Moje spotkanie z Janem Pawłem II – te chwile stworzyły historię

18 maja 1920 r. przyszedł na świat Karol Wojtyła – Jan Paweł II. Z tej okazji przypominamy artykuł z 2009 r. o spotkaniu z papieżem ludzi z ziemi kępińskiej i wieruszowskiej.

 

Ludzie, którzy dostąpili łaski osobistego spotkania z Janem Pawłem II, nigdy tego nie zapomną. Po wielu latach pamiętają Jego ręce, oczy, dotknięcie, uśmiech, każde słowo. Zapewne wszyscy czuli to samo i mieli świadomość, że Jan Paweł II to postać niezwykła i że spotkanie z nim pozostanie w pamięci na całe życie, że oto tworzy się historia. Spotkanie z Ojcem Świętym wspominają: Iwona Szkopińska (ówczesny burmistrz Wieruszowa), Jan Sarnowski (ówczesny wójt Baranowa), Anna i Leszek Michalewiczowie – mieszkańcy Bolesławca, Ks. Kazimierz Wawrzyniak proboszcz z Sokolnik.

Iwona Szkopińska Burmistrz Wieruszowa
Był to rok 2000, rok jubileuszowy miliony wiernych pielgrzymowało do Rzymu.
Nasza wyprawa do Rzymu to była pielgrzymka prywatna, chociaż cel był służbowy. Jechaliśmy, jako współuczestnicy pielgrzymki parafii św. Floriana w Częstochowie. Rada Miejska nadała w czerwcu Honorowe Obywatelstwo Wieruszowa Ojcu Świętemu z racji   bytności w klasztorze o. Paulinów, wiązało się to przede wszystkim z przyjazdem kardynała Karola Wojtyły w 300-setną rocznicę śmierci Augustyna Kordeckiego w maju 1973r. Naszym zamiarem było wręczenie insygnii związanych z Honorowym Obywatelstwem Wieruszowa, na które Ojciec Święty wyraził zgodę. Wraz ze mną pojechały panie: pani dyrektor MGBP Barbara Rosińska, Teresa Borowska pracownik UG, Krystyna Lisiecka skarbnik gminy oraz Aleksandra Różańska. Grupa Wieruszowska była pięcioosobowa.


Ojciec Święty był dla mnie wielka osobą – wspomina Iwona Szkopińska Burmistrz Wieruszowa 

Pamiętam, że było to ogromne przeżycie, duża ekscytacja tą sytuacją, wszystko przebiegało zgodnie z etykietą, do której musiałyśmy się dostosować, instruowano nas, co można zrobić, czego nie można, w końcu głowa kościoła Katolickiego. Wrażenie zrobił na nas spokój Ojca Świętego. W nas wulkan emocji, a u Ojca Świętego niesamowity spokój. Było to 10 grudnia, w niedzielę wieczorem. Pierwsza wręczałam medal. Papież od razu skojarzył Wieruszów:” – Tak znam Wieruszów, pamiętam…” Kiedy zobaczył zdjęcie, które przygotowywał nam pan Maciej Dzięglewski z pobytu Jego w Wieruszowie natychmiast skojarzył. – ”Pamiętam, pamiętam”. Byłyśmy bardzo dumne, podziękował za to Honorowe Obywatelstwo, zaprosiłyśmy Ojca Świętego do Wieruszowa, ale wiemy, że nie mógł już tego uczynić, powiedział: „-Zobaczymy, zobaczymy pani burmistrz”.
Audiencja mogła trwać  15 minut, według nas trwało to ułamek sekundy, emocje były bardzo duże, radość olbrzymia. Nasi współuczestnicy pielgrzymki trochę nam zazdrościli, bo nie mogli być w takiej bezpośredniej bliskości Ojca Świętego. Na forum audiencji środowej papież skomentował Honorowe Obywatelstwo Wieruszowa. Był zadowolony, widać było taką szczęśliwość Ojca Świętego. Fotograf papieski robił zdjęcia, przepiękne zdjęcia, które mamy na pamiątkę. Ja pamiętam wielkie emocje nasze i ten spokój Ojca Świętego, odbywało się to z wielką godnością. Jan Paweł II patrzył zawsze bezpośrednio w oczy osobie, która się do Niego zwracała, nie było sytuacji, aby gdzieś umknął Jego wzrok. Ta bezpośredniość wynikała z tego kontaktu wzrokowego, wrażenie, że tej osobie poświęca czas, taki głęboki wzrok, wpatrzenie w daną osobę. Ten wzrok i ten życzliwy uśmiech Ojca Świętego, odczuwało się dostojność i powagę sytuacji.

Miało nie być tej audiencji. Było mówione, że Ojciec Święty słabo się czuje, był  grudzień być może okres przeziębień. Mówiono, że nie będzie audiencji prywatnych, bo bardzo osłabiają organizm Ojca Świętego. O. Hejmo wraz z ks. Dziwiszem umożliwili nam tą audiencje, więc było to coś wyjątkowego. Pamiętam, że ks. Andrzej Parusiński notabene wieruszowianin proboszcz parafii, św. Floriana, z którą byliśmy powiedział nam później, że już nie ma tego rodzaju spotkań z pielgrzymami.

Ojciec Święty był dla mnie wielką osobą. Był dla mnie bardzo bliski, przede wszystkim, dlatego, że był Polakiem. Prowadził chrześcijan i nie tylko, bo działał na rzecz zjednoczenia wszystkich religii, był osobą, która preferowała pokój na świecie, szalenie dobry dla wszystkich grup ludzi, nie dzielił ich ani rasowo, ani wyznaniowo, nie dzielił na młodych i starych, każdemu umiał poświęcić czas. Gdy przyjeżdżał na pielgrzymki do Polski byłam w Kaliszu, Łowiczu, Wrocławiu i innych miejscach. Udział w nich sprowadzał się do przemyśleń, co jest w życiu ważne? Umiał wskazywać różnym ludziom na różnym poziomie, co jest ważne w życiu, czyli: wiara, dziesięć przykazań, nawet dla niewierzących miały znaczenie Jego nauki. Chwila odejścia Ojca Świętego była trudna dla Polaków. Zabiła ona serca Polaków. W Wieruszowie zebrało się 10-15 tys. ludzi. Zmarł człowiek narodu, wielki człowiek. Być może za 2 tys. lat pojawi się taki Polak. Mieliśmy to szczęście, że mogliśmy żyć w tych czasach i czerpać z bogactwa wiary i Jego nauk.

Jan Sarnowski Wójt Gminy Baranów

Audiencja u Ojca Świętego Jana Pawła II miała miejsce w 2001 r. Uchwałą Rady Gminy nadaliśmy Honorowe Obywatelstwo Gminy Baranów Ojcu Świętemu i zorganizowaliśmy wyjazd do Watykanu, aby osobiście wręczyć dokument nadania. Naszej delegacji 7-osobowej udało się dotrzeć bezpośrednio do Ojca Świętego na Placu św. Piotra podczas audiencji generalnej. Jest to duże przeżycie, bezpośredniość i otwartość Jana Pawła II spowodowała, że, pomimo, że przeżycie było ogromne, jednak bardzo normalnie przebiegała ta audiencja. W takiej bliskości Ojca Świętego byłem pierwszy i jedyny raz w życiu. Podczas pielgrzymki papieża do Polski w 1996r, byłem w Kaliszu, ale to nie to samo. Ten bezpośredni kontakt był szczególny, wspomina się, a jednocześnie wszystkich szczegółów nie idzie odtworzyć. Przekazaliśmy dokument Honorowego Obywatelstwa Gminy Baranów dla Jana Pawła II, Ojciec Święty podziękował, chwila rozmowy, nie pamiętam, to był zbyt krótki moment. Było bardzo dużo pielgrzymów, może 80-100 delegacji, byliśmy jedną z ostatnich delegacji, które dostąpiły bezpośredniej bliskości Ojca Świętego. Należy tu wspomnieć, że audiencja odbyła się dzięki o. Hejmo. Wyjazd zorganizował pan Bagiński, sekretarz gminy, który był wraz z żoną, która była w stanie błogosławionym, synek, który się urodził otrzymał imię Karol. W tym czasie Ojciec Święty był schorowany, ale nie dał poznać po sobie oznak choroby, ani zmęczenia. Zapytał: ”Gdzie jest ten Baranów?” Wiedzieliśmy, że jak Ojcu Świętemu mówiło się okolice Kępna, należało dodać, w pobliżu Wieruszowa. Dlatego ten Wieruszów został przeze mnie wymieniony i Ojciec Święty skojarzył gdzie jest Kępno i Baranów. Podczas audiencji była ta bliskość, zapamiętałem, że Ojciec Święty miał oczy koloru niebieskiego, w których była wielka siła, więc musiał być ten kontakt bliski. Rozmowa z papieżem była to taka ojcowska rozmowa. 

Chociaż nie mogę porównać, bo straciłem ojca jak miałem cztery lata, ale tak wtedy porównywałem rozmowę z Ojcem Świętym podczas tej audiencji. Pamiętam twarz, pełną szczerości, normalności, nie odczuwało się lęku, a należałoby prawda? W końcu głowa Kościoła, osoba szanowana na całym świecie. Otrzymaliśmy fotografie, które były robione przez osobistego fotografa Ojca Świętego. Dla mnie papież był przede wszystkim papieżem – Polakiem. Jego osobowość wyznaczała nasze postawy, wpłynęła na nas w sposób pozytywny. Ulicę, w pobliżu, której buduje się kościół zmieniliśmy nazwę z ul. Kasztanowej na ul. Jana Pawła II. Tak jak wszędzie w momencie śmierci papieża również u nas zbierały się tłumy, szczególnie młodych ludzi w okolicy Kępna, w kaplicy na Muratorze. Ks. Otręba odprawił mszę za duszę Jana Pawła II, młodzi ludzie w tym czasie zachowali się niezwykle godnie. W rocznicę śmierci wzdłuż ulicy pojawiają się lampiony, mieszkańcy.

Ci, którzy tworzą żywy kościół pamiętają o Ojcu Świętym.

W spuściźnie, która nam zostawił, Jego słowa muszą być przeanalizowane, aby mogły do nas dotrzeć. Myśmy wcześniej byli zafascynowani osobowością Prymasa Stefana Wyszyńskiego, Ojcu Świętemu przypisuje się obalenie komunizmu, które wydawało się niemożliwe. Bardzo
dobrze, że ludzkość dała taką osobę, jaką był Jan Paweł II i to w tym momencie, kiedy było to najbardziej potrzebne.

Anna i Leszek Michalewiczowie z Łubnic
– Na audiencji u Jana Pawła II byliśmy 06.04.1989r. Była to pielgrzymka z Kurii Częstochowskiej, w tych czasach nie każdy mógł sobie tak wyjechać. Będąc lekarzem pracowałem również w Domu Opieki w Chróscinie, dzięki jednej z sióstr zakonnych mogliśmy wziąć udział w tej pielgrzymce. -Dziesięć dni byliśmy we Włoszech, był z nami ksiądz z Częstochowy, zapomniałam nazwiska, po kilku dniach pobytu, będąc na Monte Cassino dowiedzieliśmy się, że dostąpimy dzisiaj audiencji u Ojca Świętego.


Jan Paweł II był dla nas prawdziwym ojcem – wspominają Anna i Leszek Michalewiczowie

Była to prywatna audiencja tzn. był tylko korpus dyplomatyczny, nie pamiętam, jakich państw, Chór Uniwersytetu Jagiellońskiego i nasza grupa 50 osób podzielona na dwie grupy. Mieszkańcy Łubnic ze składek zakupili krzyż. Podczas audiencji wręczyliśmy papieżowi. Ustawiono nas w takie półkole, dostałam się z tyłu, myślę sobie Boże drogi, nie będę blisko Ojca Świętego, nie umiem rozpychać się łokciami. I proszę sobie wyobrazić, papież szedł dosłownie jak w letargu, z wyciągniętymi rękami i wszyscy się rozstępowali jak Morze Czerwone. Doszedł do mnie i położył mi ręce na głowie. Ja nie wiedziałam, czy jestem żywa, czy to naprawdę się dzieje. Tylko my mamy zdjęcie z papieżem z tej naszej grupy. Na audiencji papież powitał nas, mówił do wszystkich, nie pamiętam co, to było, w 1989r., ale pamiętam co do mnie powiedział.

Chcieliśmy przekazać Ojcu Świętemu dar od mieszkańców Łubnic powiedziałam, że jestem z mężem, że mieszkańcy parafii złożyli się, aby podarować Ojcu Świętemu krzyż, mąż stał w tłumie, papież zapytał: „To gdzie tego chłopa masz?” Wtedy ludzie przepuścili męża i wręczył papieżowi krzyż od parafii Łubnice. Papież wtedy był w sile wieku, sympatyczny, wesoły. Ja zapamiętałam Jego ręce, delikatne jak aksamit, gładził mnie po włosach, po policzkach, dotknęłam Jego rąk, ucałowałam, były takie aksamitne, takie mięciutkie. Zapamiętałam te ręce. Chór Uniwersytetu Jagiellońskiego śpiewał piękna pieśń, wiersz Norwida, „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba… Tęskno mi, Panie… Do kraju tego, gdzie winą jest duża popsować gniazdo na gruszy bocanie, bo wszystkim służą… Tęskno mi, Panie… Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony są, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,”Bądź pochwalony- !”Tęskno mi, Panie… Papież się wzruszył, płakał. Nie tylko papież, wiele osób płakało.

To było wielkie przeżycie. Przed audiencją urzędnik papieski poinformował, że nie wolno robić zdjęć, kamerować. Z nami był pan Rurarz, który był Mistrzem Polski na żużlu, doznał kontuzji i pamiętam, że utykał na nogę. On przemycił kamerę. Papież zauważył i skomentował:, „Co mówili wam, że nie wolno zdjęć robić, to nieprawda, róbcie co chcecie”. Było to tak ogromne przeżycie, że bardzo płakałam, pamiętam, że z księdzem z Częstochowy na Placu św. Piotra objęliśmy się i tak oboje płakaliśmy. Byliśmy także w środę na audiencji ogólnej, było bardzo dużo młodzieży, rodzice z maleńkimi dziećmi, papież błogosławił. Wróciliśmy z Rzymu, to było przed Wielkanocą, za kilka dni dostaliśmy życzenia świąteczne od papieża: „Zmartwychwstał Pan prawdziwie. Alleluja. Z życzeniami i błogosławieństwem na Wielkanoc 1989r. Jan Paweł II. Papież. Serdeczne podziękowania za złożony dar”. Życzenia i podziękowanie otrzymał także proboszcz parafii Łubnice ks. Składanowski.

Dla mnie papież jest przewodnikiem po życiu, czytelnym znakiem – wspomina ks. Kazimierz Wawrzyniak, Proboszcz Parafii Sokolniki

Dla mnie papież jest przewodnikiem po życiu, czytelnym znakiem – wspomina ks. Kazimierz Wawrzyniak, Proboszcz Parafii Sokolniki

Jan Paweł II był dla nas prawdziwym ojcem. Był i powinien być takim drogowskazem, ale my jakoś szybko zapominamy, to, co do nas mówił. Stawiamy Jemu pomniki, ale bardziej powinniśmy się stosować do Jego nauk. Ks. Kazimierz Wawrzyniak Proboszcz Parafii Sokolniki Audiencji u papieża Jana Pawła II było bardzo dużo.

Pierwsza, rok 1983, Jan Paweł II przyjechał na Jasna Górę i wtedy po raz pierwszy usłyszałem Jego glos, nie z radia, nie z telewizji, ale na żywo. Ujmująca była barwa głosu papieża, przekazywał mądrość, ale jak się tą mądrość otuli taką barwą to jeszcze bardziej potęguje. Byłem wtedy bardzo młody, bardziej może uderzała barwa głosu niż treść. Kolejne spotkanie to był rok 1987. Na zakończenie I roku w Seminarium, pojechaliśmy na zakończenie Ogólnopolskiego Kongresu Eucharystycznego. To był Plac Zwycięstwa – Warszawa. Osobiste spotkanie z papieżem dokonało się w 1991 r. gdzie przez władze seminaryjne została mi powierzona funkcja prymowania Seminarium we Włocławku. Gdy skończyła się Liturgia, papież wchodzi do Seminarium, było nas kilka osób, był kolega, ks. Rektor, ja i papież.

To było najpiękniejsze przeżycie, bo po raz pierwszy można było wyciągnąć rękę. Papież miał taki zwyczaj, nigdy nie podawał ręki ad hoc. Jak podał to spojrzał na rozmówcę i zamienił kilka zdań, nie słów tylko zdań. Ciarki szły. Co było ujmujące to, to, że ciało i duch one współgrają ze sobą, jakby z wyglądu możemy określić człowieka. Wielkość papieża nie mieściła się tylko w Jego duchu, On mógłby nic nie mówić, wystarczyło na Niego patrzeć i już człowiek wiedział, że ma do czynienia z wielkością, największą.

Ta świętość emanowała, skóra świeciła blaskiem i to najczytelniej zobaczyłem. Pamiętam papież wyszedł z balkonu biskupiego w Kurii Diecezjalnej we Włocławku, była 22-23 godz., to było po spotkaniu z klerykami, powiedział: „Do roboty panowie, do roboty, bo Ja wiecznie papieżować nie będę”. To było ujmujące. Później był rok 1997, przeogromna radość, bo papież przyjechał do nowo powstałej Diecezji Kaliskiej, gdzie byłem księdzem. Ma to wielkie znaczenie, papież – głową kościoła, jeżeli przyjeżdża do nowo powstałej diecezji tzn., że chce dać jej swoją moc. W Sanktuarium rodzinnym, homilia papieża na temat rodziny była bardzo czytelnym drogowskazem jak powinna wyglądać rodzina. Następne spotkanie, też bardzo osobiste. Z Chórem Kairos z Witaszyc pojechaliśmy do Włoch. Pierwszy dzień rozpoczęliśmy od audiencji generalnej w auli Pawła VI. Ona mieściła wtedy od 7-8 tys. ludzi, czyli było nas bardzo dużo, udało nam się usiąść w miarę blisko. To był rok 2002, Ojciec Święty był bardzo schorowany. Jak się pokazał, to już była przeogromna radość, że wogóle jest, ale było widać jak strasznie cierpi. Audiencja trwała ok. godziny, papież powiedział krótką homilię, później wystąpili biskupi, poszczególne delegacje, na końcu ci, którzy się zgłosili zostali wyczytani przez papieża i ich pozdrowił. Zespoły śpiewacze zaczęły śpiewać, było ich dużo, także i my.

Nasz Chór zaśpiewał Gaude Mater Polonia. Z każdą chwilą było widać jak papież nabiera mocy. Jak się kończyła audiencja to papież ze wszystkimi, głośnym, mocnym głosem śpiewał Barkę i inne pieśni. Było to spotkanie przeogromnej radości, bo było widać, co się dzieje z człowiekiem, który widzi moc Pana Boga w ludziach, ludzie mu dodawali siły, energii. Potem przyszło spotkanie najtrudniejsze, tak się złożyło, że ja sam byłem chory i Moje spotkanie z Janem Pawłem II cd. śmierć papieża oglądałem w TV. Te chwile były najtrudniejsze. Dla mnie papież jest przewodnikiem po życiu, czytelnym znakiem. Nie był znakiem sam dla siebie, On był wielkością w sobie. Gdy zostałem księdzem, zacząłem czytać Jego dokumenty, zresztą papież sam o sobie powiedział, że nie uważa się za mówcę tylko myśliciela i gdy wczytamy się w Jego dokumenty kościelne, książki na temat kościoła, wiary, Boga, to przede wszystkim zobaczymy tam myśliciela, filozofa, etyka. Mnie bardziej urzekał papież modlący niż papież intelektualista. Jego intelekt ściśle powiązany był z modlitwą. Wszystkie dzieła, które stworzył wynikały z rozmowy z Bogiem. Papież był przewodnikiem, który mówił „Pójdź za mną! Wypłyń na głębię! Nie lękaj się! Otwórz drzwi Chrystusowi!”.

Wspomnień ze spotkań z Ojcem Świętym Janem Pawłem II – wysłuchała Anna Świegot
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments