Matka i dobry duch Wieruszowa

Niewielu jest ludzi, którzy przysporzyli naszemu miastu tyle sławy co ojciec Augustyn Kordecki. Zapewne nie takie były zamiary skromnego zakonnika, ale to właśnie z jego powodu w latach okrągłych rocznic odwiedzają Wieruszów najwyżsi dostojnicy kościelni, biskupi i kardynałowie, oraz rzesze wiernych. Pamiętamy podniosłe chwile z 5 maja 1973 r. Obchodziliśmy trzechsetlecie rozstania się ojca Augustyna z tym światem, a przybyły tu wówczas kardynał Karol Wojtyła w asyście licznych biskupów poświęcił pamiątkową tablicę. Jako jedna z niewielu pamiątek historycznych, przypomina o losach sławnego zakonnika. A jakie wspomnienia zachowaliśmy my?

Kończyłem właśnie czwarty rok studiów na wydziale elektroniki Politechniki Wrocławskiej, gdy organizujący uroczystości ks. Tadeusz Zasępa upatrzył sobie właśnie mnie, bym w imieniu wieruszowskiej młodzieży powitał dostojnych purpuratów. Nigdy dotąd nie zabierałem publicznie głosu, opierałem się więc z uporem godnym lepszej sprawy, jednak determinacja gospodarza przemogła w końcu moje niedecydowanie. Na wysokim podium, wzniesionym obok zakrystii przed bramą procesjonalną, zasiadł cały niemal episkopat, no i stanąłem ja. Przed mikrofonem, z kartką w dłoni, pełen obaw wyrecytowałem przygotowany tekst. Na wszelki wypadek nie spuszczał ze mnie oka ks. Tadeusz, i to on podał mi wiązankę róż, którą wręczyłem siedzącemu w fotelu Ks. Kardynałowi. Oczywiście emocje wzięły górę i do dziś nie pamiętam nic ze słów, które do mnie skierował. A szkoda! Gdybym wiedział, że rozmawiam z przyszłym Ojcem Święty, czy wręcz ze św. Janem Pawłem II, pewnie pamiętałbym … jeszcze mniej!

Ówczesne mamy zatroskane o codzienność swych rodzin nie były skłonne do rozpieszczania swych pociech, rzadko też słyszeliśmy z ich ust słowa pochwały. A jednak. A jednak zdarzały się wyjątki. Oto gdy po uroczystościach wróciłem do domu usłyszałem z ust mamy: „ Wiesz co, jednak bardzo dobrze się ciebie słuchało, wszystko zrozumiałam i nawet mówiłeś z dobrą dykcją”.

Gdy po latach przystąpiłem do pisania „Z Paulinami przez wieki”, wyszperałem ze sterty czasopism „Dzwonek Częstochowski” z 1903 r. i odszukałem relacje ówczesnych dziennikarzy o uroczystościach, jakie z okazji trzy setnej rocznicy urodzin o. Augustyna zorganizował w Wieruszowie zasłużony proboszcz, ks. Antoni Jabłoński. Pod udatnie wyrzeźbionym medalionem z popiersiem obrońcy Jasnej Góry wygrawerowano wówczas napis: „KS. AUGUSTYN KORDECKI, ur. w r. 1603 w Iwanowicach, zm. w r. 1673 w Wieruszowie. I tu pochowany. FUNDUJĄ WIERUSZOWIANIE”

Nic też dziwnego, że sławnego przeora zaliczamy do Dobrych Duchów Wieruszowa. Tu przecież w dzień Św. Joachima po raz ostatni wdział własnymi rękami swój habit, biodra swe jak do drogi przepasał, a po skończonym namaszczeniu ze łzami w oczach wydobywał akty wiary, nadziei i miłości względem Boga. Podobne chwile danym mi było przeżyć osobiście gdy odchodziła moja mama Rafaela. A odchodziła wprost do Pana!

Jerzy Maciejewski

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wieruszów. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments