Anonimowe Dyktando Powiatowe

10 kwietnia w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej w Wieruszowie odbyło się Anonimowe Dyktando Powiatowe o tytuł Wieruszowskiego Mistrza Ortografii 2018. Dyktando miało na celu zwrócić uwagę na dbałość o język ojczysty mieszkańców powiatu wieruszowskiego oraz doskonalić poprawność ortograficzną i interpunkcyjną uczestników. Do tegorocznej edycji dyktanda wpłynęły 23 zgłoszenia z powiatu wieruszowskiego, do konkursu przystąpiło 21 mieszkańców.

Wydarzenie współfinansowane było ze środków Powiatu Wieruszowskiego w ramach kalendarza imprez kulturalnych. Nagrody uczestnikom wręczał Mirosław Urbaś, Wicestarosta Wieruszowski.

Tytuł tegorocznego Wieruszowskiego Mistrza Ortografii 2018 oraz nagrodę główną- tablet otrzymał Jacek Biernacki z Bolesławca, który był najlepszy tego dnia.

II miejsce zajęła Anna Walaszek z Wieruszowa,
III miejsce zajęła Monika Wojtera z Wieruszowa,
IV miejsce zajęła Justyna Krzemińska ze Żdżar.

Dziękujemy wszystkim za udział w naszej zabawie, poniżej prezentujemy tekst z którym mierzyli się nasi uczestnicy:

Tekst dyktanda przygotowała dr Iwona Bińczycka –Kołacz

„Ponadroczny chablis”

W rozgwieżdżonej Burgundii lał się ciurkiem ponadroczny chablis – niezgorszy półśrodek na chandrę. Odtąd nie kończy się dwudziestoczterogodzinna drzemka niemłodego chachara w willi Jaśmin. Chrapie stupięćdziesięciocentymetrowy Eustachiusz, człek pół dziki, pół cywilizowany. Bodajże menedżer (manager) z branży show-biznesu (businessu). Żmudne stuk – puk (stuk – puk!).. Po próżnicy pobudki żądać. Wpółmartwy leży. Można by się jedynie przeżegnać. Rzeźnia.

Hipnagogia. Azaliż to półsen czy półjawa? Męczą ochlaptusa koszmary. Przez moment jest hajdamakiem, znienacka hawiarzem, niespodziewanie chliborobem, wiceprezydentem i ekskrólem (eks-królem). Znowuż strzela z haubicy, przecież to działo z czasów wojen husyckich. Ale harmider! Potem popełnia żul harakiri. Seppuku to blichtr. Niedorzeczne, ale przy muzyce Ludwika van Beethovena ożywa. W mgnieniu oka popada w hurraoptymizm (huraoptymizm). Ni stąd ni zowąd żegluje, hisuje. Nieraz boi się dni dżdżystych i rzemlików. Z nagła przemierza transatlantykiem sześćset mil po Morzu Śródziemnym. Chyboczą (chybocą) chyłkiem chorągiewki. Hokus-pokus i w chalcedon się przeinacza, by później być harpagonem. Groszorób odhumanizowany, a wnet baletmistrz, choreograf. Chałturzy jak mało kto! Co za hard core!

Histeria niczym hejnał robi pobudkę. Zszarzała twarz harpagana. Pożąda wody jak kania dżdżu. Od razu wypiłby studnię jednym haustem. Chimeryczna hażanka, chuchrowata Halina zarządziła bezzwłocznie ożenek. Nietrzeźwy chajtnąć się poprzysiągł. Z powrotem alkohol chłepcze, ponurzeje. Chlupie Sherry, szlochając w duchu, że taki głupi. Wkrótce pierzchnie, dając chimerycznej Halinie na otuchę harlequin o beksie-lali, co wciąż się maże. Huncwot pędzi mercedesem w odcieniu hebanowym przez Zatokę Gwinejską. Harmatan (harmatan) znad Sahary dmie mu w twarz. Niezłe tournée! Homo viator przeżuwa humus z bakłażanem. Zjadłby gazpacho, choć nie jest łatwo strawne. Nie cacy Jezioro Rożnowskie, bieży na Wybrzeże Kościuszkowskie, potem nad jezioro Ontario. Jestże kto drugi tak żądny wrażeń? Chuligan chce bisurmanić!

Hasa rozhukany i hula. Przydałaby się Halina, by go ujarzmić. Nie najmądrzejszy, a może w ogóle niegłupi tylko szczwany! Znowuż paręsetkilometrowy dystans po toż przemierza, by nie zaznać uciemiężenia.

MGBP

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments