Dnia 17 listopada 2017 roku na zaproszenie Towarzystwa Historyczno-Kulturalnego ,,Arsonium” mury naszej szkoły odwiedził Tomasz Grzywaczewski. Tomasz to bardzo ciekawa postać, z rozsądku prawnik z pasji dziennikarz, podróżnik i pisarz.
To nie pierwsza wizyta Tomasza w Wieruszowie oraz naszej szkole. Po raz pierwszy odwiedził nas kilka lat temu i podczas spotkania z młodzieżą zaprezentował przebieg bardzo niezwykłej wyprawy pod nazwą ,,Long Walg Plus Expedition”, która była hołdem dla tych którym nie dane było powrócić z sowieckich łagrów. Tomaszowi podczas wyprawy, która wyruszała śladami polskiego oficera Witolda Glińskiego uciekiniera z syberyjskiego łagru, towarzyszyli jego koledzy Bartosz Malinowski i Filip Drożdż. Witold Gliński i jego dziewięciu towarzyszy na przełomie 1941 i 1942 przebyli trasę ponad 6 tysięcy kilometrów, która trwała prawie rok, a wiodła przez Rosję, Mongolię, Tybet, Nepal i Indie.
I tym razem Tomasz przybliżył zebranej na sali gimnastycznej młodzieży II-III klas gimnazjalnych i VII klas szkoły podstawowej przebieg tej wyprawy. Jak to ma w swoim zwyczaju w sposób bardzo barwny i ciekawy, posiłkując się zdjęciami i filmami zaczął kolejnymi etapami omawiać wyprawę, począwszy od miejsca w którym znajdował łagier, pomiędzy Jakuckiem a Olekminskiem w Jakucji, a zakończywszy w Kalkucie w Indiach. Wyprawa w zamierzeniach podróżników podzielona została na cztery, bezpośrednio po sobie następujące etapy: wodny (spływ statkami rzecznymi od punktu startowego w okolicach Jakucka aż do wschodniego brzegu Bajkału), pieszy (od wschodniego brzegu Bajkału do granicy rosyjsko-mongolskiej), konny (przez Mongolię do granicy z Chinami) i rowerowy (przez Chiny, Tybet i Nepal do Kalkuty).
W takiej też kolejności Tomasz zaczął omawiać poszczególne etapy wyprawy, wzbudzając wśród słuchaczy olbrzymie zainteresowanie, zwłaszcza, że bardzo często w swoją opowieść wplatał ciekawe historie dotyczące ludzi napotykanych na trasie marszu. Mimo, że prelekcja Tomasza trwała prawie 90 minut nie było widać wśród młodych ludzi znużenia, czy też zmęczenia, z zainteresowaniem słuchali młodego podróżnika, a na koniec nagrodzili go gromkimi oklaskami, którym nie było końca.
Mariusz Dychto