100 harcerzy szło w ,,Marszu Powstańczym,, śladami powstańców z oddziału Antoniego Korytyńskiego

W sobotę 16 września 100 harcerzy szło w ,,Marszu Powstańczym,, śladami powstańców z oddziału Antoniego Korytyńskiego. Wydarzenie miało na  celu upamiętnienie Wielkopolan, którzy walczyli z Moskalami w Bitwie pod Lututowem inaczej zwanej Bitwą pod Koziołkiem.

Zbiórka i wymarsz marszu miał miejsce na terenie Domu Wczasów Dziecięcych w Głazie. Na starcie uczestników przywitał Starosta Kępiński Robert Kieruzal. Prawie 14 km trasa prowadziła przez miejscowości: Kaźmirów, Ostrówek, Przybyłów a następnie Traktem Grabowskim, którym przybyli powstańcy, harcerze doszli do ,,samotnej sosny,, – mogiły powstańczej.

Po odpoczynku i posiłku regeneracyjnym oficjalne uroczystości rozpoczęły się pod ,,samotną sosną,,. Wartę pełnili rekonstruktorzy ze Stowarzyszenia Historycznego im. Księdza mjr Szczepana Walkowskiego oraz harcerze zrzeszeni w Hufcu ZHP Kępno.

Uroczystość rozpoczęła się od odśpiewania Hymnu Narodowego a  prowadziła ją Anna Świegot, która powitała przybyłych gości:

Księdza  Kan Waldemara Gruszkę, proboszcza lututowskiej parafii pw Apostołów Piotra i Pawła, dziekana Dekanatu Lututowskiego,

Piotra Polaka Posła na Sejm RP,

Joannę Jędrecką przewodniczącą Rady Powiatu Kępińskiego, która reprezentowała starostę kępińskiego Roberta Kieruzala

Grzegorza Berskiego wiceprzewodniczącego RPK,

Małgorzatę Kipigroch dyrektor Szkoły Podstawowej im. Powstańców 1863 r. w Lututowie, która reprezentowała Burmistrza Lututowa Marka Pikułę.

Renatę Świeściak z Urzędu Gminy w Galewicach, reprezentującą wójta Galewic Piotra Kołodzieja.

Hieronima Marszałka i Mariusza Karbowiaka radnych Rady Powiatu Krotoszyńskiego

Jarosława Krzyżostanka leśniczego z  leśnictwa Szustry, który reprezentował dr inż.. Joannę   Oleszyńską-Niżniowską nadleśniczego z Nadleśnictwa Przedborów.

dr Aldonę Andrzejewską i Aleksandra Andrzejewskiego archeologów ze Stowarzyszenia Archeologów Polskich z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego.

Delegację z Kużnicy Grabowskiej na czele z radną Rady Powiatu Ostrzeszowskiego Joanną Krzyżańską- Hyłka

Piotra Jadwiszczaka reprezentującego starostę wieruszowskiego Stefana Pietrasa

oraz wszystkich przybyłych na uroczystość.

Mecenasem wydarzenia były Lasy Państwowe. Partnerami: Powiat Kępiński, Hufiec ZHP Kępno, Powiat Ostrzeszowski. Patronat medialny- Ilustrowany Tygodnik Powiatowy i powiatowy.pl oraz Radio Ziemi Wieluńskiej.

Listy okolicznościowe nadesłali: Tomasz Rzymkowski sekretarza stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki oraz pełnomocnika rządu do spraw kształcenia ogólnego i nadzoru pedagogicznego oraz Andżelika Możdżanowska Posłanka do Parlamentu Europejskiego.

W sposób szczególny Pani Anna powitała harcerzy z Hufca ZHP Kępno z różnych miejscowości Wielkopolski i Łódzkiego: z Kępna,  Grabowa, Doruchowa, Ostrzeszowa,  Mikstatu, Opatowa,  Galewic,  Wieruszowa, Bukownicy,  na czele z harcmistrzem Marcinem Szajdakiem, którzy szli w ,,Marszu Powstańczym,, i osoby, które dołączyły  do marszu.

-Gratuluję  przebycia trasy w tak krótkim czasie. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni a trasa nie była zbyt trudna. Dziękuję wam serdecznie za hołd oddany powstańcom z Wielkopolski.

Ksiądz  Kanonik Waldemar Gruszka, proboszcz lututowskiej parafii pw. Apostołów Piotra i Pawła, dziekan Dekanatu Lututowskiego odmówił modlitwę za walczących i zabitych na pobliskich polach w bitwie pod Koziołkiem. Ksiądz proboszcz pięknie nawiązał do heroizmu powstańców, idei powstania styczniowego oraz Bohaterów z oddziału por. Korytyńskiego, którzy zginęli męczeńską śmiercią.

Referat okolicznościowy wygłosiła Anna Świegot ze Stowarzyszenia Historycznego im. Księdza mjr Szczepana Walkowskiego.

  • W imieniu organizatora wydarzenia Stowarzyszenia Historycznego im. Księdza mjr Szczepana Walkowskiego pragnę Państwa serdecznie powitać i podziękować za przybycie. Nazywam się Anna Świegot i jestem byłym właścicielem i redaktorem naczelnym gazety Ilustrowany Tygodnik Powiatowy i portalu www.powiatowy.pl  Wartę przy ,,samotnej sośnie – mogile powstańczej pełnią: obecny właściciel i redaktor naczelny Eugeniusz Tomaszek oraz były właściciel firmy i redaktor naczelny, jeszcze zanim ja przejęłam stery Pan Jerzy Przybył. Jesteśmy pasjonatami historii, badaczami śladów przeszłości – dziejów naszych miejscowości i ich okolic. Byliśmy i jesteśmy pomysłodawcami, inicjatorami, organizatorami i współorganizatorami wielu wydarzeń patriotycznych, religijnych, edukacyjnych i imprez sportowych. A każda z tych uroczystości i imprez ma na celu upamiętnienie tych, co brali udział w zrywach niepodległościowych, tych co odznaczali się wielkim heroizmem, odwagą, by walczyć o wolność ojczyzny i Polaków. Wszyscy jesteśmy zrzeszeni w Stowarzyszeni Historycznym im. Księdza mjr Szczepana Walkowskiego. W koszulkach z napisem Organizator są to członkowie naszego stowarzyszenia, chociaż nie wszyscy, niektórzy nie mogli przybyć, m.in. ks. Kamil Kęsik z Częstochowy.

Znajdujemy się na terenach Bitwy pod Lututowem inaczej zwanej bitwą pod Koziołkiem. Ta 100 letnia samotna sosna jest miejscem dla nas bardzo ważnym, jest to mogiła powstańcza, potwierdzone to zostało badaniami archeologicznymi. Została zasadzona ok. 60 lat, po tej bitwie, która się tutaj rozegrała  z przeważającą liczebnie i dobrze uzbrojoną armią rosyjską. Sosna została posadzona na mogile powstańczej po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. Nasi przodkowie w ten sposób upamiętnili tych, co tutaj polegli w tej makabrycznej walce. Zawieszając na sośnie kapliczkę uchronili ją przed wycięciem. Jest to kolejna kapliczka, o którą dbają mieszkańcy ulicy Ogrodowej. Jako dzieci mieliśmy wpojone przez naszych rodziców i dziadków, że 15 czerwca 1863 roku miała tutaj miejsce heroiczna bitwa polskich powstańców z Moskalami, że naszym obowiązkiem jest dbać o kapliczkę, o tę sosnę i tych 64 powstańców, którzy nadal spoczywają w leśnych mogiłach w lesie Koziołek i Cezarka oraz tych pochowanych w mogile na cmentarzu parafialnym. Na początku lipca przeprowadziliśmy badania archeologiczne w poszukiwaniu  mogił powstańczych w lasach, niestety ,,komuna i służalczy Moskwie urzędnicy,, zrobili wszystko aby te mogiły zniszczyć. O badaniach opowie Pani dr Aldona Andrzejewska i Pan Aleksander Andrzejewski ze Stowarzyszenia Archeologów Polskich z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego.

Organizując w tym roku Marsz Powstańczy chcieliśmy upamiętnić poległych tutaj powstańców a zwłaszcza Wielkopolan, z których właściwie składał się oddział por. Antoniego Korytyńskiego. Powstańcy przekroczyli rzekę graniczną Prosnę w lasach węglewickich i uformowali 250 osobowy oddział w celu połączenia się z innym oddziałem. Niestety nie było im to dane. Był to ich pierwszy i ostatni bój. Moskale mieli wszędzie szpiegów i szybko dowiedzieli się o oddziale Korytyńskiego. Oddział wpadł w zasadzkę właśnie tutaj, na tej otwartej przestrzeni rozegrała się jedna z najbardziej krwawych bitew. Co tak rozwścieczyło Moskali? Dowódca Korytyński doskonały strateg nie widząc szansy ucieczki utworzył czworobok, powstańcy wielkopolscy dzielnie walczyli przez 3 godziny, w tym czasie umożliwiło to zastępcy Korytyńskiego o pseudonimie Tatar przedostanie się z połową oddziału w kierunku Górki Klonowskiej.
O bitwie tej zrobiło się głośno w całym Królestwie z racji na barbarzyństwo Rosjan. Pisały gazety: Dziennik Powszechny, Kurier Warszawski, Czas czy Breslauer Zeitung. W Dzienniku Poznańskim nr 142 z dn. 25 czerwca 1863 roku korespondent tak opisuje tę bitwę:
,,Z Kaliskiego 21 czerwca,,
Z boleścią w sercu przychodzi nam donosić jako świadek naoczny o nowych gwałtach, jakich Moskwa używa, by przytłumić ten zapał święty, który cały nasz naród ogarnia. Nowe dowody przychodzą, że Moskwa w wojnie z nami ma się za uwolnioną od wszelkich praw i zwyczajów, które są przez cywilizowane narody przyjęte i szanowane, nawet w tak wyjątkowym stanie jakim jest stan wojenny. Tylko następcy Mongołów mogą poszczycić się czynami, których byliśmy świadkami w ostatnim starciu naszem z siłami moskiewskimi pod Lututowem. W historyji naszej zajście to nie mianem bitwy, lecz mianem rzezi ochrzczonem być powinno. Jeden z naszych mniejszych oddziałków formował się w lasach w Wieluńskiem. Siły jego niewielkie polegały głównie na strzelcach i kosynierach. Garstka ta wzmagała się z wolna i miała uróść w znaczny oddział. Tymczasem czujna Moskwa wcześniej przez denuncyantów o tem uwiadomioną została. Nie znając jednakże dokładnie liczby naszych, wzmocionemi siłami napaść postanowiła. W tym celu część załogi kaliskiej i wieluńskiej w niedziele 14 t. m. wyruszyły i posuwając się jednocześnie, skoncentrowały się niedaleko Węglowic. Tak zjednoczone siły wynosiły około 1000 piechoty ze strzelcami, 300 kozaków i 4 armaty. Nasi z wieczora o tych ruchach uwiadomieni, ruszyli z miejsca i według rozkazu ku lasom lututowskim posuwać się zaczęli. Te manewra trwały aż do południa dnia następnego tj. poniedziałku, nasi dotarli już o dwie prawie wiorsty od miasteczka Lututowa. Moskale prowadzeni przez biegłych szpiegów zbliżyli się na strzał karabinowy, poczem padły niebawem pierwsze strzały z ich strony. Nasza garstka, niezmiernie znużona, w tak krytycznem położeniu dzieli się na dwa oddziały, jeden z nich przeważnie składający się z kosynierów pod dowództwem Korytyńskiego przyjmuje bitwę w tem miejscu i z mężnem sercem czeka sił moskiewskich, podczas gdy drugi, liczący głównie strzelców, mających tylko po 5 nabojów pod dowództwem Tatara *pseudonim* postanowił iść na przebój, i w ten sposób ratować broń i ludzi. Czas ku temu był największy, bo konnica moskiewska otoczyła już prawie skrzydło naszego oddziału. Tatar rotowym ogniem przywitać kazał nieprzyjaciela i w ten sposób otworzył sobie wolne przejście przez jazdę nieprzyjacielską. Tatar ze swoimi strzelcami miał czas przerżnąć się w głąb lasu. Inny całkiem los spotkał drugą połowę naszego oddziału. Składał się on, jak powiedzieliśmy, głównie z kosynierów, i nie liczył więcej jak 120 ludzi, siły zaś moskiewskie dochodziły według wyżej zrobionego zestawienia do 1300. Korytyński dowódca naszej garstki, energicznemi słowy zachęca dzielną wiarę do walki i sam rzuca się z nieustraszanością lwa naprzód. Tymczasem moskiewscy żołnierze powychodziwszy z krzaków, gdzie się dotąd ukrywali, otoczyli naszych zewsząd nieprzełamanym łańcuchem. Opór naszym zdał się niepodobnym. Rzucają więc broń i na kolanach proszą o pardon. Moskiewska tłuszcza czeka na wyższy rozkaz, co robić w tem położeniu. Ten niebawem przychodzi i na wieczną hańbę dla oręża moskiewskiego brzmi: w pień wyciąć buntowczyków. Tak upoważnione zbiry rzucają się z wściekłością tygrysa na naszych bez broni i na kolanach. Scen następujących żadne pióro opisać nie jest zdolne. Podam tylko rezultata tej wiekopomnej rzezi, o których sumiennie się przekonałem i za których autentyczność ręczyć mogę. Na placu bitwy zostawili Moskale 64 zamordowanych i 46 najstraszliwjej poranionych, czterech wzięli tylko do niewoli. Tak zabici jak ranni leżeli do naga odarci. Trupów i rannych detalicznie oglądałem, ani jeden z nich nie ma mniej, jak cztery rany, ran postrzałowych ledwo kilka naliczyć można, reszta są rany od pchnięcia bagneta lub od pałasza, niektórzy noszą na sobie do dziewięciu ran, rany piersiowe i brzuchowe przeważają. Między trupami widziałem dwóch u których czaszka najzupełniej wyłamana i mózg wyrwany, u kilku gardła były poderznięte. U wszystkich prawie są znaki widoczne kolbowania lub uderzeń podkowami. Rannych zbierać nie pozwolono aż do nadejścia wyraźnego rozkazu od pułkownika. Tem zadaniem zajęła się z poświęceniem, wrodzonem naszym wielkodusznym Polkom, pani Taczanowska, na której territorym całe zajście miało miejsce. Rannych przewieziono niebawem do Lututowskiego dworu, gdzie ich umieszczono i wszelkiemi wygodami, o ile w pierwszej chwili było możliwe, otoczono. Pierwszą pomoc otrzymali nasi ranni od zacnego wojskowego lekarza pułku Schlosserberskiego, który opatrzywszy najprzód swoich, aż do późnej nocy niósł pomoc lekarską naszym. Między rannymi ani jednego nie masz, któryby był lekko ranny i w pierwszych zaraz 40 godzinach umarło z nich 11, a według zdania lekarzy umrze jeszcze podobna liczba. Dowódzca Korytyński uniesiony z ciężkimi rany z placu boju skonał z wielką przytomnością umysłu we 24 godzin po walce. Z osób więcej znanych poległ prócz Korytyńskiego, któryś z Unrugów, który nosił na sobie znaki 9 ran, reszta składa się z naszych chłopków i mieszczan małych miasteczek. W środę koło południa odbył się pogrzeb nieszczęśliwych ofiar wśród licznego udziału chłopów i żydów, do 40 księży zjechało się na ten smutny obrząd: dla wszystkich zdołano jeszcze zrobić trumny.
Dziennik Poznański 1863.06.25 R.5 nr142 -tekst oryginalny-

Z zaboru pruskiego dostarczano powstańcom broń, żywność, opatrunki. Mimo, iż w zaborze pruskim nie było powstania to ochotnicy przekraczali granicę pomiędzy zaborami aby walczyć o wolną Polskę. Ilu z wielkopolskich powstańców przeżyło tę bitwę, ilu dostało się do niewoli, czy zostało zesłanych na Sybir, bo taka była kara oprócz konfiskaty majątków tym, co pomagali powstańcom? Tego źródła historyczne dokładnie nie podają. Ok. 10-20 tysięcy powstańców styczniowych poległo w walkach, blisko 1 tys. stracono, ok. 38 tys. skazano na katorgę lub zesłanie na Syberię, a ok. 10 tys. wyemigrowało, w tym dowódcy, którzy nie mogli pogodzić się z przegraną.

Wielkopolsce przypadła w udziale rola znacznie poważniejsza – zaplecza powstania, dostarczającego ochotników i środków finansowych, utrzymującego stały kontakt z krajami Zachodu. Przyjmuje się, że w Powstaniu Styczniowym zaangażowało się ok. 4000 Wielkopolan, nie licząc ochotników z terenu wschodniej Wielkopolski. Pierwszym dowódcą powstańczym z regionu Wielkopolski był Kazimierz Mielęcki. Po nim kolejno granicę przekraczali: Antoni Garczyński, Edmund Cellier, Józef Seris, Lijo Yang de Blankenhaim, Władysław Bentkowski, Edmund Taczanowski. Z Krotoszyna pochodził jeden z dyktatorów powstania, Marian Langiewicz. Mielęcki, Cellier i Taczanowski pełnili funkcje naczelników wojskowych województw. Z bohaterstwa żołnierzy zasłynęły pola bitew pod Ignacewem (powiat koniński) i Pyzdrami, a pod Dobrosołowem (powiat koniński) poległ kwiat młodzieży gimnazjum w Trzemesznie.

Dzisiaj dziękujemy za odwagę i waleczność powstańców z Wielkopolski. To byli młodzi ludzie, często młodzi chłopcy gotowi walczyć za Ojczyznę, przelać swą krew, oddać życie. Ludzie nadziei, wychowani na wartościach, które uważali za motto życiowe. Wierność ideałom zaprowadziła ich w nieznane strony, tu do Lututowa, by tu walczyć o wolność Polski”… W moim mieście rodzinnym Lututowie starsi mieszkańcy pamiętają opowieści swoich przodków, pamiętają pieśń, z którą na ustach szli powstańcy w bój: ,,Boże Ojcze Twoje dzieci płaczą, żebrzą lepszej doli. Rok po roku marnie leci, My w niewoli, My w niewoli. Słowa Twoje nas stworzyły, każdy włos nasz policzony, Boże policz te mogiły, Te płaczące matki, żony. My już tyle krwi przelali, że nią zmyte ojców grzechy, My już tyle łez wylali, że nie stanie łez pociechy. Boże! Patrz my na kolanach ścielem Ci się dziś w pokorze! Polska łzami, krwią zalana –Krwią i łzami! Wskrześ ją Boże! Wskrześ ją Boże!,,.

Powstanie styczniowe w pigułce: 22 stycznia 1863 roku wybuchło najdłuższe powstanie narodowe, powstanie styczniowe przeciwko Imperium Rosyjskiemu i szerzącemu się terrorowi zaborcy, a które miało niezbity wpływ na dalsze dzieje zmierzające ku wolności. Zostało ogłoszone manifestem 22 stycznia 1863 roku wydanym w Warszawie przez Tymczasowy Rząd Narodowy. Preludium do wybuchu powstania styczniowego były liczne manifestacje zwłaszcza po uroczystych mszach, upamiętniających rocznice wydarzeń z czasów powstania listopadowego, nabożeństwach żałobnych rozpoczynano pochody z narodowymi sztandarami, śpiewano patriotyczne pieśni, można było usłyszeć „Boże, coś Polskę”. Nigdy nie umarła nadzieja o wolnej Polsce. Bezpośrednią zaś przyczyną wybuchu powstania 22 stycznia 1863 roku, jak wiemy była niespodziewana branka do carskiej armii. Rekruci mieli służyć w armii carskiej 25 lat, później skrócono do lat 15. Regularne branki zabierały młodych ludzi, ci co przeżyli wracali, jako starzy ludzie, schorowani, często kalecy. 200 000 powstańców styczniowych skupionych w licznych oddziałach zarówno z rodzin szlacheckich, jak też w mniejszym stopniu z chłopstwa i mieszczaństwa stoczyło w sumie ok. 1200 bitew i potyczek z oddziałami wojsk rosyjskich.

Jedna z bitew powstania styczniowego rozegrała się w moim rodzinnym mieście. Przegrali ją nasi powstańcy, ale ich zryw miał sens. Powstanie pochłonęło blisko 20 tys. ofiar, w tym prawie 1000 zawisło na szubienicach. Ten zryw narodowy miał charakter walki partyzanckiej i niestety zakończył się klęską. Skutki powstania styczniowego to m.in.: represje wobec powstańców, nasilenie rusyfikacji wobec Polaków, konfiskata majątków, utrata praw miejskich za udział i pomoc w powstaniu.

W mogile na cmentarzu parafialnym w Lututowie pochowanych jest 19 powstańców z oddziału por. Antoniego Korytyńskiego poległych 15 czerwca 1863 r. w bitwie na polach wsi Piaski k/Lututowa oraz zmarłych z odniesionych ran w Lututowie, w dworze dziedzica Leona Taczanowskiego,

są to:
por. Antoni Korytyński – dowódca oddziału – z przekazu mieszkańców Lututowa wiemy, że po wojnie na skromną mogiłę powstańczą z brzozowym krzyżem przyjeżdżała rodzina z Ostrzeszowa. Binek Jan z Uciechowa k/Sulmierzyc – dzisiaj Uciechów znajduje się w gminie Odolanów w powiecie ostrowskim. Gdasiewicz Stanisław z Kobylina – dzisiaj Gmina Kobylin, powiat krotoszyński. Jerzykowski Stanisław z Mikstatu – dzisiaj Gmina Mikstat, powiat ostrzeszowski. Jurek Jan, lat 21, z Krępy – Krępa dzielnica Ostrowa Wielkopolskiego. Kulak Jan, lat 18, z Poddębic w woj. łódzkim. Karasiński Ignacy z Grabowa – powiat ostrzeszowski. Karolewski Piotr z Sulmierzyc, Kazimierczak z Sulmierzyc, Kokot Władysław z Sulmierzyc, Laudowicz Mieczysław z Sulmierzyc – dzisiaj powiat krotoszyński. Michalak Maciej, lat 27, z Zacharzewa – wieś w powiecie ostrowskim. Pocztarz Jan, lat 20, z Przygodziczek – gmina Przygodzice, powiat ostrowski. Przymocki Antoni z Sulmierzyc i Rogalski Szczepan z Sulmierzyc – powiat krotoszyński. Szymański Lucjan z Niemojewa k/Lututowa – Gmina Lututów, powiat wieruszowski. Unruch Ottomar von, lat 40, z Ostrowa Wielkopolskiego. Winiewicz Jan z Sulmierzyc i Wiśniewski August z Sulmierzyc – powiat krotoszyński.” Cześć ich pamięci!

64 Wielkopolan nadal spoczywa w lututowskich lasach: Koziołek i Cezarka. Naszym zamierzeniem było i jest nadal przeprowadzenie prac archeologicznych, mających na celu zlokalizowanie mogił i odnalezienie szczątek w celu godnego pochówku. Prace będą nadal prowadzone.

Szanowni Państwo, przedstawiciele naszego stowarzyszenia mają na sobie stroje powstańcze. Czamary, kurtki ułańskie, kożuchy i sukmany oraz spodnie wpuszczone w cholewy stanowiły odzież powstańców. Akcentowany był w nim pierwiastek narodowy. Noszono kokardy biało-czerwone, orły z tarczą i czapki rogate. Powstańcy w bój jakże często zakładali swój najlepszy strój, jaki mieli, świąteczny. Mieli świadomość, że w każdej chwili mogą zginąć. Chłopi uzbrojeni byli najczęściej w kosy osadzone na sztorc i halabardy. Wspierali ich strzelcy wyposażeni w broń myśliwską, samopały, dubeltówki. Jazdę uzbrojono w broń białą (szable), część oficerów miała również pistolety. Najbardziej dostępnym uzbrojeniem okazała się broń myśliwska. Sztucery, dubeltówki i wszelkiego rodzaju strzelby stanowiły większą część powstańczego uzbrojenia.

Żałoba narodowa miała miejsce już przed powstaniem styczniowym. Arcybiskup Fijałkowski zarządził żałobę narodową w marcu 1861 roku. Kobiety założyły czarne suknie. Zwykłą biżuterię zamieniły na patriotyczną, nawiązującą wprost do męczeństwa i zniewolenia narodu. Noszenie biżuterii patriotycznej było czynem heroicznym. Władze carskie przewidywały za ich przywdziewanie nie tylko wysokie kary grzywny, ale także groźbę uwięzienia. Dziś dawne żałobne ozdoby są świadectwem nastrojów i postaw Polaków w dobie zaborów, przywiązania do idei niepodległościowych, wtedy wydawało się najlepszym sposobem na zachowanie tożsamości. Było dowodem, że nawet najkrwawsze stłumienie kolejnego powstania nie jest w stanie ugasić narodowego ducha. Zdarzało się nawet, że kobiety zdejmowały żałobę, ale tylko po to, by przywdziać powstańczy mundur.

Czarne suknie nosiły kobiety bez różnicy stanu, powołania i wieku. Carscy agenci hakami rozdzierali krynoliny żałobnych sukni. Rosyjski historyk i literat Mikołaj Berg pisał: „kobieta polska jest wiecznym, nieubłaganym i niewyleczalnym spiskowcem”. Słowa te należy uznać za komplement. Kobiety agitowały na rzecz powstania, kolportowały tajną prasę i druki. Czarna krynolina oprócz demonstrowania żałoby narodowej spełniała jeszcze jedną, bardziej praktyczną funkcję. Łatwo było pod nią ukryć nielegalne gazety lub broń. Czerń toalet pań drażniła oczy zaborczych władz. Na obszarze zaboru rosyjskiego wprowadzono nawet specjalny ukaz zabraniający noszenia żałoby.
,,Czarna sukienka,,
,,Schowaj, matko, suknie moje, perły, wieńce z róż: Jasne szaty, świętne stroje… To nie dla mnie już! Niegdyś jam stroje, róże lubiła, Gdy nam nadziei wytrysnął zdrój, Lecz gdy do grobu Polska zstąpiła, Jeden mi tylko przystoi strój: Czarna sukienka!,,…
Antoni Gaszyński, uczestnik powstania listopadowego, ogłosił „Czarną sukienkę” w Paryżu w 1832 roku. Stała się ona najpopularniejsza w powstaniu styczniowym, gdy zapanowała narodowa „moda” żałobna.
O powstaniu pisali liczni pisarze, jak Eliza Orzeszkowa, Bolesław Prus czy Stefan Żeromski. Liczne wiersze poświęciło zrywowi styczniowemu wielu poetów, w tym Cyprian Kamil Norwid.

Wielki patriotyzm był źródłem i siłą napędową powstania styczniowego. Była to ostatnia nadzieja na niepodległość. Masa Polaków garnęła się do odrodzonej Polski, chcieli walczyć. Patriotyzm po 123 latach nieistnienia państwa, ten patriotyzm w dużej mierze brał się z powstania styczniowego. Każdy najazd na Polskę zaczynał się od napaści na kościół i naszą wiarę.
Dziękuję Państwu za uwagę.

Następnie delegację  złożyły wiązanki i znicze pod ,,samotną sosną,, przed którą jest kontur Polski otoczony różańcem.

W krótkich wystąpieniach głos zabrali zaproszeni i przybyli goście.
Uroczystość zakończono odśpiewaniem pieśni ,,Boże coś Polskę, po czym marsz ponownie się  uformował i udano się na cmentarz parafialny, gdzie złożono kwiaty i zapalono znicze pamięci na mogile powstańców oraz przed kaplicą grobową naczelnika cywilnego powstania styczniowego na powiat wieluński Pelagiusza Cieleckiego.
Zaproszonych gości organizatorzy zaprosili   do restauracji ,,Majorka,, w rynku lututowskim na poczęstunek.

Organizatorzy serdecznie dziękują: harcerzom, harcmistrzom, wszystkim przybyłym na uroczystość, delegacjom, Panu Mirosławowi Dębskiemu dyrektorowi Domu Wczasów Dziecięcych za udostępnienie terenu,  staroście kępińskiemu Robertowi Kieruzalowi za przyjazd na wymarsz marszu, proboszczowi parafii lututowskiej ks. kan Waldemarowi Gruszce za Słowo Boże, Policji z KPP w Wieruszowie za zabezpieczenie trasy, Andżelice Możdżanowskiej Posłance do Parlamentu Europejskiego za przekazane suweniry, delegacjom samorządowym za złożenie wiązanek i zniczy,  Firmie Gastronomicznej Haliny i Zygmunta Ślęzaków za pyszny żurek  dla harcerzy, Pani Teresie Kołodziejczyk i Pani Katarzynie Janickiej za pomoc i udział w uroczystości, Restauracji ,,Majorka,, w Lututowie, ochotnikom z OSP Piaski za udostepnienie terenu i możliwość skonsumowania posiłku przez harcerzy.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments