Z Piotrem Grądzielem znanym podróżnikiem rozmawia Anna Świegot
A.Ś. Panie Piotrze, zbliża się Wielki Tydzień, zapewne gdzieś w czasie wojaży miał Pan okazję oglądać uroczystości związane z tym okresem np. zbliżone do naszych w Kalwarii Zebrzydowskiej.
P.G. Nie miałem okazji oglądać uroczystości związanych z samym Wielkim Tygodniem, ale takie związane z okresem postu.
A.Ś. To może opowie Pan naszym czytelnikom, gdzie to było i jak wyglądało.
P.G. W czasie pobytu w Gwatemali udałem się do niewielkiego miasteczka Panajachel (Ponachaczel). Po dotarciu do miejscowości Solola leżącego nad jeziorem Atitlan, wsiedliśmy do łodzi i popłynęliśmy do malowniczego Panajachel. Już na przystani przywitały nas kobiety handlujące lokalną bajecznie kolorową odzieżą i ozdobami.
W szczególności kusiły do zakupów moją żonę. My mieliśmy główny cel, zobaczyć przygotowania do procesji wielkopostnych i słynne alfombras. Od przystani idzie się pod górę główną ulicą, z licznymi sklepami oferującymi turystą kolorowe poncza, szale, torby, kapelusze, ozdoby jak naszyjniki i bransoletki, a także bardzo kolorowe obrazy. Wszystkie te kolorowe rzeczy są wyrabiane przez miejscowych Indian Maya-Qiuche.
Dotarliśmy na plac centralny. Tu przed kościołem trwały już prace związane z wykonywaniem alfombras. Alfombras to są bardzo kolorowe dywany, po których idzie procesja. Dywany wykonywane są z kolorowych trocin, ale mogą być dodawane płatki kwiatów lub igły sosen. Poszczególne rodziny przygotowują szablony, barwią trociny na odpowiednie kolory do wzoru jaki w danym roku zakomponowali.
Każda rodzina przynosi worki z niezbędnymi trocinami i wykonuje swój dywan. W związku z tym, że dywan musi dotrwać do procesji, spryskiwany jest często wodą z rozpylacza. Wiejące wiatry od jeziora Atitlan mogłyby suche trociny rozwiać i zniszczyć dywan. Obserwowaliśmy tą mozolną pracę i trzeba przyznać, nie brak im pomysłów.
Oczywiście musieliśmy wstąpić po kamiennych stopniach do kościoła. Kościół Św. Jakuba pochodzący z 1547 roku, zaskoczył mnie skromnością. Oglądałem bardzo dużo kościołów z czasów kolonizacji hiszpańskiej i portugalskiej, ale tam był przepych, kipiące złoto. Po wejściu do kościoła od razu zauważyłem, stojące liczne figury świętych, po prawej i lewej stronie na podeści epod ścianą.
Tu akurat postacie ubrane były w jednolicie różowe, niebieskie i ciemnozielonkawe szaty. Spotykałem już w innych kościołach, ubrane w stroje regionalne. Widać, że przygotowania idą pełną parą. Również przygotowana jest figura Chrystusa w purpurowych szatach.
A.Ś. A jak wygląda sama procesja?
P.G. Osobiście nie oglądałem procesji, ale dowiedzieliśmy się jak ona przebiega. W czasie uroczystości widzimy liczne akcenty starych wierzeń indiańskich. W uroczystościach tych bierze udział równorzędna Chrystusowi postać Maximóna. Kto to jest? Według Indian jest to święty wywodzący się prawdopodobnie z religii Majów, który w przeciwieństwie do Chrystusa, pali cygara i pije alkohol.
Bractwo – cofrades opiekujące się Maxsimonem, w poniedziałek pierze jego strój w jeziorze Atitlan, aby wyglądał „elegancko”. Następnie Maximón zostaje ubrany w kilka koszul, kapeluszy i krawatów i w zębach trzyma cygaro. Jeden z cofrades bierze figurę świętego i procesja rusza w kierunku kościoła. Z tyłu za świętym idą mężczyźni z koszami z owocami. Procesja rusza w rytm wesołej muzyki orkiestry dętej do kaplicy.
W kaplicy Maximón będzie czekał do Wielkiego Piątku. Piątkowa procesja jest zwieńczeniem trwających przez cały Wielki Tydzień – Semana Santa obchodów. Mieszkańcy ubierają się w swoje regionalne stroje. Po kilkugodzinnym nabożeństwie Chrystus wyciągnięty zostaje z trumny i ustawiony jest na katafalku, a wierni intonują „Murio El Senor”.
Mężczyźni pchają się do trumny w której spoczywał Chrystus, aby spryskać ją perfumami. Procesja rusza z kościoła. Mężczyźni niosący katafalk, idą w żółwim tempie, kołysząc się na boki. Kobiety w czasie procesji ubrane są kolorowe spódnice i huipiles i idą po obu stronach dywanu. Część Indian przebranych jest w żołnierzy rzymskich.
Procesja rozpoczyna się wyniesieniem z kościoła postumentu z figurą Chrystusa z krzyżem, przez grupę Indian. Po chwili z kaplicy wynoszony jest Maxsimón, w swoim ekstrawaganckim stroju oraz z cygarem i dołącza do procesji. Po przejściu procesji, z dywanu pozostaje tylko barwny kolaż. Takie procesje można oglądać w wielu miastach Gwatemali, ale podobno najwspanialsze są w Antigui.
A.Ś. A jacy są mieszkańcy tych rejonów?
P.G. Może powiem o mieszkańcach których spotkałem w tych dwóch miejscowościach nad jeziorem Atitlan. Mieszkańcy Panajachel są niedużego wzrostu. To bardzo sympatyczni Indianie Maya-Qiuche (maja-kiucze). W czasie transakcji handlowych, targowania się o cenę, są uprzejmi i nie cechuje ich natarczywość, tak często spotykana w czasie naszych podróży w innych rejonach świata. Uwielbiają bardzo intensywne kolory.
Nawet jak byliśmy na kawie w restauracji obok ambasady niemieckiej, to budynek ambasady ostro kontrastował swymi gładkimi ścianami w stosunku do kolorowych budynków obok. Dzieci i osoby dorosłe chętnie pozowały do filmu i zdjęć. Na rynku przed kościołem odbywał się targ. Muszę przyznać, że była nawet wesoła atmosfera.
W Solola akurat trafiliśmy na duży lokalny targ. Tam właściwie trudno było spotkać tubylców w stroju europejskim. Znaczna większość ubrana była w swoje stroje regionalne Indian Maya-Qiuche. Charakterystyczne barwne wzorzyste stroje kobiet: huipiles, spódnice i tocoyales- kilkumetrowe tkane pasy układane na głowie. Panowie naszą się nie mniej kolorowo. Tradycyjnie ubrani są w bardzo kolorową wzorzystą koszulę, różno kolorowe spodnie i nieodłączny kapelusz na głowie.
Na targu przeważają produkty rolne, drób i wyroby rękodzielnictwa mieszkańców, znad jeziora Atitlan. Np. małych papryczek naliczyłem 11 odmian. Środki transportu są bardzo różne. Poczynając od kolorowych autobusów rejsowych z załadowanymi na dachu towarami po samochody dostawcze i osobowe. Na targ przyjeżdżają mieszkańcy z okolicznych wiosek. Należy bardzo uważać na portfele. Indianki bardzo sprytnie okradają turystów. Po prostu w wąskich przejściach między straganami robią sztuczny tłok i po portfelu. Byłem światkiem takiego okradzenia turysty.
A.Ś A czy ładnie jest na jeziorem?
P.G. Pani Aniu. Jezioro Atitlan położone jest w otoczeniu gór i wulkanów. Jeden z nich San Pedro poznaliśmy bliżej, w czasie zafundowanej sobie wycieczki po jeziorze. Do pływania są łodzie o różnym standardzie. Warto wybrać te nowsze, są szybsze, oszczędza się czas. Może jeszcze kiedyś opowiem o innych pięknych miejscach w Gwatemali.
Z Piotrem Grządzielem rozmawiała A. Świegot