył, że nie pozwala nikomu mieć odmienne zdanie. Coraz bardziej drapieżny, łakomy i wojowniczy. Gotowy zniszczyć wszystko co mu staje na drodze. Tych co myślą inaczej i nie chcą klaskać na wiecach, które organizuje.

Tak zapewne widziałby go ktoś, kto z kosmosu przez wielką lunetę obserwowałby jego nerwowe ruchy przypominające niepokój w mrowisku, do którego został włożony kij. I dziwiłby się bardzo, że próbuje wyjść poza swoja planetę, a nie potrafi poukładać sobie porządnie w głowie. Gdyby ten obserwator patrzył z góry zobaczyłby jak topnieją lodowce, jak strzelają działa, przemieszczają się zielone ludziki z jednego miejsca w drugie miejsce. Samoloty zrzucają bomby i broń chemiczną, dorośli mącą w głowach dzieci przypinając im pasy już nie cnoty, ale pasy grozy wypełnione materiałami wybuchowymi. Zapewne gdyby to zobaczył wysłałby swoje i wojska i rozpoczął inwazje na ziemię. By zniszczyć w zarodku tę zarazę, która chciałaby na swój sposób skolonizować galaktykę. Ale czy ten po drugiej stronie peryskopu jest lepszy od nas, czy ma takie same jak my instynkty? Czy materia, która stworzyła człowieka, może nie do końca stworzyła, ale ugruntowała w tym co jest, jest w stanie wytworzyć byt doskonały?

Zapewne nie, bo wciąż szukamy tego bytu. Potem definiujemy go, przypinamy ramy nakazów i powinności i dajemy się w nie wplątać i sami stajemy się strażnikami kajdan, które sobie założyliśmy. Tacy zapewne jesteśmy w tej wielkiej masie i takimi się postrzegamy. Ale mimo tak okrutnych stwierdzeń okazuje się, że trwamy w między smutkiem a śmiechem, tęsknimy i kochamy. Każdy z osobna jest doskonałym bytem, połączeni w większą całość tracimy równowagę i łatwo się potykamy, potem przewracamy. Może więc trzeba skupić się na tym szczególe, uwierzyć poetom i innym niespokojnym duchom, którzy wyjmują nasze lęki ze swoich lęków i pokazują jak łatwo w jednej chwili stać się szczęśliwym człowiekiem i jak łatwo potem przegrać. A granica pomiędzy zwycięstwem jak i porażką jest bardzo cienka, bo po obu stronach znajdują się ludzie, którzy modlą się do tego samego Boga, najczęściej o sprzeczne intencje.

Jędrzej Kuzyn

Ten wpis został opublikowany w kategorii Felieton. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments