Gmina Sokolniki Czyta!

W ramach ogólnopolskiej akcji Cała Polska Czyta dzieciom przez miesiąc czerwiec w Gminie Sokolniki spotykaliśmy się z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi w bibliotece na wspólnym czytaniu i rozmowach o książkach. Wśród naszych lektur znalazły się historie napisane między innymi przez Adama Wajraka, Grzegorza Kasdepke, Pawła Beręsewicza, Neila Gaimana czy Danutę Wawiłow. Finałem czerwcowej akcji było wielkie czytanie na trawie w urokliwym Sokolnickim parku. Młodym mieszkańcom w ciepłych promieniach słońca opowiadania, wierszyki i bajki czytali zaproszeni goście: Lidia Beljulji – kierownik referatu organizacyjnego w urzędzie Gminy Sokolniki, Ewa Jopek – radna Gminy Sokolniki, Zofia Siwik – dyrektor GOKSiT i Sylwester Kozera – strażak OSP Sokolniki.
Momentem kulminacyjnym była czytana premiera bajki o Sokolnikach pisanej i ilustrowanej przez dzieci uczęszczające na zajęcia prowadzone przez Roksanę Krasoń w gminnej świetlicy.
Na zakończenie na wszystkich czekała słodka niespodzianka ufundowana przez wójta Gminy Sokolniki Sylwestra Skrzypka.
Pragnę złożyć serdeczne podziękowania przede wszystkim dzieciom i młodzieży za fantastyczne i inspirujące spotkania, do których na pewno wrócimy po wakacjach. Dziękuję wójtowi, dyrektorom szkół, nauczycielom i wychowawcom z Zespołu Szkół, przedszkola oraz świetlicy gminnej w Sokolnikach, dyrektor GOKSiT, radnym, pracownikom Urzędu Gminy, Ochotniczej Straży Pożarnej, pracownikom gospodarczym z terenu gminy. Bez Waszego wsparcia, pomocy, współpracy nie byłoby niczego.
Czerwcowo czytanie na trawie było zakończenie akcji promującej czytelnictwo, a jednocześnie niejako początkiem różnorakich działań z książką w tle, skierowanych do małych i dużych, bo nie da się ukryć, że #gminasokolnikiczyta.

Beata Waniek
BPGS

SOKOLNIKI – ZACZAROWANA KRAINA

Autorzy i ilustratorzy (w kolejności alfabetycznej):

Laura Hejt
Wiktoria Hryciuk
Maciek Ligęza
Weronika Ligęza
Laura Muszkiewicz
Marta Szkudlarek
Natalia Szkudlarek
Tobiasz Świerkowski
Emilka Wykrota

Sokolniki – zaczarowana kraina.

Dawno, dawno temu, roku Pańskiego 1997, kiedy na świecie wciąż żyły dinozaury, w przepięknej zielonej i zaczarowanej krainie zwanej Sokolnikami wszystkim mieszkańcom żyło się dostatnio, bezpiecznie i miło. Sokolniczanie każdego dnia mijali się z uśmiechem na ulicy, pozdrawiali, pytali się wzajemnie o zdrowie, służyli sobie pomocą. Zarówno kobiety jak i mężczyźni dzielili się obowiązkami, wspomagali w problemach, a wieczorami wspólnie z dziećmi spędzali czas na spacerach, zabawach i czytaniu książek. Jako, że Sokolniki to zaczarowana kraina, obok ludzi żyły tu – na równych prawach – różnorakie zwierzęta. I nikt się nie dziwił, że w szkolnej bibliotece książki wypożyczały dwie sowy: Zosia i Tosia, że dziennikarką lokalnej gazety była wiewiórka Roksana, a szefem policji była kotka Natalia, której zawsze pomagał wierny pies Ludwik.
Tą piękną krainą rządzili król Karol i królowa Karolina. Mieszkali oni w pałacu wraz ze swoim synem Kacprem. Zarówno król jak i królowa byli bardzo dobrzy dla swych poddanych. Dbali, aby nikomu w królestwie nie działa się krzywda. Ich syn Kacper bardzo lubił psocić: a to zamieniał pastę do zębów na pastę do butów, cukier z solą, albo dzwonił do różnych drzwi i szybko uciekał. Czasami też zadawał się z miejscowymi rozrabiakami: ślimakiem mutantem Marcinem, smokiem Kazimierzem i liskiem Jakubem. I zamiast ślęczeć nad książkami wolał kopać piłkę z kolegami. Rodzice martwili się co z niego wyrośnie, ale kochali swego synka i nie potrafili się na niego złościć. Wszyscy wiedzieli, że w głębi serca to dobry i wrażliwy chłopiec. Nad bezpieczeństwem rodziny królewskiej czuwało trzech braci krokodylów: Jarek, Romek i Arek. Podobni do siebie jak trzy krople wody i wszyscy trzej – choć wyglądali niezwykle groźnie – byli największymi w całym królestwie tchórzami. Na szczęście ich szefem był skunks Sebastian, który nie bał się niczego, naprawdę niczego na świecie. Na wszelkie strachy, maszkary, potwory miał swoją tajemną broń: wyjątkowo śmierdzącą wydzielinę. Kiedy skunks Sebastian wyczuwał zagrożenie, najpierw spokojnie ostrzegał przeciwnika podnosząc wysoko ogon, drepcząc w miejscu lub cofając się. Następnie unosił przednie łapy, wyginał ciało w łuk i wypuszczał strumień aerozolu celując między oczy przeciwnika. Smród tych wydzielin bardzo trudno usunąć i jest wyczuwalny przez wiele dni. Substancje zawarte w tej wydzielinie mają także charakter żrący, mogą powodować kilkudniową ślepotę. Trudno się dziwić, że nikt rozsądny nie zadzierał ze skunksem Sebastianem.
Życie toczyło się więc w Sokolnikach spokojnie, bezpiecznie i wyjątkowo sympatycznie. Wydawało się, że nic się nigdy nie zmieni, aż do pewnego czerwcowego poranka…..

Ten wpis został opublikowany w kategorii Sokolniki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments