Żołnierze wyklęci – przeklęci

Piotr-GrądzielMuszę ustosunkować się do półprawd dotyczących oddziałów zbrojnych po wojnie. Teraz niektórzy nawiedzeni narodowcy, wszystkich ich wrzucają do jednego kosza – „żołnierzy wyklętych”. To samo robi się na siłę z Fr. Olszówką „Otto”.

 

 

 

Ten oddział działał na pograniczu województwa poznańskiego, łódzkiego, opolskiego i wrocławskiego i ma na sumieniu zbrodnie i rabunki. Mogę zrozumieć ich walkę z żołnierzami radzieckimi, ale dlaczego zabijali Polaków. Czy tylko dlatego, że mieli inne przekonania polityczne. Ludzie wstępowali do milicji obywatelskiej, tylko dlatego, że to była jedyna praca. Wymienię te czyny Olszówki, które znamy z publikacji w Nowej Trybunie Opolskiej z dnia 1 marca 2016 roku, które opublikował dr Ksawery Jasiak w artykule „Zgrupowanie Franciszka Olszówki ps. „Otto” było prawdziwym postrachem komunistów”. W artykule pisze „W sierpniu 1945 r. oddziałem dowodził kpt. Tadeusz Tyrakowski „Kordzik”, którego „Otto” zastrzelił 14XI1945r. w Sadogórze pow. Kluczbork, za rzekomą współpracę z UB”. Bez sądu koleżeńskiego i zbadania sprawy.

Być może ówczesnemu kapralowi Olszówce chodziło o przejecie dowództwa nad oddziałem. Dalej w tekście „w kwietniu 1945 r. zastrzelono komendanta posterunku MO w Głuszynie pow. Namysłów”. „23XI1945r. zdobyto gmach PUBP w Kępnie; podczas tej walki zginęło ośmiu funkcjonariuszy UB, w tym rodzina szefa urzędu”. Co byli winni członkowie rodziny, żeby ich mordować? Szeregowymi pracownikami w urzędach byli najczęściej ludzie młodzi, wywodzący się z biednych rodzin chłopskich i miejskich. Również tacy wstępowali do milicji i oni pilnowali tylko porządku w swoich miejscowościach. Dalej w artykule znajdujemy zapisy. „W październiku 1945r. rozbito posterunek MO w Rychtalu”. „10 XII rozbito kolejny posterunek MO w Bąkowicach pow. Namysłów, a dwa tygodnie później- komisariat w Laskach.

Ponadto zastrzelono komendanta”. „9 stycznia 1946 opanowano posterunek w Głuszynie pow. Namysłów, a z 4 na 5lutego- placówkę MO w Kobylej Górze i urząd gminy w Bąkowicach pow. Namysłów”. Napady te miały na celu dozbrojenie oddziału, a nie walkę z komunizmem. Można zrozumieć walkę z żołnierzami radzieckimi i funkcjonariuszami kierującymi PUBP, ale co winni prości ludzie. Rabunki na mienie lokalnych społeczności panowie zwłaszcza z IPN-u nazywają konfiskatą mienia komunistów. Co ma wspólnego z komunizmem wg Jasiaka rabunek w październiku kasy stacyjnej PKP w Czastarach, w pow. wieruszowskim. „19 X1945r. rozbito sklep GS w Siemianowicach”. Pozbawiono mieszkańców produktów, o które było tak trudno w tamtych czasach. Zastanawiające jest, dlaczego IPN nie bada dwóch zbrodni z naszego powiatu.

Zacytuję z mojej książki. „Ostatni dramat społeczności żydowskiej miał miejsce w pobliskim Bolesławcu. Po powrocie z obozu koncentracyjnego rodzina Kohna zamieszkała w swoim domu przy ulicy Krakowskiej. 29 listopada 1945 roku rodzina została zamordowana.” Do zapoznania się i ewentualnego wykorzystania przez redakcję załączam oddzielnie fragmenty z książki Kazimierza Dury „Mieleszyn nad Proszną”. „Mieleszyn leży między Wieruszowem, a Bolesławcem. Prawdopodobnie w czasie wojny podpisali listę volksdutschów i byli podoficerami Wehrmachtu (informacje z Internetu). Na odwrocie zdjęć będących w Archiwum Yad Vaschem, jest adnotacja, że zostali zabici przez AK. Banda ta często firmowała swoje poczynania podpisem AK i dlatego na zdjęciach widnieje napis AK. Mówiło się, że był to napad na tle rabunkowym. Zamordowana została cała rodzina Kohn; Szaja, Jankiel, Mendel i Jenta oraz Rozalia Bułka i Iska Krzepik. Wystawiona przez bandytów obstawa dróg zamordowała wracających ciężarówką z Wielunia trzech dalszych mieszkańców Bolesławca, Żydów; Majera Markowicza i Moryca Rusekoraza oraz wójta Bolesławca, Szymona Figla.

W tym rejonie tylko oni stacjonowali. W Szpocie K/Opatowa mieli tu swoją kryjówkę u Tarasów. W tym rejonie stacjonowali tylko oni. Na posterunku w Galewicach 26. 03. 1946 roku przez podziemie został zamordowany Jan Preder – Wieruszowianin, tylko dlatego że był milicjantem. Również Banda „Otto”, chciała zamordować Romana Zawadzkiego i jego rodzinę. W tym miejscu apeluję do Wojtka Zawadzkiego, niech opowie, jak cudem ocalała jego rodzina. Trzeba dać świadectwo prawdzie i nie pozwolić do podawania zwłaszcza młodemu pokoleniu półprawdy, bo półprawda to kłamstwo. Tacy co mordowali i rabowali nie mają prawa być nazywani „żołnierzami wyklętymi” – byli to „żołnierze przeklęci”. Nie muszą przyjeżdżać do Wieruszowa na spotkania panowie z IPN-u i podawać tylko, to co pasuje im to współczesnych trendów narzuconych przez skrajna prawicę.

My mieliśmy swoich „Żołnierzy wyklętych”, tylko jakoś panowie z IPN-u nie przyjeżdżają z prelekcjami na ich temat. Nikogo nie zabili i nikogo nie obrabowali. Cytuję fragment z mojej książki „Wieruszów – życie nad Prosna”. Już na przełomie maja i czerwca 1945 roku Antoni Magott zaczął werbować byłych żołnierzy AK, tworząc organizację Samoobrona i Obrona Społeczna. Prawie w całości odtworzone zostało ugrupowanie z czasów wojny z wyjątkiem byłego dowódcy dr W. A. Plewińskiego.

Po nawiązaniu kontaktu w styczniu 1946 roku z komendantem obwodu wieluńskiego Konspiracyjnego Polskiego Wojska, organizacja zmienia nazwę na KPW. Komendantem zostaje ppor. Tadeusz Celestyn Olbrych „Wierusz”, z-cą A. Magott, dowódcą SOS Adolf Krauze „Widmo”, zbrojmistrzem Józef Rzeźnik i podoficerem gospodarczym Piotr Nadolny. Zadaniem ich było werbowanie ludzi i gromadzenie broni na wypadek wojny ze Związkiem Radzieckim. Jedyną i to nieprzemyślaną akcją zbrojną, było rozbrojenie w połowie marca 1946 roku w biały dzień, posterunkowego na dworcu w Podzamczu. W akcji udział wżęli; Ryszard Magott, Adolf Krauze i Zenon Świsulski. Tylko dzięki komendantowi MO T. Krawczykowi udało się całą sprawę wyciszyć. Organizacja w czerwcu 1946 roku uległa rozwiązaniu. Na wyjazdowej sesji w sądzie w Wieluniu 15. 06. 1951 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Łodzi skazał członków KPW na więzienie; A. Magotta i A. Krauzego na 10 lat, J. Rzeźnika, Fr. Cieślaka Z. Świsulskiego na 6 lat. Zygmunt Maciejewski i Henryk Olbromski otrzymali wyrok skazujący ich na 5 lat. Jednak na mocy ustawy o amnestii z 22. 07. 1947 roku kary zostały złagodzone. Sądzeni byli także, Fr. Celestyn Olbrych, Tomasz Krawczyk i Fr.Marczak.

O takich ludziach należy mówić młodemu pokoleniu. Wiedzieli kiedy nie warto już działać w konspiracji, bo Polska została sprzedana w Jałcie i Teheranie w granicach jakie mamy do dziś. Żadnej wojny ze Związkiem Radzieckim nie będzie i trzeba się pogodzić z brakiem suwerenności, zwłaszcza po wystąpieniu W. Churchilla w Fulton w 1946 roku. Zaciągnięta została „żelazna kurtyna”.
Piotr K. Grądziel

Ten wpis został opublikowany w kategorii Historia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments